Jak mówi Damian, jego gorliwość sprawiała, że w zborze stawiany był za wzór. W 2017 r. wyjechał do Peru w roli pioniera stałego, gdzie brał udział w tłumaczeniu Biblii w Przekładzie Nowego Świata na język Quechua. Jednak 2 lata temu zaczęły nękać go wątpliwości dotyczące materii, wokół której kręciło się całe jego dotychczasowe życie. Wobec postawy organizacji niedopuszczającej żadnej autonomicznej myśli i unikającej odpowiedzi na męczące go pytania, postanowił odejść. Jak mówi – wiele go to kosztowało.
Świadkowie Jehowy są związkiem wyznaniowym wpisanym do rejestru polskiego MSWiA. W naszym kraju jest ich około 113 tys. Nie masz jednak problemu z nazywaniem ich „sektą”. Dlaczego?
Damian Rozpędek: Termin „sekta” jest mało precyzyjny, ma wiele definicji, które się ze sobą nie pokrywają. Nie istnieje też w polskim prawie. W psychologii możemy się natomiast spotkać z terminem „grupa destrukcyjna” – w jej opisie znajdziemy wiele cech organizacji świadków Jehowy. Jej praktyki wpisują się w model autorytarnej kontroli umysłu BITE – w jego ramach ścisłemu nadzorowi poddawane jest zachowanie (behavior), informacje (information), myśli (thoughts) i emocje (emotions). Świadkowi nie wolno czytać w prasie negatywnych opinii na temat swojej religii, nie wolno nawet myśleć o czymś niezgodnym z doktryną. Jest wiele definicji słowa „sekta” i do większości z nich świadkowie pasują. W zasadzie jedyna, jaką znam, do której nie pasują to ta, którą sformułowali… sami świadkowie.
Świadkowie Jehowy wywodzą się z XIX-wiecznego środowiska badaczy Pisma Świętego, jednak organizacja przybrała swoją obecną formę dopiero w XX w. pod rządami J. F. Rutherforda i N. Knorra, kolejnych Prezesów Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego Strażnica. Stopniowo coraz więcej władzy przechodziło w ręce Ciała Kierowniczego. Możesz opowiedzieć krótko o strukturze tego związku wyznaniowego?
Świadkowie, mówiąc o swojej religii używają terminu „teokracja”, jednak o wiele bardziej trafny byłby „totalitaryzm”. Największa siedziba świadków znajduje się w USA w Warwick. Tam rezyduje Ciało Kierownicze, ośmiu mężczyzn, którzy twierdzą, że stanowią jedyny kanał łączności z Bogiem. To oni są odpowiedzialni za aktualizowanie nauk, dbają o to, aby publikacje uczyły tego, w co ich zdaniem powinni wszyscy świadkowie wierzyć. Pod Ciałem Kierowniczym są biura główne, nazywane Betel. W takich biurach, rozsianych po całym świecie, tak zwani betelczycy zajmują się tłumaczeniami, drukiem publikacji, koordynowaniem zborów z innych miast, zarządzaniem budowami Sal Królestwa, w których odbywają się zebrania. Są też okręgi składające się z kilku obwodów. W skład obwodu wchodzą zbory, na których czele stoją Starsi. Starszy rozdaje nowe publikacje, koordynuje głoszenie, przygotowuje wykłady i przewodzi zebraniom, robi wizyty pasterskie i organizuje komitety sądownicze, jeżeli ktoś popełni poważny grzech.
Jakie grzechy są poważne?
Morderstwo, kradzież, transfuzja krwi, rozpusta, cudzołóstwo, oszczerstwo, odstępstwo, czyli posiadanie innych poglądów niż te, które przekazuje Ciało Kierownicze, spirytyzm, okultyzm, praktykowanie świąt takich jak urodziny, kontakty z wykluczonymi ze zboru… i wiele innych.
A jakie są główne założenia tej religii? Wiemy, że świadkowie odczuwają silną niechęć do innych odłamów chrześcijaństwa i akcentują swoją odrębność. Na czym ona polega?
