Jedną z podstawowych umiejętności, jakie musi opanować każdy polityk (chyba że ma ją wrodzoną), jest zdolność takiego wypowiadania poglądów, żeby zainteresować nimi jak najwięcej słuchaczy o bardzo różnym przygotowaniu.
Dlatego najlepiej prezentują się ci spośród nich, którzy umieją w lekkiej formie połączyć erudycję z merytorycznymi kompetencjami, a talent oratorski z gotowością do błyskawicznej zmiany sposobu przekazu, jeżeli widzą, że nie trafia on do publiczności.
Cieszę się, że polscy politycy są coraz bardziej elokwentni i nie wahają się używać barwnego języka, odwoływać do powszechnie znanych wydarzeń historycznych oraz dzieł literackich, wplatać w tok wywodów efektywnych „przerywników” w postaci anegdoty bądź dygresji, zareagować na głos z sali, nawet jeżeli jest on krytyczny.
Celowo nie podaję żadnych nazwisk, ponieważ tacy mówcy są we wszystkich partiach, podobnie jak zdarzają się w nich i tacy, których dla dobra danego ugrupowania nie należy delegować do występów publicznych. Co ciekawe, wcale nie jest tak jak mogłoby się wydawać, że do pierwszej kategorii należą głównie młodzi, a do drugiej starsi politycy. W tej materii wiek nie gra większej roli.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju