Fundacja Lex Nostra: zrujnowane życie

Zastępca Naczelnego

Spokój, który został brutalnie przerwany przez propozycję pełnienia funkcji Prezesa Zarządu spółdzielni. Właśnie ten awans stał się początkiem wszelkich problemów związanych z coraz to nowszymi zarzutami mającymi niewiele wspólnego z rzeczywistością. Poważnych trudności, których rezultatem jest zniszczone ludzkie życie.Kobieta powołana do czasowego pełnienia funkcji Prezesa Zarządu pewnej spółdzielni, piastując wymienione stanowisko zajmowała się między innymi sprawami majątkowymi zrzeszenia. Spokój zburzyło złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Agatę L. – W., w wyniku którego spółdzielnia miała rzekomo stracić 5 060 154,47 zł netto. Właśnie to zawiadomienie zmieniło życie Pani Agaty w niekończącą się batalię sądową.

Początek wojny

W kwietniu 2013r. powstał akt oskarżenia, w którym kobieta została oskarżona o niedopełnienie ciążącego na niej obowiązku należytego dbania o interesy majątkowe w okresie od 27 marca 2007r. do 14 maja 2009r. Podpisany przez nią aneks do umowy mówił o podwyższeniu wynagrodzenia pewnej firmy za wykonane prace budowlane. Z uwagi na zmiany cen materiałów budowlanych oraz usług na polskim rynku podjęto decyzję o rezygnacji z przeniesienia nadwyżki uzyskanych w ten sposób kosztów na nabywców lokali mieszkalnych i usługowych. Szkody wyrządzone w ten sposób spółdzielni wyliczono na łączną kwotę 5 060 154,47 zł. Przedstawiony akt oskarżenia dotyczył zarówno Pani Agaty, jak również Pani Oliwii, która pełniła w tym czasie stanowisko Zastępcy Prezesa Zarządu. Zdaniem wymiaru sprawiedliwości, oskarżone nie przeniosły podwyżki wynagrodzenia na nabywców lokali, co spowodowało utratę przewidywanego, „pewnego” zysku przez spółdzielnię podczas uiszczania dodatkowej zapłaty za wcześniej wykonaną już pracę.

Zdanie drugiej strony

Według kobiety, podwyżka wskazana w aneksie wynikała z ujawnienia nowych, nieobjętych wcześniejszymi wyliczeniami miejsc garażowych, m² powierzchni lokali mieszkalnych i powierzchni lokali użytkowych, co – warto mieć na uwadze – nie wiązało się ze zmianą projektu, czy wielkością budynku. Kwotę, która pojawiła się w aneksie oskarżona przyjęła jako poprawną, nie dokonując jej weryfikacji. W wyjaśnieniach dotyczących decyzji o nieprzenoszeniu płatności na nabywców lokali, Pani Agata wyjaśniła, iż była ona podyktowana faktem, że podwyżka wynagrodzenia i wartości inwestycji nie wynikała z podwyżki cen materiałów budowlanych, jak można była przeczytać w akcie oskarżenia. Wynikała ona z korekty powierzchni użytkowej inwestycji zgodnie z zatwierdzonym projektem budowlanym obejmującym miejsca garażowe. Należy mieć świadomość, że Pani L. – W. wielokrotnie udowadniała przed sądem swoją niewinność wobec zarzucanych jej czynów.
Nie przynosiło to jednak oczekiwanych rezultatów. Prokurator prowadzący sprawę, zarówno na etapie postępowania przygotowawczego,
jak i sądowego, nie wycofał się z aktu oskarżenia. Dowody kobiety zostały całkowicie zignorowane, podobnie jak wielokrotne, rażące naruszenie przepisów postępowania karnego w stosunku do Pani Agaty. Naruszenia, które ewidentnie wskazują na brak bezstronności, rzetelności, jawności i uczciwości w postępowaniu prowadzonym przez prokuratora.

Akt oskarżenia – faktycznie zasadny?

Podstawową kwestią, która budzi wątpliwości jest przede wszystkim to, czy akt oskarżenia powinien w ogóle zostać sporządzony. Okazuje się, że po bliższym przyjrzeniu się całej sprawie – niekoniecznie. Wskazuje na to m.in. fakt, że firma X nie wyliczyła początkowej wartości całej inwestycji w zgodności z Projektem Budowlanym czy stawek umów podpisanych z nabywcami lokali – zarówno mieszkalnych, użytkowych, jak i miejsc postojowych. Ponadto, należy zwrócić uwagę na uzasadnienie znajdujące się w oskarżeniu. Zarzut mówi o działaniu na szkodę spółdzielni i rzekomym niedopełnieniu obowiązków w kontekście pełnienia obowiązku Prezesa Zarządu. Warto przypomnieć, że kobieta piastowała owe stanowisko jedynie przez 3 miesiące w 2008r., a sporna inwestycja rozpoczęła się w 2006r. i trwała do 2010r. Akt oskarżenia dotyczył okresu od 27 marca 2007r. do 14 maja 2009r. W konsekwencji nie można, nie zauważyć że przedmiotowe przedsięwzięcie trwało kilka lat. W tym czasie następowała wielokrotnie zmiana stanowisk Prezesa i Zarządu Spółdzielni. Można pokusić się o stwierdzenie, że przeprowadzone śledztwo, a tym samym wydane w trakcie jego trwania wyroki dotyczyły osób pełniących funkcje kierownicze w spółdzielni. Niekoniecznie odpowiedzialnych za rzekome straty zakwestionowane przez Sąd Apelacyjny. Co więcej, analiza akt daje podstawę do przypuszczeń, że w okresie kierowania spółdzielnią przez oskarżone nie wystąpiły żadne straty. Podejmowane decyzje nie skutkowały deficytem również w późniejszym okresie realizacji inwestycji. Domniemanych szkód zatem nie poniesiono, a wynikające z bilansu spółdzielni braki są spowodowane złym oraz nieudolnym gospodarowaniem zarządów w późniejszym okresie. Należy również mieć na względzie, że nakłady na wykonanie inwestycji zostały poniesione, lecz w toczącym się postępowaniu nie zostały rozliczone w kontekście całej projektowej inwestycji. Innymi słowy, nie sporządzono kosztorysu projektu.

