Sieroty po PRL w akcji

Zastępca Naczelnego

Józef Franczak-„Laluś”/YT

Zniszczenie krzyża na grobie ostatniego Żołnierza Niezłomnego, za jakiego uważa się poległego w walce z grupą operacyjną Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej oraz Służby Bezpieczeństwa 21 października 1963 roku, po 24 latach działania w zbrojnej konspiracji, sierżanta Józefa Franczaka-„Lalusia” stanowi najlepszy dowód na dalsze funkcjonowanie w naszym życiu publicznym sierot po PRL, czyli ludzi o sowieckiej mentalności.

Jest ich na szczęście coraz mniej, ponieważ prawa biologii są nieubłagane, ale nadal dają o sobie znać. Jak każdy homo sovieticus nienawidzą wszystkiego, co wiąże się z heroiczną walką polskich patriotów o niepodległość, czyli niezgodą na zniewolenie naszej ojczyzny przez Kreml i jego rodzimych popleczników.

To ludzie wyzuci z wyższych wartości, dla których obce są narodowe imponderabilia, gdyż zaprzedali się ludobójczemu systemowi. Wielu z nich szczerze ubolewa, że urodzili się zbyt późno, aby torturować i mordować żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Pozostaje im tylko wyżywanie się na grobach, pomnikach i innych znakach pamięci o bohaterach.

Zniewolona przez komunizm mierzwa ludzka zdaje sobie sprawę, że znalazła się na śmietniku historii, ale jeszcze kąsa.

 

Jerzy Bukowski*

 

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte