To najsławniejsze i zarazem największe tatrzańskie jezioro przyciąga różnych dziwaków, którzy koniecznie chcą zasłynąć oryginalnymi pomysłami wykorzystania go dla swojej sławy. Gotowi są narazić życie i zdrowie, aby tylko mieć przysłowiowe 5 minut w mediach.
Byli już pływacy usiłujący przemierzyć Morskie Oko w najszerszym miejscu, przybywali nad nie miłośnicy zimowych kąpieli w przerębli, na środku lądowali paralotniarze, nie brak też było amatorów łowienia ryb. Do niedawna nikt nie wpadł jeszcze na pomysł rozegrania na jego zamarzniętej tafli hokejowego meczu. Ale przyszedł czas i na takie wydarzenie.
Odbyło się ono w ubiegłą sobotę, a brali w nim udział m.in. zawodnicy wielokrotnego mistrza Polski w tej dyscyplinie sportowej – Podhala Nowy Targ. Relacją z niego pochwalili się w portalach internetowych.
Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego, które dowiedziały się o nietypowym meczu post factum, poinformowały Polską Agencję Prasową, że nie wydały zgody na jego rozegranie i będą wyjaśniać sprawę.
Z pewnością nie przewidujemy zgody na organizację powtórki tego wydarzenia, co zapowiadali organizatorzy za pośrednictwem mediów społecznościowych”
– powiedziała dziennikarzowi PAP Paulina Kołodziejska z TPN.
Chociaż zdaniem dyrekcji Parku, mecz nie miał szkodliwego wpływu na przyrodę i nie był też niebezpieczny dla hokeistów, bo pokrywa lodowa jest dosyć gruba, to jednak stanowił incydent godny potępienia..
Trzeba na takie inicjatywy patrzeć szerzej: co by się stało, gdyby więcej osób czy grup chciało w Tatrach realizować różne nietypowe aktywności, najczęściej z pobudek dosyć egoistycznych, dążąc do rozgłosu? W masowej skali takie zjawiska mogą być szkodliwe”
– dodała Kołodziejska
Do władz TPN co pewien czas wpływają różnego rodzaju prośby, np. o możliwość wjechania w Tatry motocyklem dla uczczenia jakiejś rocznicy, czy zorganizowania regat na Morskim Oku. Strażnicy parku znosili także z Giewontu rower, który ktoś wniósł i zostawił”
– czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Fantazja Polaków nie zna granic. Tylko czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł przeprowadzenia ceremonii ślubnej na dryfującej po Morskim Oku tratwie lub pobicia czasowego rekordu w przepłynięciu go na łodzi motorowej.
Mam nadzieję, że nikomu nie wpadnie natomiast do głowy wejście na szczyt zwieńczającego Giewont metalowego krzyża, zwłaszcza podczas burzy. Zakładu o większą kwotę jednak bym nie zaryzykował.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju