W szeregach opozycji panuje taki popłoch przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, że coraz częściej jako jedyną szansę pokonania obozu rządzącego wskazuje ona casus Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. Było on tak pewien zwycięstwa, że nie wysilał się specjalnie w kampanii prezydenckiej, a nawet jego przeciwnicy przyznawali, iż Andrzej Duda stoi na z góry straconej pozycji.
Okazało się jednak, że murowany faworyt przegrał, a szerzej nieznany kandydat objął najwyższy urząd w państwie. Teraz opozycja marzy o powtórce tamtej sytuacji, oczywiście obsadzając siebie w roli Dudy, ponieważ obóz rządzący z dnia na dzień powiększa sondażową przewagę.
Nie wystarczy jednak liczyć na cud, zwłaszcza że obecny Prezydent RP solidnie zapracował na swój sukces gigantyzną pracą, jaką wykonał objeżdżając całą Polskę w trakcie kampanii wyborczej. No i zgodnie pracowała na niego cała ówczesna opozycja, podczas gdy obecna jest kompletnie rozbita, nie posiada programu i nie ma pomysłu na przeciwstawienie się Zjednoczonej Prawicy. Pozostaje jej więc tylko powtarzać w kółko, że jeszcze nie wszystko stracone i przypominać casus Komorowskiego, o którym winni jednak również pamiętać politycy obozu władzy.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju