Przerósł pana ten turniej kompletnie, dostał pan gorączki mundialowej, a po kim, jak po kim, ale po panu się tego nie spodziewałem. Pana drużyna nie miała żadnego pomysłu na grę, była nieprzygotowana fizycznie i taktycznie. W pierwszym meczu wymyślił pan absurdalną taktykę, której piłkarze nie znali, natomiast dzisiaj – o rany boskie – było jeszcze gorzej. Pojechaliśmy na pierwszy mundial od 12 lat i uznał pan, że w spotkaniu o wszystko najlepszym pomysłem będzie laga na Dawida Kownackiego. Cholera jasna, Dawid Kownacki jest rezerwowym Sampdorii, 10. drużyny Serie A w sezonie 17/18. Tymczasem pan myślał, że puszczanie co sekundy pały akurat na niego, wybroni nam spotkanie o całą pulę? Przecież w cywilizowanych piłkarsko krajach odbierają za to licencje trenerskie.
Pierwszy celny strzał z gry oddaliśmy na tym turnieju w 58. minucie drugiego meczu. To jest kompromitująca statystyka. Ale co w tym dziwnego? Ćwiczył pan z drużyną jedno, testował drugie, zagrał trzecie. Nie wiem, może chciał pan, panie Adamie, zaskoczyć rywala, ale zaskoczył pan wszystkich poza rywalami.
I znów po meczu opowiada pan frazesy. To się broniło, gdy wygrywaliśmy. Dziś, kiedy przyszła porażka, oczekiwałbym, że pokaże pan jaja. Niestety, znów oczekiwania moje i pewnie wielu kibiców, rozminęły się z rzeczywistością. Mam też pytanie: Glik był gotowy do gry, czy nie? Jeśli nie, to czemu zagrał 15 minut? Jeśli tak, to czemu nie grał od początku? Lepszy miał być Bednarek, podobno wielki talent, który przez dwie godziny zawalił dwie bramki?
Robercie Lewandowski, zwracam się teraz bezpośrednio do ciebie. Zawiodłeś nie tylko jako piłkarz, ale też jako lider. Lidera ma Portugalia, Anglia, ale co gorsza, miała dziś Kolumbia – Jamesa Rodrigueza, przecież twojego kolegę z klubu. On pokazał, jak zrobić różnicę, tymczasem ty miałeś dziś problem przyjąć piłkę i zagrać celne podanie. Gdy koledzy wypracowali ci setkę, spartaczyłeś ją, strzelając w bramkarza. Po meczu powiedziałeś: – Widocznie na tyle było nas stać. Wiesz dlaczego? Między innymi dlatego, że na turniej pojechała drużyna z takim liderem, jak ty. A więc bez lidera. Płaczący, rozkładający ręce, bezradny. Najlepszą akcję zaliczyłeś po meczu z Senegalem, jak pobiegłeś po całusa do żony. Taki byłeś, nie dałeś temu zespołowi na tym turnieju nic.
Fajnie, że jesteś świetny w eliminacjach. Ale wielkie imprezy? Trzy udziały i trzy beznadziejne występy. Choć – szczerze przyznam – nie spodziewałem się, że możesz zagrać większą bryndzę niż na Euro 2016.
Czekam na obrońców Piotra Zielińskiego. Co tym razem powiecie, co tym razem przeszkodziło pomocnikowi, by zagrać dobry mecz? A może zagrał dobry, bo przecież i takie opinie słyszałem po meczu z Senegalem? Mam w dupie Napoli. Niech Piotrek tam robi nawet sztuczki cyrkowe, ale w kadrze jest słaby. Zawsze był, błysnął, gdy graliśmy z Koreą o pomarańcze, ewentualnie, gdy mierzyliśmy się z trzecią ligą europejską w eliminacjach. Piotrek zawiódł na Euro, miał dorosnąć przez dwa lata, ale poziom jego występów nie podskoczył od Ukrainy. Zagrał wręcz identyczną bryndzę. On miał kreować grę, ale robił wszystko inne, tylko nie to. Dwa podania w pole karne, 88. i 89. minuta. Czy to jest żart?
Krytykować można oczywiście wszystkich, bo nikt nie zagrał dobrego turnieju, broni się jedynie Pazdan. Rozumiecie to? Jedziemy na turniej mistrzowski i broni się obrońca zespołu, który najpierw miał za trenera nie-trenera, a teraz ma gościa od futbolu kobiecego. Natomiast wskazuję Nawałkę, Lewandowskiego i Zielińskiego, gdyż to oni mieli być tymi, którzy sprawią, że ten turniej nie skończy się dla nas jak te w 2002 i 2006 roku. Goście podobno z innej futbolowej bajki, odróżniający tę kadrę od przeciętnych za Engela i Janasa. Niestety, zawiedli i wytłumaczenia nie ma.
To koniec tej reprezentacji. Jeśli zastanowicie się dobrze to dojdziecie do pytania: czy naprawdę będzie trzeba mocno tęsknić?
Wojciech Kowalczyk, www.weszlo.com