Inspektorzy Krakowskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami postanowili dokarmiać gołębie na opustoszałym z powodu pandemii koronawirusa Rynku Głównym, na którym te ptaki mogły zawsze liczyć na sporo jedzenia.
Stado gołębi przyzwyczajone do stałego dostępu do pożywienia zostało bez pomocy”
– powiedziała Radiu Kraków Joanna Repel z KO TOZ.
Przypomniała tym, którzy zechcą włączyć się w ową akcję, że żadnych ptaków nie wolno karmić chlebem, a dzikie dla własnego zdrowia powinny trochę pogrzebać w ziemi.
Nie jestem zwolennikiem tego pomysłu. Gołębie należą wprawdzie do krakowskiego krajobrazu, ale jest ich zbyt wiele i władze miasta wciąż wdrażają nowe metody ograniczenia ich liczby. Pandemia mogłaby wyręczyć urzędników magistratu w tej materii, co z pewnością z radością przyjęłaby większość krakowian z historykami sztuki oraz konserwatorami zabytków na czele, bo gołębie paskudzą przede wszystkim na pomniki.
Znakomicie ujął to w jednej ze swych krótkich fraszek Jan Sztaudynger:
Gołębiami brukowany Kraków
gówno ma z tych ptaków.”
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju