Marian Piłka: Europejska strategia

Zastępca Naczelnego

Marian Piłka/Twitter.com

Wraz z wojną na Ukrainie świat wkroczył w okres chaosu, niepewności, konfliktów, a także wojen. Będzie to długi czas burzenia dotychczasowego układu sił i wykuwania nowego porządku międzynarodowego. Dziś jest za wcześnie określić jaki przybierze on okształt, ale rozgrywka o przyszłość weszła z fazy rywalizacji ekonomicznej, technologicznej czy energetycznej w fazę, która nie będzie unikała także konfliktów o charakterze zbrojnym. To siła militarna, w ostatecznym rachunku rozstrzygnie o przyszłym układzie sił. Zasadniczy konflikt będzie rozgrywał się pomiędzy USA a Chinami, ale rywalizacja w Europie także będzie miała istotne znaczenie dla przyszłego kształtu świata i od wyniku tej rywalizacji  także zależeć  będzie dalszy charakter konfliktu światowego.

Dziś w Europie są cztery zasadnicze ośrodki sił, których rywalizacja, czy współpraca zadecyduje o europejskim wymiarze toczącego się konfliktu i o przyszłym kształcie europejskiego ładu. Pierwszym ośrodkiem, który zainicjował dotychczasową destrukcję jest Rosja. Rosja jest i pozostanie, nawet jeżeli poniesie klęskę w wojnie z Ukrainą, zasadniczym czynnikiem dążącym do ekspansji. Jest więc stałym zagrożeniem, przede wszystkim państw Europy Wschodniej. Jest to czynnik, stały, który będzie decydował o polityce pozostałych ośrodków siły. Drugim czynnikiem decydującym są Stany Zjednoczone, zdecydowane bronić niepodległości Ukrainy. Ich zaangażowanie w wojnę wynika z przekonania o fundamentalnym znaczeniu Ukrainy dla długofalowej pozycji Washingtonu w Europie. Nie mniej narastająca rywalizacja z Chinami nakazuje szukać alternatywnych rozwiązań dla powstrzymania Rosji. W najgorszym wypadku, w sytuacji fundamentalnego zagrożenia na kierunku azjatyckim, Washington zgodzi się na modus vivendi możliwy do zaakceptowania dla Moskwy. Trzecim czynnikiem  jest grupa państw w Europie Wschodniej, przede wszystkim Ukraina, która już obecnie toczy wojnę, ale także państwa bałtyckie, państwa skandynawskie, Polska czy Rumunia, w mniejszym stopniu pozostałe państwa byłej sowieckiej strefy wpływów, które są bezpośrednio zagrożone rosyjskim ekspansjonizmem i których podstawową osia polityki jest zbudowanie potencjału militarnego  na tyle potężnego, że byłby w stanie odstraszyć rosyjskiego agresora. Celem tej grupy państw jest wypchnięcie Rosji z polityki europejskiej, co wiąże się także  ze zmianą statusu geopolitycznego Białorusi. Bez takiej zmiany, państwa Europy Wschodniej nie zbudują wystarczającego potencjału militarnego zdolnego do trwałego przeciwstawienia się rosyjskiej ekspansji. Czwartym ośrodkiem siły jest tandem niemiecko-francuski działający także za parawanem unijnej biurokracji. Jego długofalowym celem, zbieżnym z interesami Moskwy jest ukształtowanie świata wielobiegunowego, co oznacza w praktyce osłabienie światowej dominacji USA i wypchnięcie ich z Europy.  Dziś ten tandem jest za słaby by przeciwstawić się amerykańskiej pozycji, ale w miarę narastania konfliktu na dalekim Wschodzie powodującym przymus ograniczenia, czy wycofania się Washingtonu ze stabilizowania równowagi w Europie, poprzez własną obecność militarną i pomoc dla państw zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem, należy się spodziewać zdynamizowania polityki tych obu europejskich stolic. To w rzeczywistości będzie podważało pozycje USA i przyspieszało ich wycofanie się z naszego kontynentu. Dziś dominacja Washingtonu jest jeszcze w stanie wymuszać na Berlinie i Paryżu korzystną dla siebie politykę, ale w przyszłości, gdy ta obecność będzie coraz mniejsza, to należy się spodziewać bardziej niezależnej polityki Berlina i Paryża w celu realizacji własnej wizji przyszłego ładu międzynarodowego.