Ważną różnicą jest brak wiary w Trójcę Świętą. Świadkowie nie oddają także czci świętym Jezusowi ani Maryi. Wierzą, że ich obowiązkiem jest chodzenie od domu do domu i głoszenie nauk Biblii, którą zresztą czytają we własnym przekładzie – ich wersja Nowego Świata jest pisana tak, aby bardziej pasować do publikacji, których treść ustala Ciało Kierownicze. W Peru miałem skromny udział w tłumaczeniu Biblii na język Quechua i widziałem, jak to wyglądało.
Świadkowie żyją w jednoczesnym strachu i oczekiwaniu na koniec świata, czyli Armageddon. Od 1914 r. w niebie panuje Królestwo Boże i jego celem jest zniszczenie rządów na ziemi i zaprowadzenie na niej nowego porządku, raju, w którym będą żyć ci, którzy przeżyli Armageddon lub zostali wskrzeszeni. Nie ma piekła i wiecznych mąk – według świadków po śmierci jest się nieprzytomnym, a świadomość odzyskuje się podczas zmartwychwstania, jeżeli oczywiście zasłużyło się na zostanie wskrzeszonym. Mniejsza część świadków zostanie po Armageddonie wzięta do nieba.
Też głosiłeś tę religię bardzo gorliwie. Udało ci się nawet nawrócić dwie osoby, co jest niezłym wyczynem biorąc pod uwagę to, że efekty prozelityzmu świadków są co do zasady dość marne. Czy byłeś jakoś przygotowywany do rozmowy z różnymi typami osób?
Świadek Jehowy podczas zebrań jest uczony metod, jakie stosuje się w marketingu wielopoziomowym. Istnieją filmiki, z których członkowie uczą się, jak rozmawiać. Zazwyczaj zwraca się uwagę na szczegóły – że ktoś ma zwierzątko, dziecko albo ogródek – i pod tym kątem dobiera publikacje i prowadzi rozmowę. Kiedyś popularna była książka świadków „Prowadzenie rozmów”, dzisiaj raczej korzysta się z rubryki z najczęściej zadawanymi pytaniami ze strony JW.org. Tam szybko znajdzie się odpowiedzi, jakich powinien udzielić głoszący skonfrontowany z pytaniami, jakie mogą zadać katolicy albo ateiści. Jeżeli ktoś powie, że nie ma czasu, to świadek czuje się zobowiązany, aby taką osobę odwiedzić jeszcze raz, tego rodzaju zbywanie ich nie zniechęca.
Skutecznym sposobem na to, żeby świadkowie Jehowy przestali cię odwiedzać, jest powiedzenie „proszę sobie zanotować, że nie życzę sobie państwa wizyt”. Według wskazówek z zebrań taką reakcję przekazuje się Starszemu i Starszy ma obowiązek zadbać o to, żeby przez rok nikt nie pukał do twoich drzwi.
Wiemy, że Ciało Kierownicze ma wiele do ukrycia przed swoimi wyznawcami, między innymi wszystkie Armageddony, które okazały się niewypałami – na przykład wyczekiwane w 1914, 1925 i 1975 r. Obecnie znowu w istotny sposób zmieniono przedział czasowy, w którym koniec świata ma nastąpić redefiniując „pokolenie”, które ma go zobaczyć. Jak udaje się wobec tego wszystkiego utrzymać spójność organizacji przez tak wiele lat?
W organizacji świadków Jehowy panuje całkowita kontrola informacji. Nie wolno czytać publikacji na temat organizacji z innego źródła niż oficjalne materiały. Tak naprawdę nie wolno czytać nawet starszych publikacji świadków Jehowy, nie ma ich na stronie i w zasadzie można je zdobyć tylko od byłych członków grupy, którzy już nie boją się „niewłaściwych” treści – jednak kontakty z nimi są zakazane. Stąd świadkowie nie mają możliwości sprawdzenia, czy starsze publikacje naprawdę ogłaszały koniec świata w 1914, 1925 i 1975. W dzisiejszych materiałach twierdzi się, że to były tylko „poglądy niektórych”. W rzeczywistości to były oficjalne poglądy świadków Jehowy.
