Szanowni Państwo! Już przed wojną mawiano nieco złośliwie, że nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera. Po wojnie było już tylko gorzej, bo wystarczył dwutygodniowy kurs, żeby zostać prokuratorem, albo sędzią skazującym żołnierzy niezłomnych na śmierć.Z czasem trzeba było jednak naukę przywrócić do łask. Nadzwyczajna kasta towarzyszy potrzebowała przecież lekarzy, inżynierów, a nawet artyści byli potrzebni, jeśli niezbyt mocno dokazywali. Dla potomków towarzyszy radzieckich uczelnie stały otworem, a różne dyplomy czekały tylko na wręczenie. Pozostali zwykli kandydaci na przyszłych magistrów, musieli się jednak wykazywać nabytą wiedzą, albo talentem.
Teraz artystą jest każdy, komu się tak zadaje, a gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to zawsze można przedstawić dyplom i nawet nie trzeba go kupować na przysłowiowym Bazarze Różyckiego. Uczelnie prześcigają się najpierw w pozyskiwaniu studentów, a potem w zaspakajaniu ich potrzeb.
Ale właściwie dlaczego tylko artyści mają być uprzywilejowani? A jak ktoś czuje się lekarzem, sędzią, politykiem? W niektórych wypadkach wymagane są jeszcze dyplomy, chodzi więc o to, żeby były one dostępne,dla „elyt” i są, oczywiście. Nikt przecież nie bada rankingowo poziomu uczelni dyplom wystawiającej.
Najlepiej jednak być politykiem. Od niego nie wymaga się niczego, nawet zdecydowanych poglądów, które „wytrawny” polityk zmienia zależnie od koniunktury. Według gender, płeć to też sprawa poglądów, nie biologii,a więc można ją zmieniać w zależności od kaprysu chwili i wewnętrznego głębokiego przekonania.
Czy zatem warto jeszcze cokolwiek studiować? Tak, ale jedynie na politechnice. Inżynierem się jest, albo nie jest i basta. Mostów, domów, maszyn nie zaprojektują ludzie, którym się jedynie zdaje, że są inżynierami. Może dlatego właśnie o nich mówi się najmniej, bo o co może go dziennikarz zapytać? Jak czuł się projektując maszynę? To już
Pozdrawiam i do następnej soboty
Małgorzata Todd
Pani Małgorzato co do artykułu „HOBBY CzY LOBBY” .Pisze jako zwykły szary obywatel a nie niczyj lobbysta.
Jest wielka korzyść z odciagania ludzi nawet siłą od marketów. Odejscie od konsumpcji TYLKO TYLE I AŻ TYLE.
Ponadto jeden dzień na dwa tygodnie odłączenie Polski od zagranicznych rur drenujących:
Biedronka 2823 sklepów w PL,
Carrefour 900,
Żabka i Freshmarket 4500,
Lidl 629,
KaŁfland 206,
Tesco 370,
Netto 368,
Aldi 118,
Auchan 84,
LeClerk 45,
ABC 8500.
Na razie RAZ na 2 tygodnie. Lepsze to niż nic. poza tym jest to ćwiczenie dla Polaków w jak wspomniałem odejściu od konsumcji jako jedynego kultu. Musimy się hartować na takich ćwiczeniach. Bo jeśli uznamy taki ogłupiające hasła jak „wszystko jest tylko kwestią ceny” i „kapitał nie ma narodowości” …to już przegraliśmy — oczywiście piszę w imieniu tych który GRAJĄ dla własnej drużyny.
Wielu już się poddało.