Otóż ta sytuacja będzie powodowała narastający napięcia nie tylko pomiędzy USA a tandemem niemiecko-francuskim, ale także  znacznie silniejszy konflikt pomiędzy państwami wschodnio-europejskimi, a Berlinem i Paryżem. W kwestii przyszłego porządku europejskiego mamy tu do czynienia z fundamentalnym konfliktem interesów dotyczącym najbardziej zasadniczej kwestii w polityce państw jakim jest kwestia bezpieczeństwa narodowego. Gdy wymogi bezpieczeństwa państw wschodnioeuropejskich nakazują wypchnięcie Rosji z polityki europejskiej i tym samym uniemożliwienie Moskwie pełnienie roli jednego z biegunów siły w przyszłym porządku międzynarodowym, to strategiczny interes Berlina i Moskwy nakazuje  wciągnięcie Rosji do współpracy w tworzeniu tego porządku. A to jest już bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa narodowego państw naszego obszaru. Cele polityczne wschodniej i zachodniej części Europy są przeciwstawne i fundamentalnie konfliktowe. Oczywiście kształt porozumienia tandemu niemiecko-francuskiego z Rosją może mieć różny kształt. Nie musi on pozostawiać Ukrainy w sferze rosyjskich wpływów. Nie mniej takie porozumienie zawsze będzie zagrożeniem dla wolności, podmiotowości i bezpieczeństwa państw naszego obszaru. Dla tandemu zachodnioeuropejskiego zasadniczym przeciwnikiem układu z Moskwą pozostają państwa zagrożone rosyjskim ekspansjonizmem. Dlatego też  polityka obu zachodnich stolic jest obecnie obliczona na wyeliminowanie tego obszaru z podejmowania decyzji o przyszłym kształcie porządku europejskiego. Dlatego  nie godzą się one ani na członkostwo Ukrainy w NATO, ani też w Unii dopóki wcześniej państwa unijne nie zrezygnują ze swojej podmiotowości i obrony swoich interesów bezpieczeństwa. Taki sens ma niemiecka propozycja rezygnacji z weta, co oznaczałoby w praktyce wyeliminowanie Polski z blokowania niekorzystnych dla naszego obszaru rozwiązań politycznych zmierzających do porozumienia się  z Rosją. Głównym celem polityki Niemiec i Paryża jest praktyczne ubezwłasnowolnienie Polski, co oznacza w praktyce ubezwłasnowolnienie całego obszaru państw wschodnioeuropejskich z udziału w kształtowaniu przyszłości naszego kontynentu. Tandem niemiecko-francuski dąży wprost do pozbawienia naszego narodu wolności kształtowania własnego losu, a państwa polskiego suwerenności. Jest ono więc fundamentalnym zagrożeniem naszej przyszłości i naszych możliwości rozwojowych.

Dotychczasowa odpowiedź Polski na to zagrożenie jest nie tylko niewystarczającą, ale jest błędna. To Polska zaakceptowała traktat lizboński rugujący nasze państwo z procesu podejmowania unijnych decyzji. I to państwo polskie zgodziło się na pozatraktatowe ingerencje redukujące nasza suwerenność w postaci zasady warunkowości, czy zgody na unijne ingerencje w kształtowaniu ustroju sądowniczego. To także państwo polskie nie zawetowało „Fit for 55”, którego koszty realizacji uderzają w możliwości zbudowania dostatecznie silnego potencjału militarnego naszego państwa.  Szacowane koszty transformacji energetycznej na 600miliardów złotych do roku 2030 radykalnie ograniczają  możliwość budowania potencjału obronnego. Dotychczasowa  polityka unijna Polski działała w rzeczywistości pod dyktando berlińsko-paryskie utrudniając  Polsce jej przyszły udział w kształtowaniu porządku europejskiego. Pomiędzy długofalowymi celami strategicznymi Polski i państw naszego obszaru, a interesami strategicznymi państw dominujących w Unii jest fundamentalny konflikt interesów. Dotyczy on przyszłego kształtu porządku europejskiego, bezpieczeństwa naszego obszaru, wolności , niepodległości i szans rozwojowych państw Europy Wschodniej  i nowych, bardziej podmiotowych, równych i partnerskich relacji pomiędzy państwami Europy zachodniej i Wschodniej. Jest to konflikt , który wymaga wypracowania nowej strategii europejskiej, której treścią będzie przeciwstawienie się neokolonialnej strategii Berlina i Paryża wobec naszej części kontynentu.

Otóż dotychczasowa strategia unijna Polski w świetle czekających nas wyzwań, poniosła druzgocącą klęskę. W naszym kraju mamy do czynienia z powszechnym zadowoleniem z naszej przynależności do Unii. Rzeczywiście ta przynależność przyczyniła się do rozwoju naszej gospodarki. Ale te możliwości jakie dawała nam Unia powoli się wyczerpują. Natomiast Unia coraz bardziej narzuca na nasze państwa, koszty, które w przyszłości zdecydowanie przekroczą czerpane korzyści. Unia popada w szaleństwo klimatyczne, wytraciła dynamikę rozwojową i coraz bardziej odstaje w światowym wyścigu technologicznym. Pomimo jej bogactwa nie nadąża w wyścigu konkurencyjnym z innymi obszarami gospodarczymi. Co więcej dekadencja kulturowa i demograficzna skazuje nasz kontynent na postępujący upadek. Zaś opracowywane strategie mające na celu zapobieżenie temu upadkowi, jedynie go przyspieszają. Dziś w przeciwieństwie do lat 90-tych opcja europejska, to nie opcja rozwoju, a stagnacji i postępującego zacofania. Trzymanie się tej opcji , nawet przy obecnych dysproporcjach ekonomicznych na korzyść państw zachodnich, oznacza zgodę także na postępującą degradację Polski w przyszłości.

W  sytuacji narastających zagrożeń i  wyzwań potrzebna jest zasadniczo nowa strategia której celem będzie taka przebudowa ładu europejskiego, która wzmocni bezpieczeństwo, niepodległość  i partnerską współpracę państw , przynajmniej tych którym zagraża wspólny wróg. Bezpieczeństwo narodowe jest bowiem fundamentem i podstawowym sensem polityki każdego państwa. To bezpieczeństwo jest osią, wokół której kształtuje się całość polityki państwowej. Dziś nasze długofalowe bezpieczeństwo jest zagrożone nie tylko przez Rosję, ale także przez cele strategiczne państw dominujących w Unii i proponowany przez nie kształt ładu europejskiego. Dlatego celem strategicznym Polski jest nie tylko sparaliżowanie działań strategicznych dominujących państw w Unii, ale także podjęcie wysiłku budowy nowego europejskiego ładu.

Otóż zmiana dotychczasowej strategii ustępowania dominującym mocarstwom, na rzecz blokowania ich działań, choć potrzebna jest niewystarczająca. Tak, jak USA posiada przewagę instytucjonalną w NATO, dzięki której jest w stanie wymuszać realizację korzystnej dla siebie polityki państw, tak Niemcy mają przewagę instytucjonalną w Unii Europejskiej i z podobnymi konsekwencjami dla zachowań państw mniejszych i mniej samodzielnych. Strategia przeciwstawienia się i blokowania niekorzystnych decyzji postulowana przez różne ośrodki, w odpowiedzi na klęskę dotychczasowej strategii jest rozwiązaniem minimalistycznymi niewystarczającym. Choć konieczna nie daje szans na osiągnięcie strategicznych celów. Trzeba jasno sobie zdać sprawę że w sytuacji przewagi instytucjonalnej państw dominujących tego typu strategia, to w najlepszym razie opóźnianie podejmowania niekorzystnych dla nas decyzji, a nie realizacja pozytywnych działań realizujących podstawowe cele strategiczne państw naszego obszaru. To ciągła walka z bardzo niewielkimi szansami na połowiczne i opóźniające rozwiązania. Europie Wschodniej wobec wyzwań zagrożenia rosyjskiego i dominujących państw unijnych dążących do pozbawienia suwerenności państw naszego obszaru należy przeciwstawić strategie opuszczenia Unii i zbudowania, przynajmniej na obszarze Europy wschodniej alternatywnego ośrodka siły zdolnego do balansowania zarówno rosyjskiego zagrożenia jak i niemieckich aspiracji do dominacji, czyli jak to definiuje Scholz „niemieckiego przywództwa”.

Strategia opuszczenia  Unii nie oznacza rozpisania referendum w tej sprawie, ale oznacza zainicjowanie procesu  przygotowania naszego narodu i państwa do funkcjonowania poza Unią  i budowania wspólnoty interesów państw naszego obszaru. Te dwa procesy powinny przebiegać równolegle, wzajemnie siebie wzmacniając. Fundamentem tej wspólnoty musi być polityka bezpieczeństwa, dlatego w sytuacji postępującej erozji Paktu Północno-Atlantyckiego należy zbudować w pierwszym rzędzie sojusz obronny obejmujący państwa tego obszaru, a także USA i Wlk. Brytanię. Na bazie sojuszu militarnego należy zbudować sojusz polityczny, będący formą współpracy wobec państw trzecich i wobec Unii Europejskiej.  Wokół sojuszu militarnego i politycznego, którego centrum byłby państwa należące niegdyś do I Rzeczpospolitej, ale obejmującego także państwa skandynawskie i państwa na południe od łuku Karpat należy kształtować wspólnotę interesów, która w pierwszym rzędzie zablokowałaby unijny pakiet klimatyczny uderzający w rozwój gospodarczy, a tym samym w stworzenie materialnych podstaw do budowy potencjału militarnego zdolnego do przeciwstawienia się rosyjskiemu zagrożeniu. Następny, etapem byłoby stworzenie porozumienia gospodarczo-handlowego obejmującego oprócz wymienionych krajów także Turcję i ewentualnie inne państwa Unii Europejskiej. To porozumienie, na zasadzie faktów dokonanych przejmowałoby handlowe kompetencje Unii.   Stworzeniu w naszej części Europy ośrodka siły, który mógłby skutecznie blokować zarówno rosyjskich ekspansjonizm, jak niemieckie próby dominacji umożliwiłoby skuteczny wpływ na kształtowanie przyszłego ładu europejskiego. Najtrudniejszym problem w procesie wychodzenia z Unii jest kwestia dostępu do rynku państw zachodnich. Polska gospodarka jest uzależniona w znacznej mierze od gospodarki niemieckiej. Ale to uzależnienie działa w obu kierunkach. I choć proces przygotowania naszego wyjścia z Unii nakazuje zwiększenie dyferencjacji współpracy gospodarczej z innymi obszarami, to stworzenie barier w dostępie polskich produktów na rynki zachodnie uderzyłoby bardzo silnie przede wszystkim w gospodarkę niemiecką, dla której polska gospodarka jest głównym dostawcą podzespołów

Wspólnota interesów uderzyłaby zdecydowanie w aspirację „niemieckiego przywództwa”. Niemcy pozbawione dominacji w Europie Wschodniej musiałby zgodzić się na taki porządek europejski, który ma bardziej podmiotowy i partnerski charakter i w którym nie uczestniczyłaby Rosja. Sprawiedliwą Europę można zbudować tylko na gruzach ekspansjonizmu rosyjskiego i niemieckiej dominacji. Można ją zbudować tylko będąc na zewnątrz zdominowanej przez Niemcy Unii. Tej polityki nie da się zrealizować bez perspektywy opuszczenia Unii i zbudowania nowego porządku instytucjonalnego w Europie, dlatego fundamentem polskiej strategii europejskiej musi być opuszczenie struktur Unii Europejskiej.

Marian Piłka*

* historyk, publicysta, ekspert Instytutu Ordo Caritatis, członek Prawicy Rzeczypospolitej, poseł na Sejm I, III, IV i V kadencji, prezes Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego w latach 1996 -2000

Komentarze są zamknięte