Strażnica, oficjalna publikacja świadków Jehowy, wprost o tym pisała?
Tak. Co prawda w 1975 r. starali się już przekazywać to w sposób bardziej zawoalowany, ale i tak w jednej czy dwóch publikacjach im się wymsknęło (śmiech). Wracając do kontroli informacji – świadkowie, poszukując odpowiedzi na pytania na kwestie biblijne nie korzystają z Wikipedii ani innej encyklopedii – mają swoje „zamienniki”. Co do zasady zaglądają do „Wnikliwego poznawania pism”. W tej encyklopedii jakimś cudem wszystko się zgadza z ich publikacjami. Istnieje też „Internetowa Biblioteczka Strażnicy” gdzie można poszukiwać informacji.
Ja sam zacząłem się zastanawiać nad tym, skąd wiemy, że Biblia jest natchniona przez Boga. Całe życie słyszałem, że mamy na to mnóstwo niezaprzeczalnych dowodów – ale zorientowałem się, że nie znam tych „dowodów”. Zacząłem wobec tego szukać ich w „Internetowej Biblioteczce Strażnicy”. Jednak wyniki mnie nie satysfakcjonowały – nie dowodzi „natchnienia” Biblii ani to, że jest przetłumaczona na najwięcej języków ani to, że jest wydrukowana w największej liczbie egzemplarzy. Nie są dowodami często przywoływane proroctwa – sami świadkowie wielokrotnie zmieniali ich interpretacje i zawsze wydawało się, że pasują idealnie – nie jest to trudne, bo są zbyt ogólne, mamy tutaj do czynienia z błędem poznawczym „efektu horoskopu”. Jedyne proroctwo, które mogło dowodzić natchnienia Biblii było dotyczyło podboju Babilonu – stąd świadkowie wiele razy o nim wspominają w swoich materiałach. To bardzo konkretna przepowiednia. Jednak clue są tu daty – świadkowie sądzą, że podbój Babilonu został przepowiedziany 200 lat wcześniej. Jednak do naszych czasów przetrwały tylko manuskrypty, które powstały na długo po wydarzeniach, które opisuje Księga Izajasza. Co to za dowód?
Napisałem do Betel list, w których opisałem moje wątpliwości, uprzejmie i rzeczowo. Zaznaczyłem, zgodnie z prawdą, że zależy mi na poznaniu odpowiedzi – wiara była wówczas dla mnie bardzo ważna. Odpowiedź od Betel brzmiała: jeżeli straciłeś wiarę, to logiczne argumenty cię nie przekonają. Miałem serię rozmów ze Starszymi, w których twierdzili, że to, że daty mi się nie zgadzają świadczy o tym, że musiałem dopuścić się jakiegoś grzechu. Może biorę narkotyki? Albo jestem okultystą? Po jednej z rozmów zadzwonili do mnie. Powiedzieli, że już wiedzą, skąd się wzięły moje wątpliwości – zobaczyli na moim Facebooku, że zrobiłem rysunek orka z Shadow of Mordor i wyjaśnili, że po staroangielsku to słowo oznacza demona!
Jednym z bardzo silnych mechanizmów kontroli członków związku jest disfellowship i shunning – świadkowie mają obowiązek zerwać kontakt z każdym odstępcą. Biorąc pod uwagę to, że życie wielu członków kręci się wokół organizacji musi to być bardzo bolesne doświadczenie.
U świadków często mówi się, że „złe towarzystwo psuje dobre obyczaje” a „przyjaźń ze Światem [poza organizacją] jest nieprzyjaźnią z Bogiem”. Wobec tego kontakty z nieświadkami powinny ograniczać się do tych niezbędnych, ewentualnie do głoszenia. Wyobraźmy sobie kogoś, kto się urodził w rodzinie świadków – wszyscy jego bliscy należą do organizacji. Tylko w niej może także szukać żony albo męża. Członków zboru zniechęca się do podejmowania studiów. Jeżeli taka osoba zostanie wykluczona albo odejdzie, to nagle traci wszystkich, przestają mu nawet mówić „dzień dobry” na ulicy. Mój tata podczas ostatniego spotkania udawał, że mnie nie widzi.
Kolejną kontrowersyjną zasadą jest zakaz transfuzji krwi. Skąd on się wziął? Jak ściśle się go przestrzega? Czy prawdą jest przekaz o świadkach, według którego rodzice muszą odrzucić dziecko, któremu zrobiono transfuzję?
Świadkowie interpretują wersety z Biblii o tym, że nie wolno spożywać krwi tak, że nie wolno też robić jej transfuzji. To przekaz, który ewoluował przez parę lat. Na początku była to tylko wskazówka, ale jak już zaczęły się pojawiać ofiary śmiertelne to ciężko się było z tego wycofać bez brania na siebie odpowiedzialności, więc do dzisiaj przestrzega się zakazu bardzo restrykcyjnie. Dbają nawet o to, żeby ktoś nieprzytomny nie miał przetoczonej krwi – wypełnia się specjalne kartki, które nosi się ze sobą i wyznacza dwóch pełnomocników ze zboru. Istnieje nawet Komitet Łączności ze Szpitalami – jeżeli w którymś z nich leczy się świadek Jehowy i lekarz chciałby przetoczyć mu krew to organizacja do tego nie dopuści, choćby pacjent miał umrzeć. Świadkowie są przekonani, że jeżeli dochowają wierności do śmierci to i tak zmartwychwstaną, więc bardziej boją się transfuzji, niż utraty życia. Często, kiedy dostają propozycję transfuzji krwi w ich głowach pojawia się myśl „to jest próba, mam okazję udowodnić swoją wiarę”.
Nie jest prawdą, że rodzice muszą odwrócić się od małego dziecka, jeżeli zostanie mu przetoczona krew – to mit. Będą natomiast starać się tę procedurę zatrzymać. W takich sytuacjach lekarze często starają się o tymczasowe odebranie praw rodzicielskich, aby móc wykonać zabieg. W przypadku trochę starszych dzieci świadkowie mogą próbować nauczyć je jak przed sądem udowodnić swoją dojrzałość, aby odmówić przetoczenia krwi.
Przed tym wywiadem oglądałam dużo materiałów świadków na temat seksualności. Dowiedziałam się z nich między innymi, że obcisłe spodnie w modzie męskiej pojawiły się na skutek spisku osób homoseksualnych, a na dodatek ich ocieranie się o genitalia może skutkować masturbacją. Jak do seksualności podchodzi się w zborze? I jaki jest stosunek do osób LGBT+?
Świadkowie bardzo dużą uwagę przykładają do seksualności. Na przykład z filmu instruktażowego dla nowych betelczyków dowiadujemy się, że nie wolno im spać z poduszką między nogami, bo mogliby niechcący ocierać się o nią genitaliami i liczyłoby się to jako masturbacja. Kwestia noszenia rurek to jakaś obsesja Anthony’ego Morrisa, jednego z członków Ciała Kierowniczego, który porusza ten temat chyba na każdym wykładzie. Różne są tego uzasadnienia, czasem mówi, że w rurkach podoba się homoseksualnym mężczyznom, w innych, że moda ta została zaprojektowana przez gejów, aby lepiej wmieszać się w tłum (śmiech).
Ciekawe jest to, że świadkowie twierdzą, że nie mają instytucji spowiedzi. Jednak w praktyce rozmowa ze Starszym na temat szczegółów swoich grzechów jest o wiele dokładniejszą „spowiedzią” niż ta katolicka. Jeżeli ktoś przyjdzie porozmawiać ze Starszymi na przykład o masturbacji, to skrzętnie to odnotowują i wraz z datą umieszczają w archiwum (śmiech). Istnieje też kultura donoszenia na siebie nawzajem – jeżeli dowiesz się, że ktoś popełnił grzech, to masz obowiązek wysłać go do Starszego albo samemu go zadenuncjować, jeżeli tego nie zrobi – w przeciwnym razie Bóg będzie traktował cię tak, jakbyś to ty się dopuściła tego grzechu.