Szereg zaniechań

Przytoczone powyżej zastrzeżenia i zaniedbania to jedynie wierzchołek góry lodowej. Po pierwsze, przepisy Kodeksu Postępowania Karnego jasno i wyraźnie nakazują, aby oskarżony brał czynny udział w postępowaniu. Niemożność uzyskania wglądu do akt przez Panią Agatę, oraz nieinformowanie jej o kolejnych terminach posiedzeń w prowadzonej sprawie jest zatem jawnym nieposzanowaniem przepisów postępowania. Co więcej, 10 kwietnia 2013r. Prokurator przedwcześnie zamknął śledztwo, wydając postanowienie o przedstawieniu zarzutów, naruszając tym samym przysługujący oskarżonej termin na zaznajomienie się ze śledztwem i ewentualnym uzupełnieniem go o wnioski dowodowe.
W rezultacie, nie ustosunkował się do nadesłanych przez kobietę dokumentów, które do właściwej instytucji nadeszły 22 kwietnia 2013r. W rozpatrywanej sprawie rażąco uderza również fakt, iż Prokuratura przychyla się do nieuprawnionych wniosków i nagina już złamaną procedurę Kodeksu Cywilnego, odnośnie zawartych umów, aneksów i przyjętych postępowań. Powyższe słowa potwierdza między innymi brak ustalenia, czy wniosek Generalnego Realizatora Inwestycji z lutego 2008r. odpowiada warunkom zapisanym w aneksie Nr 1 z dnia 27 marca 2007r. do umowy, która stała się podstawą aktu oskarżenia.

Słynny biegły

W dalszym toku postępowania Prokurator nie zawiadomił oskarżonej o dacie przesłuchania biegłego I., zajmującego się wyliczeniem wartości szkody, za którą rzekomo odpowiadała oskarżona. Jakby tego było mało, wspomniany biegły przyjął za pewnik, że wyliczenie stwierdzonej w akcie oskarżenia straty „gwarantowanego zysku” jest obarczone błędem polegającym na znacznych rozbieżnościach w parametrach użytkowych realizowanej inwestycji. Wynik nie został jednak obliczony, lecz zwyczajnie podsumowany słowami „Jest błędny”. Co interesujące, Pan I. mimo że został powołany przez Prokuratora, nie posiadał uprawnień do wypowiadania się w sprawach odpowiadających za obszar finansów. Gdy powyższa informacja ujrzała światło dzienne, mężczyzna zrezygnował z funkcji biegłego. Nie przeszkodziło to jednak w przyjęciu jego opinii przez Sąd Okręgowy jako podstawę wyroku, mimo że powinna ona zostać odrzucona i ponownie sporządzona przez inną osobę. Tym razem taką, która posiada odpowiednie kwalifikacje. Analizując przedmiotową sytuację można by rzec – sukces połowiczny. Bo o ile, Sąd Okręgowy powołał na wniosek obrońców biegłego z dziedziny finansów, o tyle ostatecznie nie uwzględnił jego stanowiska.

Batalia sądowa

Jak łatwo dostrzec, cała historia obejmuje szereg postępowań zarówno prokuratorskich, jak również sądowych. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie z oskarżenia Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola toczyło się postępowanie, w którym oskarżoną jest Agata L. – W. Sąd uznał kobietę za winną zarzucanych jej czynów. Obrońca oskarżonej złożył apelację, w skutek której Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem z października 2017r. uchylił zaskarżoną decyzję Sądu Okręgowego z listopada 2016r., przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia. W dalszym postępowaniu wymiar sprawiedliwości wskazał dokonane uchybienia, oraz naruszenie procedury na etapie postępowania prokuratorskiego. Następnym krokiem była rozprawa o zwrot postępowania w celu uzupełnienia istotnych braków w postępowaniu przygotowawczym. Mogłoby się wydawać, że w tym momencie sprawa w końcu obrała właściwy tor. Niestety, mimo że wyrok w powyższej sprawie był pomyślny, zarówno Prokuratura Rejonowa, jak i właściwa spółdzielnia złożyły zażalenie. Dlatego też kolejnym krokiem było posiedzenie Sądu Apelacyjnego, a ostatecznie przyjęcie zażalenia przedstawionego przez prokuraturę. Główna zainteresowana nie otrzymała informacji zarówno o posiedzeniu jak i jego dacie. Podjęte przez nią próby uzyskania wglądu do akt, by sprawdzić czy i do kogo owe powiadomienia zostały wysłane, skończyły się niepowodzeniem. Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony przez Sąd Okręgowy w Warszawie na czerwiec 2018r.

Jaki będzie ciąg dalszy i czy finalnie uda się dowieść sprawiedliwości? Tego jeszcze nie wiadomo. Wiemy jedynie, że w toczącej się od kilku lat batalii sądowej doszło do wielu zaniedbań, podjęto szereg niewłaściwych decyzji i co najważniejsze – doprowadzono do zniszczenia życia Pani Agaty.

AUTOR TEKSTU: Mirela Krzyżak

Komentarze są zamknięte