Rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina stwierdził, że Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić Polaków za Wołyń. W jego ocenie ukraiński prezydent miałby powiedzieć wprost: „przepraszam i proszę, prosimy o wybaczenie”. „Jakiekolwiek próby narzucania Prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie co musimy w sprawie wspólnej przeszłości są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek i wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej” – tak zareagował na wypowiedź Jasiny ambasador Ukrainy w Warszawie Wasyl Zwarycz.
To jakaś kosmiczna aberracja w wykonaniu ambasadora Zwarycza. Wypowiedź rzecznika polskiego MSZ jest potrzebna i odpowiednia. Ukraiński przedstawiciel celowo mówi o ludobójstwie Rosjan w wojnie na Ukrainie, ale zapomina, że ludobójstwo ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej miało inny charakter od tego na ukraińskich cywilach, którego niedawno dokonali Rosjanie np. w Buczy. Po pierwsze, na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ludobójczo zamordowano około 150 tysięcy Polaków, Czechów, Żydów i Ukraińców ratujących Polaków. To o wiele większe morze krwi od tego, którego sprawcami są żołdacy Putina. Po drugie, miedzy Polską a Ukrainą nie trwała wojna, bo nie istniało wówczas państwo ukraińskie, a Polska znajdowała się pod okupacją Niemiec i ZSRS. Po trzecie zaś, w warunkach zdrady obywatela II RP w czasie wojny, np. poprzez mordowanie współobywateli narodowości polskiej lub wydawanie ich okupantom na śmierć, przedwojenny wojskowy kodeks karny przewidywał karę śmierci. Skoro część Ukraińców, obywateli II RP, dobrowolnie wstępowała do np. SS Galizien czy innych formacji kolaborujących z Niemcami, to nie dziwi, że zdrajców spotkała zasłużona kara z rąk żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. Rzecznik Jasina jedynie przypomniał, że skoro pomagamy dzisiaj Ukrainie w wojnie z Rosją, to oczekujemy też nawiązania przez Ukrainę do spuścizny hetmana wojsk kozackich Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego lub współpracy między marszałkiem Józefem Piłsudskim a Symonem Petlurą w walce z komunistyczną Rosją, a nie nawiązywania do zbrodniarzy z OUN/UPA. Krew Polaków wymordowanych na Wołyniu nie jest mniej warta od krwi Ukraińców, którzy giną dzisiaj w efekcie ataku na ich kraj z ręki Rosjan. Tak uważa wielu Polaków i tysiące członków rodzin tych, którzy zginęli z rąk ukraińskich nacjonalistów. Podsumowując, ambasador Ukrainy w Warszawie Wasyl Zwarycz powinien skorzystać z okazji i milczeć”
– powiedział nam dzisiaj prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, eurodeputowany VI kadencji, dr Bogusław Rogalski.
https://twitter.com/Vasyl_Zvarych/status/1659817677731274753?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1659817677731274753%7Ctwgr%5Ef09c81c523a2bc1a2720bcefe668e5f0bfb07d67%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwiadomosci.wp.pl%2Fkijow-oburzony-slowami-z-polski-nieakceptowalne-i-niefortunne-6900001505414016a
Bez przełomu
W kwietniu Zełenski złożył wizytę w Warszawie. W trakcie swojego wystąpienia nie nawiązał jednak wprost do trudnej historycznie przeszłości Polaków i Ukraińców.
Rozmawialiśmy z prezydentem Zełenskim o tragicznych mordach na Wołyniu i o tym, w jaki sposób powinniśmy dochodzić prawdy, otrzymać zgodę na ekshumacje. Bardzo mocno o to zabiegamy”
– wskazał wówczas premier Mateusz Morawiecki.
W związku ze zbliżającymi się obchodami 80. rocznicy rzezi wołyńskiej Jasina wskazał, że ambasador Polski w Kijowie „prowadzi wiele rozmów” ze stroną ukraińską, ale na chwilę obecną nie wie nic „o wielkich wydarzeniach, które są planowane na początek lipca”.
Piotr Galicki