Witam Państwa po długiej przerwie — także technicznej związanej ze sposobem nadawania audycji w naszym radiu. Dziś chciałbym zaprzątnąć Państwa uwagę sprawą dużego kalibru. Na początek moja jednoznaczna deklaracja: nie czuję się obywatelem Unii Europejskiej lub członkiem europejskiego narodu. Jestem obywatelem RP, kraju stowarzyszonego wespół z innymi 26 krajami w organizmie zwanym Unią Europejską.
Przed polskim referendum nt. wstąpienia do Unii także, razem z grupą zaproszonych Opolan, podpisywałem w Opolu uroczyste poparcie polskiego akcesu do Unii, ale jako do „Europy ojczyzn”, a nie do jakiegoś nowego państwa europejskiego. Toteż nie mam oporu, aby wypowiadać się o tej Unii krytycznie spoza jej granic, czego nie mogę czynić wobec mego kraju macierzystego.
Dzisiaj, Anno Domini 2022, w dobie geopolitycznego i ekonomicznego rozchwiania, a nawet kryzysu nie tylko Europy, lecz także sporej części świata oraz ONZ, pani szefowa Komisji Europejskiej bezczelnie, ponieważ jawnie i bez niedomówień, miesza się do wewnętrznych i wyłącznych demokratycznych prerogatyw Polski, próbując wpływać na bieg wyborów dokonywanych przez jej suwerennych obywateli. Pani ta, znowuż jawnie, deklaruje się jako przeciwnik polityczny władz RP rządzących krajem w wyniku woli większości głosujących obywateli, a zatem w wyniku demokracji stosowanej, czyli niewątpliwej. Tymczasem osoba publiczna — nie jako osoba prywatna — po prostu nie ma do tego prawa, a więc łamie prawo, w tym prawo moralne i elementarną higienę polityczną, wskazując wprost swego KANDYDATA NA PREMIERA W POLSCE. Niebywałe, nieprawdopodobne i totalitarne — jako wyraz ciągot supremacji nad innymi. Warto też zauważyć, że Komisja Europejska jest właściwie tworem bez umocowań stricte demokratycznych. A tym samym jej mandat władczy jest co najmniej dyskusyjny.
Przy czym — bez konieczności mikroskopu — widać, że pani ta realizuje ściśle (i wcześniej) na ogół skrywane interesy nie Unii, lecz swego kraju, czyli Niemiec. A są to, moim zdaniem, mówiąc brutalnie i wprost, bo tak trzeba, interesy zdobycia władzy nad Europą. To samo zresztą widać wyraziście z wypowiedzi i zachowań kanclerza Niemiec. W moim widzeniu jest to ponowna próba supremacji nad Europą. Zadziwiające i osłupiające, że toleruje to mocarstwo Francji. Jakże brakuje jej wielkiego de Gaulle’a, uosobienie jej honoru i niezależności.
To, czego się nie udało osiągnąć dwoma wojnami światowymi i sojuszem z Rosją — najpierw stalinowską, chciało się osiągnąć drogą ekonomiczno-polityczną i w sojuszu z Rosją putinowską. Sprawa co prawda się rypła, mówiąc potocznie i kwieciście, a to na skutek bandytyzmu Rosji, lecz zamiar pierwotny i podstawowy — pozostał, jak widać.
Oto pani przewodnicząca Komisji Eur. oświadcza, że Polska nie otrzyma pieniędzy z Planu Odbudowy po cowidowej pandemii. Pani ta i Komisja uzurpują sobie prawo KARANIA OBYWATELI POLSKICH tylko dlatego, że nie podoba im się polski rząd, bo przecie te pieniądze są dla obywateli, a nie dla rządu. Kolejna, jakże wyraźna manipulacja, aby zmusić obywateli polskich do wybrania innej opcji politycznej.
Niebywałość tej sytuacji i w jej tle — bezczelności — polega też na tym, że w pieniądzach z tego planu znajduje się (obok dotacji) wielomiliardowa w euro POŻYCZKA, którą w składzie całej Europy Polska podpisała, czyli zaciągnęła i podobno już ją spłaca, nadto będąc jej solidarnym z innymi żyrantem. Czy można sobie wyobrazić, że oto jakiś Kowalski, który należy, powiedzmy, do jakiegoś Międzynarodowego Stowarzyszenia Osób o Nazwisku Kowalski, w skrócie: Stowarzyszenia Kowalskich, zaciąga w banku pożyczkę, czyli podpisuje stosowną umowę, ale prezesowi jego macierzystego Stowarzyszenia Kowalskich tenże akurat Kowalski się nie podoba, więc prezes, dysponujący totalitarną władzą nie tylko, jak się okazuje, wobec delikwenta Kowalskiego, uniemożliwia bankowi wypłacenie tej pożyczki. Tak zatem: masz już swoje własne, zgodnie z umową, pieniądze, ale tę forsę trzyma ktoś drugi, ów prezes i mówi: NIE DAM CI, BO MI SIĘ NIE PODOBASZ. A towarzyszą temu oczywiste brednie o rzekomej niepraworządności, której definicji — w dodatku i jak dotąd — nikt nie stworzył oraz bez jakichkolwiek umocowań traktatowych.
Łatwo się pani von der Leyen znęcać ekonomicznie nad słabszą Polską, choć ona gości w domach swych obywateli ok. 2 mln ukraińskich uchodźców i — mimo że ekonomicznie jakże słabsza — wszechstronnie pomaga walczącej Ukrainie. I jest pod względem wartości oraz znaczenia tej pomocy trzecia po takich potęgach jak USA i GB. Ale to w oczach tej pani nie świadczy o demokracji i w ogóle nie ma żadnego znaczenia. Nie szkodzi, że jednocześnie jej własny kraj, Niemcy, lawiruje, kombinuje, kłamie i, praktycznie rzecz biorąc, pomocy Ukrainie nie udziela.
