Dobiegająca powoli końca kampania przed wyborami do parlamentu przebiegała głównie pod znakiem straszenia Polaków przez ubiegające się o miejsca w Sejmie i w Senacie ugrupowania polityczne.
Obecny obóz władzy straszył, że jeżeli po 13 października zastąpiłaby go opozycja, to odbierze ona rodakom świadczenia przyznane przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Koalicja Obywatelska przestrzegała, iż zwycięstwo ZP pogorszy sytuację Polski na arenie międzynarodowej oraz obniży i tak już według niej kiepskie standardy demokratyczne. Lewica wzbudzała obawy o prawa kobiet, powszechną dostępność aborcji, sytuację osób nieheteroseksualnych. Koalicja Polska rysowała czarny obraz rolnictwa pod dalszymi rządami Zjednoczonej Prawicy, ale nie szczędziła też gorzkich uwag liberałom z Koalicji Obywatelskiej.
Pomijam mniej znaczące komitety wyborcze, ale także one zamiast budować optymistyczną wizję rozwoju kraju pod ich ewentualnymi rządami skupiały się raczej na szerzeniu pesymistycznych prognoz w przypadku, gdyby władzę sprawowali inni.
Na szczęście Polacy dawno już przestali poważnie traktować wyborczą frazeologię i doskonale umieją oddzielić rzeczową krytykę od przesadnych tez formułowanych wyłącznie na użytek kampanijnych zmagań. Nie przestraszyli się więc tego, co usłyszeli w ciągu minionych kilku miesięcy i z pewnością zachowają trzeźwy osąd również w ostatnim tygodniu zohydzania się przez polityków nawzajem.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju