Opozycja totalna w Polsce dostaje wścieklizny już na samo wspomnienie o Smoleńsku. Profesor Arkadiusz Jabłoński w kontekście Tragedii Smoleńskiej, mówi o takim zachowaniu jako o syndromie sztokholmskim, czyli syndromie ofiary. W skrócie: ofiara, szczególnie, gdy przebywa długi czas z oprawcą, utożsamia się z nim, podważa ewidentne dowody jego winy, przyjmuje jego reguły i zachęca innych do ich przyjęcia, wreszcie ośmiesza starania o przeciwstawienie się przestępcy. Ofiara zakłada przy tym, że oprawca widząc takie pozytywne nastawienie złagodzi swoją opresję, a wszelkie próby przeciwstawienia się mu postrzega jako poważne zagrożenie. Diagnozowane to jest jako rodzaj dewiacji i utraty właściwego rozeznania rzeczywistości.[1]
Wszystko się zgadza! Tylko, że w przypadku Tragedii Smoleńskiej ofiarą jest cały Naród Polski, bo zginął Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i jej najlepsi reprezentanci. Z Narodem powinna utożsamiać się również totalna opozycja. Jej przedstawicielem jest Tusk z racji przewodniczenia największemu ugrupowaniu „opozycyjnemu” i ambicji jej przewodzenia. Wybija się na czoło przeciwników (żeby nie powiedzieć wrogów – było: „wyginiecie jak dinozaury”, „dorżnięcie watahy”, „strząsanie szarańczy”, „zastrzelenie, wypatroszenie i sprzedanie skórki”) obecnej władzy. Ale przede wszystkim z racji sprawowania rządów w czasie Tragedii Smoleńskiej, jak również przez lata umizgiwania się do zbrodniarza Putina, przed nią i – ku zaskoczeniu Polaków – po niej. Jako szef rządu polskiego jest odpowiedzialny politycznie i karnie za skutki swojego działania. Teraz Tusk wiedzie prym i narzuca ton całej nagonce na polski rząd, a broni zbrodniarza. Ewidentnie opozycja totalna przejawia symptomy syndromu sztokholmskiego.
Wreszcie! Po 12 latach Sejm przyjął uchwałę, że Rosja jest „bezpośrednio odpowiedzialna” również za „katastrofę samolotu polskich sił powietrznych (lot 101) w Smoleńsku w kwietniu 2010 r.”. Był to pierwszy atak terrorystyczny na państwo NATO. Właściwsze określenie to Tragedia Smoleńska lub zbrodnia smoleńska. „Katastrofa” to była kolejowa pod Szczekocinami, gdzie zdarzenie nie było intencjonalne. Niestety zwycięstwo sejmowe „smakuje” gorzko, bo tchórzliwa opozycja totalna znów wyciągnęła karty do głosowania i przy pełnej sali sejmowej, udział w głosowaniu wzięło tylko 234 posłów (10 sekund wcześniej przy przegłosowaniu poprawki głosowało 444 posłów). Ustawa przeszła liczbą 231 głosów. Niestety, prawie połowa posłów dalej tkwi w „syndromie ofiary”.
Żeby wiedzieć o rosyjskim sprawstwie zbrodni smoleńskiej, nie potrzeba wywodów naukowych. Nimi zajęli się eksperci z Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod kierownictwem Antoniego Macierewicza. Dowodów na swoją zbrodnię dostarczyła sama Rosja już 02.05.2010 r. w swojej „Transkrypcji rozmów załogi samolotu Tu-154M nr 101”[2] z wieżą kontroli lotów w Smoleńsku. Mniej ważne, że ze starą budą, ważne z jakim sprzętem. Przecież bezpiecznie sprowadzili na te same lotnisko Tuska i Putina trzy dni wcześniej, a potem Jaka 40-tego i ponownie Putina w dniu tragedii. Bezpiecznie sprowadzili tuż przed Tu-154M także Iła-76, który nie dotykając kołami pasa startowego odleciał(?). Natomiast przy naprowadzaniu polskiego samolotu, nawigatorzy jeszcze 2 km przed pasem i 70 m (powinien być na 110 m) nad nim, po ostrzeżeniu TAWS (system ostrzegania o zbliżającej się powierzchni gruntu): „Terrain Ahead” (ziemia przed tobą), informowali pilotów, że są … „na kursie i na ścieżce”. Było to ledwie na 25 sekund przed rozpadnięciem samolotu na ponad 60 000 kawałków(!). Jak bezczelnie „prawdziwie” pokazała w swoim „Raporcie” gen. Anodina na „Profilu podejścia”, samolot nie był ani „na kursie” (odchyłka 1st.), ani na ścieżce (40 m poniżej i 75 m z lewej strony osi pasa). Czy byli tacy głupi i niedoszkoleni? Nic z tych rzeczy. Miałem okazję obserwować pracę sowieckich nawigatorów. Rosjanie byli profesjonalistami w obsługiwaniu sprzętu i w naprowadzaniu. Jak się okazało, byli i są fachmanami w zaplanowaniu i przeprowadzaniu zbrodni. Nawigatorzy za „dobrą robotę” zostali nagrodzeni awansami i stanowiskami! Gen. Benediktow, który nadzorował z „Logiki” w Moskwie sprowadzanie samolotu Tu-154M w Smoleńsku (co jest karygodne – nikt nie może „stać za plecami” nawigatorów podczas ich pracy), został parę dni temu odznaczony Orderem Zasługi dla Ojczyzny za zbrodnie na Ukrainie. Ten sam, który w rosyjskim wojskowym telegramie „Rakieta” z 31.03.2010 r. nakazał „wydzielenie Iła-76 w celu zabezpieczenia specjalnych działań” w Smoleńsku. Gdy chodzi o zbrodnie, to u raszystów zawsze są to „działania lub operacje … specjalne”! A cywilizowany, empatyczny świat XXI w. udaje, że nic się nie stało. I Putin ma w Polsce w garści całą opozycję totalną, która zbyt wiele zainwestowała w rosyjską wersję Smoleńska, by się mogła z tego wycofać. I stąd ten wrzask i histeria.
Co do Tuska to oprócz ewidentnych zaniechań, też zaniedbań (czy intencjonalnych?) w sferze bezpieczeństwa Polskiej Delegacji, największym zmartwieniem 23.04.2010 r. podczas poufnej narady z Edmundem Klichem (wówczas przewodniczącym Komisji) było: „Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest: czy to zrobili Rosjanie? To są te najgroźniejsze spekulacje. Im więcej zagadek, tajemnic czy spraw ukrytych, tym więcej pożywek dla najbardziej idiotycznych, a jakże groźnych spekulacji dotyczących na przykład zamachu ze strony rosyjskiej”. Brał więc to pod uwagę, a mimo to wywierał presję, by nie traktować tej hipotezy za równorzędną, wręcz przeciwnie – określa ją jako „idiotyczną i groźną spekulację” i z góry przesądza, że Rosjanie nie mogą stać za „katastrofą”. Nikt tyle nie zrobił dla Rosji co Tusk! Wspierany był i jest przez antypolskie tuby propagandowe: TVN założony z pomocą postpeerelowskich służb specjalnych i Onet powiązany z niemieckim koncernem Axel Springer. Obydwa wywodzące się z tego samego pnia (dzisiaj kilkakrotnie przepoczwarzonego, że trudno dociec źródła) – ITI, założonego w 1984 r. przez Jana Wejcherta i Mariusza Waltera, powiązanych z peerelowską SB. Maczał w tym palce również „Goebbels stanu wojennego”, Jerzy Urban.
Tak zakłamanego człowieka o skomplikowanej osobowości (może to wynikać z wrednego charakteru) jaką ma Tusk, to nie ma na całym świecie. Tusk, z jednej strony jako członek Narodu Polskiego (takim się deklaruje, chociaż uważa, że „polskość to nienormalność”), jest „ofiarą” raszystów. Z drugiej strony – przecież nie był i nie jest matołem, jest inteligentny, bo doszedł do tak wysokich stanowisk, chociaż nie bez pomocy „polskich” i enerdowskich służb specjalnych – jest współsprawcą Tragedii Smoleńskiej”. Musiał przewidywać konsekwencje swojej polityki wobec Rosji i Niemiec, ściśle powiązanych ze sobą interesami. Jest świadomy poniesienia surowych konsekwencji i będzie łgał do upadłego w sposób zupełnie aberracyjny. Dlatego osaczony wścieka się i miota. Pokazywanie zbrodni rosyjskich nazywa działaniem prorosyjskim, a walczących z rosyjską agenturą – agentami rosyjskimi! Zupełnie jak pachołki Rosji nazywali Targowicą Żołnierzy Niezłomnych, walczących właśnie z Rosją Sowiecką. Wniosek nasuwa się samoistnie – Tusk jest … ofiarą samego siebie!
Poza tym szubienice, komunistyczne sowieckie/rassijskie/moskiewskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków, okupanta Polski, którego tak zażarcie broni czerwony towarzysz Grzymowicz, tym samym stając po stronie raszystów, w Olsztynie należy zburzyć!
Antoni Górski
- https://www.radiomaryja.pl/multimedia/myslac-ojczyzna-prof-arkadiusz-jablonski-11/
- Transkrypcja rozmów załogi samolotu Tu-154M nr 101, który uległ katastrofie w dniu 10.04.2-11 roku w czasie podejścia do lądowania na lotnisku Smoleńsk „Północny”. (Rejestrator dźwięku MARS-BM) z dn. 02.05.2010 r.
Nadesłane. Przedstawiona opinia nie musi być zgodna ze stanowiskiem Redakcji.