Na zlecenie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie Dariusza Bartona została przeprowadzona ekspertyza stanu „Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej” w Olsztynie oraz powstał projekt jego relokacji. W ekspertyzie czytamy, że pomnikowi grozi zawalenie, zagraża zdrowiu i życiu ludzi.
Rzeczoznawca napisał, że rozszczelnieniu uległ cokół pomnika, płyty odspoiły się od betonu, szczeliny między płytami powiększyły się z pół centymetra do 2-3 centymetrów, przesunął się też środek ciężkości. Cały pomnik waży około 1200 ton. Podstawa pomnika waży 900 ton, a pylony, jeden 160 ton, drugi prawie 160 ton.
– Ta ekspertyza obliguje mnie do wystąpienie do właściciela pomnika, prezydenta Olsztyna o podjęcie natychmiastowych działań – powiedział mi wojewódzki konserwator Dariusz Barton. I dodał, że konserwacja będzie bardzo kosztowna.
Powstał też projekt demontażu pomnika i jego przewiezienia. Czytamy w nim, że demontaż pylonów ułatwia to, że w środku są one puste. Pomnik należy demontować od góry, tnąc laserem pylony wzdłuż spoin, bloki umieszczać w stalowych klatkach, które dźwig przeniesie na platformę. Pierwszy blok będzie ważył 28 ton. Po przewiezieniu do miejsca relokacji pomnik byłby złożony w odwrotnej kolejności, tak jak klocki lego.
Znamy też koszt tej operacji. To 2,5 mln zł wraz z transportem. Rozebranie samych pylonów to koszt 0,5 mln złotych, cokołu – 800 tys zł netto.
Autor projektu postuluje pozostawienie cokołu i postawienie pylonów w nowym miejscu na nowym, mniejszym cokole.
Pozostawiony cokół mógłby służyć albo jako podstawa innego pomnika w tym miejsca, albo posłużyć jako element Muzeum Miejsca.
Jak wiemy Rada Miasta Olsztyna odrzuciła projekt uchwały radnych PiS o relokacji pomnika. Radni rządzący miastem zasłaniali się kosztem tej operacji. Przekonywali, że lepiej te pieniądze przeznaczyć na pomoc dla Ukraińców.
Otóż właściciel firmy specjalistycznej, który chce się podjąć demontażu, przewiezienia i ponownego montażu zadeklarował, że CAŁY ZYSK PRZEZNACZY NA POMOC UKRAIŃCOM. Jego firma zatrudnia Ukraińców i wspomaga 1.000 uchodźczyń z dziećmi, zakwaterowanych w 3 hotelach.
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz ma zatem następujące wyjście:
1. Przystąpić do remontu pomnika, co pochłonie ogromne pieniądze.
2. Złożyć wniosek o relokację, wówczas budżet miasta nie poniesie żadnego kosztu (operację sfinansuje ministerstwo kultury), a dochód trafi na pomoc dla Ukraińców.
Jeśli prezydent zdecyduje się na drugą opcję, to postuluję pozostawienie postumentu, bo to obniży koszt o 800 tys zł netto.
Panie prezydencie, czekamy na Pana decyzję!
Źródło: debata.olsztyn.pl/Adam Socha