Odnosząc się do kwestii „błogosławieństwa osób tej samej płci” ks. kard. Gerhard Müller zauważył:
W tle kryje się antykatolicyzm, który od dawna cechuje niemiecką kulturę, a także głupia wrogość wobec Papieża jako Następcy św. Piotra. Niemiecki duch jest skłonny do uniesień idealizmu, wierząc, że jest duchowo i moralnie ponad granicami tego, co sakramentalne i widzialne, ponad ich zbyt ludzkimi formami określonymi przez Rzym. W końcu ta pycha prowadzi na powrót do niewoli ciała i jego nieodkupionych instynktów.”
W ocenie hierarchy „spektakl błogosławieństw osób tej samej płci nie tylko podważa prymat Piotrowego Urzędu Nauczycielskiego, który opiera się na Objawieniu, ale także kwestionuje autorytet samego Bożego Objawienia”.
Ta inscenizacja pseudobłogosławieństw homoseksualnych par męskich i żeńskich jest, teologicznie rzecz biorąc, bluźnierstwem – cynicznym zaprzeczeniem świętości Boga”
— przestrzegał ks. kard. Müller.
„Niemcy poszli drogą realizacji metodologii marksistowskiej”
Potrzebujemy jasnej deklaracji zasad z praktycznymi konsekwencjami. Jest to konieczne, aby po pięciuset latach podziału nie doszło do rozpadu resztek Kościoła katolickiego w Niemczech, co miałoby katastrofalne skutki dla Kościoła powszechnego”
— dodał były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Inicjując 10 maja błogosławieństwo związków jednopłciowych, Niemcy poszli drogą realizacji metodologii marksistowskiej. Polega ona na tym, że najpierw odrzuca się Boga, prawo naturalne i prawdę o naturze człowieka, a następnie już mocą pragmatycznej koncepcji prawdy wprowadza się w to miejsce ideologię”
— skomentował w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog, wykładowca UAM w Poznaniu. W jego ocenie postawiona przez ks. kard. Gerharda Müllera diagnoza jest słuszna.
To kolejny etap rewolucji. Obok akcji błogosławienia związków jednopłciowych było także dwanaście kazań w dwunastu świątyniach głoszonych przez dwanaście kobiet. Odwołanie się do liczby dwunastu wskazuje na fundament Kościoła, jakim jest dwunastu apostołów
— zaznaczał, dodając, iż „to jest konsekwentne i zaplanowane budowanie nowej rzeczywistości, nowej symboliki obecnej w Kościele”.
„Nie można błogosławić tych, których powinniśmy prowadzić do konfesjonału”
Jest to polityka faktów dokonanych”
— podsumował.
Nie można błogosławić tych, których powinniśmy prowadzić do konfesjonału”
— podkreślał teolog moralista.
Źródło: aw, wPolityce.pl/Nasz Dziennik