Bycie homoseksualnym nie jest uważane za grzech, ale już seks z osobą tej samej płci traktuje się tak samo, jak grzech rozpusty – można zostać za to wykluczonym. Powołuje się komitet sądowniczy, który wypytuje o wszystkie możliwe szczegóły. Wiele osób homoseksualnych wychowanych w tej religii ma bardzo duże wyrzuty sumienia i myśli samobójcze.
A jak w zborze traktuje się kobiety? Czy ich pozycja w organizacji jest równa męskiej?
Nie jest, kobiety mają bardzo ograniczone możliwości kariery w zborze. Nie mogą być Starszymi ani dawać wykładów. Mogą być tylko pionierkami, czyli osobami, które głoszą w zwiększonym wymiarze godzin. Duchowe kobiety aspirują do tego, żeby być żoną Starszego, ale to nie jest żadna prawdziwa pozycja. Kobiety mają jedynie równe przywileje podczas wykonywania funkcji tłumacza, z tym sam się spotkałem, ich uwagi są traktowane tak samo poważnie, jak uwagi mężczyzn.
Chciałabym też zapytać o coś, co znamy bardzo dobrze z katolickiego podwórka: przemoc seksualną wobec dzieci. W Australii wybuchł skandal związany z ukrywaniem pedofilii w organizacji świadków Jehowy. Jakie zasady w tej materii panują w zborze?
Jeżeli ktoś zgwałci małe dziecko i ta informacja dostanie się do Starszych, to najpierw zostanie zadane pytanie, czy jest na to dwóch świadków. „Zasada dwóch świadków” jest obowiązującym dogmatem w organizacji i wywodzi się z jednego z biblijnych cytatów. Jeżeli nie ma dwóch świadków to dziecko pod groźbą bycia uznane za „nieprzykładne” będzie musiało dalej przychodzić na zebrania, w których uczestniczy też pedofil. Były nawet sytuacje, kiedy kogoś wykluczano za oszczerstwo, jakim miało być oskarżenie o pedofilię!
W archiwach Sal Królestwa trzymane są notatki dotyczące oskarżeń o zgwałcenie, jednak zbory nie dzielą się nimi na zewnątrz. W Australii okazało się, że według wewnętrznych dokumentów świadków ok. tysiąca osób było podejrzanych o pedofilię, jednak z powodu braku świadków tylko czterysta osób zostało wykluczonych. Ani jeden przypadek nie został zgłoszony na policję z racji dbania o dobre imię zboru. Kiedyś nawet ofiarę zniechęcano do pójścia na policję, jednak po skandalu w Australii nie wolno już tego robić.
Jak z perspektywy czasu oceniasz wpływ przebywania w organizacji świadków Jehowy na twój charakter? I jak czujesz się będąc odstępcą? Jaką radę dałbyś osobie z wątpliwościami należącej do organizacji?
Myślę, że wyszkoliłem się w publicznym przemawianiu. Bardzo też cenię sobie prawdomówność, ale nie wiem, czy dlatego, że świadkowie też sobie ją tak cenią czy z powodu tego, że tak bardzo mnie zabolały ich kłamstwa. Wyjazd do Peru jako misjonarz bardzo mnie rozwinął, nauczyłem się nowych języków.
Bycie odstępcą to wielka ulga i wolność. Życie się jakby wydłuża, bo nie jesteś już kilka godzin dziennie zajęty głoszeniem i studiowaniem Biblii przed zebraniami. Nie da się wypełnić wszystkich obowiązków, jakie spadają na barki świadka, więc w organizacji masz ciągłe wyrzuty sumienia, że za mało robisz, czujesz się śmieciem – to chyba jeszcze gorsze, niż ta kradzież czasu.
Jeżeli chodzi o to, co poradzę osobom z wątpliwościami – nie miejcie przesadnego zaufania do informacji, które podaje wam organizacja. Oni starają się wzbudzić twoje zaufanie, ale nie mają do tego żadnych solidnych podstaw. To tak, jakby oczekiwało się rzetelnej informacji o restauracji rozmawiając tylko z jej właścicielem. A prędzej to osoby, które dostały zupę z karaluchem zdradzą ci coś, co może się przydać.
Źródło: Herzyk, noizz.pl/Onet.pl