Paryski sąd orzekł, że pracownik, który zmarł na atak serca tuż po uprawianiu seksu z przygodną kobietą w hotelu podczas podróży służbowej, jest ofiarą wypadku w pracy, w związku z czym jego rodzinie należy się odszkodowanie – poinformowała „Rzeczpospolita” za Telewizją Fox News.
Według ubezpieczyciela, śmierć była wynikiem wypadku podczas wykonywania obowiązków służbowych.
Pracodawca nie zgodził się z tym poglądem, ponieważ musiałby wypłacać bliskim zmarłego co miesiąc do 80 procent wynagrodzenia, jakie osiągał za życia, aż do czasu, w którym osiągnąłby wiek emerytalny. W pozwie do sądu argumentował, że do zdarzenia doszło po godzinach pracy, w dodatku w innym hotelu niż zarezerwowany dla niego. Według firmy śmierć miała miejsce, kiedy pracownik „świadomie przerwał pracę z powodu podyktowanego wyłącznie jego osobistym interesem, niezależnym od zatrudnienia” (cytat za gazetą).
Sąd w Paryżu podtrzymał jednak decyzję ubezpieczyciela. Jak wyjaśnił, nie ma znaczenia, czy wypadek podczas podróży służbowej ma miejsce w pracy, czy w czasie przeznaczonym na odpoczynek, chyba że pracodawca udowodni, że pracownik <przerwał misję> z powodów osobistych. Sąd stwierdził również, że zgodnie z francuskim prawem pracownik w delegacji ma prawo do ochrony swoich praw socjalnych przez cały czas trwania podróży służbowej, także podczas wykonywania normalnych czynności życiowych. <Seks jest normalnym aktem życiowym, takim samym jak wzięcie prysznica lub zjedzenie posiłku> – stwierdził sąd”
– czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Nie sądzę, aby ten korzystny w aspekcie finansowym wyrok sprawił jednak wielką radość rodzinie zmarłego, a zwłaszcza wdowie po nim.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju