Sobotni (24.05) Triathlon Opolski stał się dla mnie nie tylko sprawdzianem formy, ale też piękną przygodą wpisującą się w ideę #SportDlaDziedzictwa – bo przecież aktywność fizyczna to także odkrywanie nowych miejsc i pokonywanie własnych ograniczeń. To dopiero mój drugi start w triathlonie, a już zmierzyłem się z wymagającym dystansem ¼ IronMan (950 m pływania, 45 km jazdy rowerem, 10,5 km biegu). Z czasem 2h:49min i 50. miejscem w kategorii M40 mogę uznać go za udany debiut, choć nie obyło się bez przygód!
Logistyka – ekwipunek jak na historyczną wyprawę
Przygotowania przypominały pakowanie się na średniowieczną wyprawę – trzy pary butów (rowerowe, biegowe i „cywilne”), kask, pianka Dare2Tri (której wcześniej używałem tylko raz na basenie!) oraz zestaw naprawczy. Dodatkowym wyzwaniem było opanowanie używanego Cannondale Slice w ekspresowym tempie, w tym legendarnej „pozycji na Lemonda”, redukującej opory powietrza. Niestety, elektronika zawiodła – niemiecki licznik Sigma postanowił odpocząć akurat podczas wyścigu. Bidon też zdążył uciec z uchwytu… Cóż, nawet najlepsze plany wymagają elastyczności!
Pływanie – jak rycerz w zbroi, ale w piance
Stojąc na pomoście wśród 200 zawodników, poczułem mieszankę ekscytacji i adrenaliny. Skok do chłodnej wody, walka z falami i przypadkowymi łokciami – ale pianka Dare2Tri spisała się znakomicie, choć wcześniej testowałem ją tylko na basenie w cieplarnianych warunkach.
Rower – wiatr, prędkość i… uciekający bidon
Po szybkiej zmianie w strefie T1 ruszyłem na 45 km malowniczą i prostą trasą. Wiatr momentami tylko dawał się we znaki, a zgubiony bidon przypomniał, że nawet najlepszy sprzęt może nas zaskoczyć. Ostatecznie tą trasę przejechałem ze średnią prędkością 32 km/h.
Bieg – walka ze skurczem i finisz z kompotem w tle
Na szczęście organizatorzy zadbali o punkty nawodnienia, a softflask w rękach okazała się nieocenionym uzupełnieniem podczas biegu. Ostatnia część – 10,5 km – zaczęła się mocno (pierwszy kilometr w 4:30), ale na 6. km dopadł mnie skurcz. Chwila przerwy, rozchodzenie i dalej już tylko przed siebie. Na finiszu udało mi się wyprzedzić jeszcze trzech zawodników (tętno 180!), a meta wynagrodziła trudy słodkim arbuzem. Niestety, na tradycyjną kiełbasę z grilla nie było czasu – obiecałem żonie obiad w restauracji „Śtantin”, gdzie zamówiliśmy roladę z kluskami śląskimi, szparagi z kurczakiem i domowy kompot z rabarbaru. To była idealna nagroda!
Refleksje: sport, dziedzictwo i nowe cele
Triathlon to nie tylko rywalizacja, ale też spotkanie z historią i kulturą – dlatego kolejnym celem jest GreatMan w Kórniku, gdzie trasa wiedzie obok pięknego zamku. To właśnie idea #SportDlaDziedzictwa: łączyć aktywność ze zwiedzaniem Polski i odkrywaniem jej uroków.
Podziękowania dla całej ekipy Triathlon Opolski, zwłaszcza dla duetu Wacława i Kuby Bireckich – Wasza pasja i profesjonalizm sprawiają, że takie wydarzenia są wyjątkowe!
Najważniejsze:
✔ Ukończyłem z uśmiechem,
✔ Poznałem lepiej kolejny fragment Opolszczyzny dokładnie powiatu opolskiego,
✔ Wiem, że mogę więcej – a może Ty też spróbujesz? 🏊♂️🚴♂️🏃♂️
Tomasz Jerzy Kwiatek, Prezes Fundacji „Dla Dziedzictwa” (po więcej zdjęć odsyłam na dladziedzictwa.org)
Dodaj komentarz