Na szczęście nie jestem dyplomatą, więc wolno mi rzec wprost: ze strony pani przewodniczącej to po prosu świństwo wobec Polski, a i tak wyrażam się bardzo, bardzo delikatnie. Pani przewodnicząca w moim widzeniu jest de facto ambasadorem pełnomocnym Niemiec w Unii Eur., ambasadorem, który chce być podobnie wszechmocny jak niegdyś słynny sowiecki ambasador w Polsce, niejaki Awierkij Aristow.
W Księdze Ksiąg znajdujemy w mądrościach Salomonowych jakże celne i lapidarne przysłowie: „Pycha kroczy przed upadkiem” (KPS 16,18). Pycha bowiem odbiera rozum. A to sprawdza się zawsze i wszędzie. Pycha, na szczęście dla nas, ludzi, zgubiła Hitlera; pycha, na szczęście dla nas, ludzi, zgubi Putina. Zgubi także maluczkich politruczków, jakkolwiek są to, oczywiście, niewiniątka w porównaniu z tamtymi. Pycha bowiem każdego człowieka (czy wielki, czy mały) prowadzi do upadku. A im wyżej kto stoi, tym boleśniej spada.
Tak więc, kontynuując po tej refleksyjnej wstawce, pani von der Leyen, przekonana o swej wszech potencji, idzie dalej i wyżej. Grozi już nawet krajowi tak gospodarczo silnemu jak Włochy! Trzeciej sile ekonomicznej w Europie. No, no… zobaczymy, co z tego wyniknie… Włochy pod rządami wczoraj wybranej (25.10.) mądrości nie dadzą sobie zakładać postronka w imię ideologicznych mitów i bzdur lęgnących się w mózgach oczadziałych od zapachu pieniędzy.
A szereg innych, słabszych krajów to tylko ośmieli — przez przykład — i pojawią się tendencje odśrodkowe, a w każdym razie tendencje umacniające suwerenność stowarzyszonych w Unii państw narodowych. Pojawi się więc skutek odwrotny od zakładanego. Dokładnie tak jak w przypadku Putina. Tenże chciał osłabienia NATO, a tylko je wzmocnił. Komisja Europejska i jej szefowa chcą stworzyć super państwo, a jedynie umocnią opór narodów i celu nie osiągną.
Na koniec jeszcze jedno. Trybunał Sprawiedliwości UE. Twór bez precedensu, wyjąwszy Trybunał Norymberski sądzący niemieckie zbrodnie i wtedy było to oczywiste — w oczywistości zbrodni i wymaganiach czasu — że bez odwołań.
Dlaczego biorę „na warsztat” Trybunał UE? Dlatego, że od jego werdyktów nie służy ŻADNE ODWOŁANIE. Trybunał ów skonstruowano jako wyposażony w atrybuty boskości, czytaj: nieomylności ostatecznej. Pycha w postaci najczystszej. O ile wiem, tylko w Korei Północnej od wszelkich wyroków sądowych, a także decyzji władz, nikomu nie służy żadne odwołanie; nawet nie ma żadnych instancji odwoławczych. A za samą próbę odwołania się — ląduje się w więzieniu lub w obozie.
Jakże to możliwe, że demokratyczna podobno struktura UE dopuszcza u siebie sądowy totalitaryzm? Jakże to możliwe, że nawet nie w sprawach indywidualnych obywateli, ale w sprawach najwyższej rangi, sprawach krajów i społeczeństw, wyroki tego trybunału są ostateczne? Bo odwoływać się podobno można, lecz do niego samego. I wtedy ten zbiorowy geniusz ociekający pychą, jakby właśnie wyszedł z wanny, sądzi odwoławczy zarzut wobec samego siebie… Staje się sędzią we własnej sprawie. Wszak nawet w Putinowskiej Rosji, przynajmniej jeszcze na razie, sądy są instancyjne, jakkolwiek pracują wedle nakazów Kremla.
I nie wstyd tejże Unii? Unii, w której pojedyncza sędzina tegoż Trybunału, jeszcze przed wyrokiem potrafi jednoosobowo — w zgodzie z bezczelnym i występnym prawem — nakazać suwerennemu państwu działania skutkujące kryzysem energetycznym i tysiącami bezrobotnych, jak to było w przypadku sprawy Turoszowa w Polsce? To haniebne samo w sobie, a zarazem totalna drwina z elementarnego pojmowania sprawiedliwości. Tylko idiota wykonałby taki nakaz. I chociaż sprawa zeszła z wokandy, bo Czesi się z Polakami dogadali — wielomilionowej dziennej kary dla Polski za niewykonanie nakazu nie cofnięto i liczona jest ona nadal.
Tak więc, proszę państwa, totalitarne czkawki Unii Eur. zwiastują poważną, być może nowotworową, chorobę tego organizmu. Czy nie przychodzi najwyższa już pora, by przeciwdziałać wręczeniu Putinowi i totalitarnej Rosji nawet bez Putina, najwspanialszego prezentu, jakim może być dla niej rozpad UE?
Kto się przyczynił do brexitu — wiemy. Polexitu z pewnością nie będzie, wbrew rodzimym prorokom wiszącym na cudzysłowach jak na samobójczych pętlach. Jednak oby nie doszło do TOTALEXITU przy walnym udziale tworu zwanego Komisją Europejską — niezależnie od jej intencji, jednak wedle jej czynów i zaniechań.
Żegna się Państwem Harry Duda.
(Radio Wisła, 26.09.2022)
Dodaj komentarz