Donald Trump odniósł triumf w momencie największej słabości Unii Europejskiej, która jest zmuszona do dokonania rozrachunku ze zmierzchem swojej pozycji na arenie międzynarodowej – stwierdził komentator dziennika „Corriere della Sera”. Włoska prasa w czwartek odnotowuje zaniepokojenie w UE wygraną Trumpa.
„Corriere della Sera” w tekście „Obowiązkowa droga dla Europy po zwycięstwie Trumpa” stawia pytanie: „Czy począwszy od kwestii obrony do wspólnej wizji na temat inwestycji i rozwoju przemysłowego UE zdoła uniknąć tego, co były premier Włoch Mario Draghi określił jako +powolną agonię+?”.
Dwa i pół roku wojny nie wystarczyły rządom na kontynencie, by stworzyć zarodek wspólnej obrony
— konstatuje komentator mediolańskiej gazety zaznaczając, że prawie 200 miliardów euro przeznaczonych na rzecz Ukrainy to za mało, by „odpędzić widmo porażki”.
Wymienia też inną słabość UE: „W sprawie migracji do tej pory nie uformowało się żadne wspólne podejście”.
I to w takich okolicznościach do Białego Domu wraca Trump ze swoimi obietnicami: cła od 10 do 20 procent, także dla europejskiego eksportu oraz jeszcze bardziej podkreślony niż wcześniej opór przed zagwarantowaniem bezpieczeństwa kontynentowi
— zaznacza „Corriere della Sera”.
Ostrzega: „Bez Ameryki Unia Europejska jest daleka od tego, by móc zapewnić sobie obronę”.
Bez roli Stanów Zjednoczonych Rosja wywierałaby już teraz presję na kraje bałtyckie i na Polskę
— dodaje.
Jedynym sposobem na to, aby Unia Europejska wyszła z narożnika, jest to, by kierowała się swoimi najlepszymi instynktami
— ocenia autor komentarza.
Jak przypomina, zrobiła to w przełomowych momentach: wyprowadziła euro, stworzyła bank centralny oraz plan odbudowy po pandemii.
Teraz – uważa publicysta – potrzebna jest „realna integracja w dziedzinie obrony i systemów przemysłowych”.
Ameryko, wróciłem
– taki nagłówek widnieje na pierwszej stronie dziennika „La Stampa” nad zdjęciem Donalda Trumpa.
Niepokój niektórych przywódców
Gazeta zwraca uwagę, że wielu europejskich przywódców zaniepokojonych jest jego wyborem.
Gdybyśmy zbudowali prawdziwą Unię, ze wspólnym rządem, systemem podatkowym i obroną – dodaje – nikt nie byłby przerażony wpływem Trumpa, bo UE byłaby wystarczająco wielka i silna, by mogła zajmować się sobą.
Turyński dziennik podkreśla:
W gruncie rzeczy płacz czy śmiech z powodu Trumpa to dwa różne sposoby reakcji na schyłek Europy.
Wymieniono też wnioski, jakie wynikają z wtorkowych wyborów w USA: po triumfie Republikanów „przyszłością Demokratów jest polityczna pustynia”, zaś batalie kobiet nie przyniosły więcej głosów Kamali Harris.
Według dziennika zwycięstwo kandydata Republikanów sprawiło, że bardzo „rozgorączkowana” jest kibicująca mu włoska prawica, a w rządowej koalicji są już podziały na tym tle. Wywołał je między innymi lider Ligi, wicepremier Matteo Salvini, który stwierdził, że za prezydentury Trumpa nie będą konieczne dalsze dostawy broni dla Ukrainy.
Gazeta odnotowuje, że część zwolenników Kamali Harris odpowiedzialnością za jej porażkę obarcza prezydenta Joe Bidena. Dodaje, że nadchodzi czas pożegnania z przywódcą, który „uzdrowił gospodarkę, ale nie zrozumiał nowego amerykańskiego snu”.
Zwraca się też uwagę na to, że wybory obaliły reguły polityki tożsamościowej, bo „kobiety nie stanęły zwarte” po stronie Kamali Harris, a młodzi ludzie i Latynosi głosowali na Trumpa.
Znany włoski publicysta Michele Serra w komentarzu „Pewnego razu w Ameryce” pisze z ironią:
Było lepiej, kiedy nie istniały zmiany klimatyczne, a zatem należy wrócić do życia, produkcji i konsumpcji, jakby ich nie było. Było lepiej, kiedy nie mówiło się tyle o prawach, o płci, o problemach osobistych, kobiety zachowywały się jak kobiety, a mężczyźni jak mężczyźni, reszta to były tylko śmieszne i odizolowane wyjątki; a zatem czas powrócić do starych dobrych zwyczajów.
Źródło: mly/PAP / wPolityce.pl
Dodaj komentarz