
Foto ilustracyjne za Twitter.com
Propaganda rosyjska długo nie mówiła o wojnie, tylko o „operacji wojskowej”. W publicznych mediach rosyjskich nie było też mowy o mordowaniu cywilów, lecz o „wyzwalaniu ich spod ucisku nazistowskiego rządu”. Obecnie rosyjska propaganda bardzo się zmieniła i największe stacje telewizyjne mówią Rosjanom wprost, że nazywanie kogoś Ukraińcem to obelga i trzeba doszczętnie zniszczyć wszystko, co ukraińskie. Zbrodniarz wojenny Władimir Putin twierdzi przy tym, że Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy stanowią jeden naród. Skąd my to znamy? Roman Dmowski w „Naszym Patriotyzmie” (1893) pisał, że „(…) Rząd rosyjski rozmaitymi czasy rozmaicie usprawiedliwiał swoje gwałty na Polsce. Dowodząc, że ziemie litewskie i ruskie stanowią odwieczną jedność z moskiewskim rdzeniem państwa carów, dziką działalność swą w tych ziemiach nazywał wyzwalaniem swego ludu z pod jarzma polskiego. (…) Wieszanie i masowe wysyłanie na Sybir najlepszych sił społeczeństwa polskiego nazywało się uzdrawianiem narodu z chorobliwych marzeń, gwałty na unitach – przyjmowaniem na łono swego kościoła braci, których niegdyś przemoce oderwano i którzy teraz dobrowolnie powracają. Do ostatnich jeszcze czasów słyszeliśmy, że rząd rosyjski nic nie ma przeciw pomyślnemu rozwojowi narodowości polskiej, że chodzi mu tylko o zachowanie w całości granic państwa, o wytępienie dążności separacyjnych”.