Chcemy leczyć w Polsce – podkreślali rezydenci, którzy w sobotę w większych miastach zorganizowali pikiety wsparcia dla głodujących medyków. Lekarzy wsparli przedstawiciele innych zawodów medycznych i pacjenci. Rezydenci złożyli w kancelarii premiera pismo ze swoimi postulatami.W stolicy pikietowali zarówno młodzi medycy, jak i wspierający ich przedstawiciele innych zawodów medycznych oraz pacjenci. Część protestujących rezydentów była ubrana w białe fartuchy lekarskie, niektórzy założyli czarne koszulki z napisem „Popieram protest głodowy”. Pikietujący trzymali transparenty z hasłami: „Chcemy leczyć w Polsce”, „Przepracowany personel naraża życie pacjenta”, „Szpital bez lekarzy to tylko budynek”, „Dr Google – jedyny, który nie wyjedzie”.
Zgodnie z zapowiedziami, podczas pikiety w Warszawie przedstawiciele rezydentów złożyli pismo w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w którym powtórzyli swoje postulaty. Pismo odebrał zastępca szefa KPRM Paweł Szrot.
„Ten moment jest szczególny, stoimy w historycznej chwili, m.in. dlatego że mamy dobrą koniunkturę, dobre warunki makroekonomiczne i przede wszystkim deklarowaną wolę porozumienia i poprawy w ochronie zdrowia w Polsce” – powiedział wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Łukasz Jankowski. Przedstawiciele młodych lekarzy wielokrotnie podkreślali, że prowadzony przez nich protest jest apolityczny.
Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Krzysztof Hałabuz poinformował, że obecnie głoduje ok. 40 osób. Liczba medyków decydujących się na tę formę protestu stale się zmienia, część osób rezygnuje, na ich miejsce przychodzą kolejne. W pierwszych dniach głodowało ok. 20 rezydentów. Większość głodujących to młodzi lekarze.
Głodująca od dziewięciu dni lekarka Marta Moczydłowska powiedziała, że protestujący czują się źle. „Ale my damy radę, bo wierzymy w to, co robimy; wiemy dlaczego i dla kogo to robimy – robimy to dla pacjentów, wszyscy jesteśmy pacjentami” – podkreślała. Na stołecznej pikiecie obecnych było kilkunastu głodujących medyków, demonstrujący przyjęli ich oklaskami i okrzykami: „Dziękujemy!”, „Jesteśmy z wami!”.
Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
W resorcie zdrowia trwają prace na ustawą gwarantującą wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB
W resorcie zdrowia trwają prace na ustawą gwarantującą wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Minister Konstanty Radziwiłł informował, że rok 2017 jest rekordowy pod względem nakładów na ochronę zdrowia – powyżej 80 mld zł; natomiast odsetek PKB na ochronę zdrowia przekroczy 4,7 proc. i będzie najwyższy w historii Polski.
W sierpniu weszła w życie ustawa regulującą sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. MZ przygotowało też projekt rozporządzenia, zgodnie z którym w deficytowych dziedzinach medycyny rezydenci otrzymają tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto.
Odnosząc się do protestu lekarzy rezydentów prezes PiS Jarosław Kaczyński przyznał w piątek podczas spotkania z klubami „Gazety Polskiej”, że wydatki na służbę zdrowia powinny wynosić minimum 6 proc. PKB. „Udział wydatków na służbę zdrowia w PKB, czyli tej ogólnej puli corocznych dochodów (…), to ciągle jest bardzo mało, to jest 4 proc. z kawałkiem. To ciągle rośnie, ale rośnie dość wolno. Takie minimum minimorum (absolutne minimum – PAP), ale podkreślam minimum minimorum to jest 6 proc.” – stwierdził Kaczyński.
Powiedział też, że PiS rozumie racje rezydentów. „Do tego będziemy musieli rzeczywiście dojść, ale nie możemy tego robić pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi” – zaznaczył. Dodał, że obecny rząd wychodzi z sytuacji stworzonej przez poprzedników. „Teraz musimy z tego wychodzić, jesteśmy gotowi zawsze korygować różnego rodzaju błędy, ale też nie ma cudów – sytuacja finansowa jest dobra, ale (…) to nie jest tak, że my dzisiaj mamy jakąś wielką nadwyżkę pieniędzy, a rząd tego nie chce dać” – powiedział prezes PiS.
Podczas sobotniej pikiety Jankowski dziękował Kaczyńskiemu za słowa dotyczące konieczności wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. „Bardzo panie premierze dziękuję. Mówił pan premier o tym, że to nacisk młodych ludzi nie może powodować tych zmian. Proszę spojrzeć ile nas tu jest – młodzi i starzy, pacjenci i ich lekarze, pielęgniarki, diagności, położne, fizjoterapeuci, ratownicy. Tu stoi naród panie premierze i my wołamy: proszę nam pomóc, proszę pomóc polskim pacjentom. Jest do tego wola, jest deklaracja, czekamy na konkrety” – powiedział wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów.
W sobotę rezydentów poparł przewodniczący Konwentu Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich Jerzy Jakubiszyn, który w imieniu szefów wszystkich izb podziękował młodym medykom za podjęty protest. „Wiem, że podjęliście decyzję, która dla was jest bardzo trudna, ryzykujecie wiele” – powiedział. Zadeklarował pełne wsparcie izb dla protestujących – zarówno finansowe np. związane z kosztami przejazdów, jak też prawne, „gdyby takie było potrzebne”.
Ok. 200 osób chcących zamanifestować swoje poparcie dla strajkujących rezydentów zgromadziło się na poznańskim placu Wolności. Byli wśród nich studenci medycyny, rezydenci, lekarze, a także przedstawiciele innych zawodów służby zdrowia. Zebrani podkreślali, że zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia jest w interesie każdego z obywateli, bo „każdy z nas, prędzej czy później będzie pacjentem”.
Piotrek, który niedawno zakończył rezydenturę z medycyny rodzinnej powiedział PAP, że problemem młodych lekarzy poza przepracowaniem i niskim wynagrodzeniem jest także brak czasu na doszkalanie się. „Po pracy na etacie pędzimy do przychodni, stamtąd do czytelni się uczyć, czytać, śpimy po kilka godzin, a rano dzień zaczynamy dyżurem” – powiedział.
Jedną z uczestniczek sobotniego zgromadzenia była także bohaterska pielęgniarka Poznańskiego Czerwca ’56 Aleksandra Banasiak. „63 lata pracowałam w jednym szpitalu jako pielęgniarka, i w służbie zdrowia zawsze było niestety tak samo. Ale my przez te lata nie mieliśmy odwagi, żeby wyjść strajkować. Ja się cieszę, że teraz młodzież wzięła w swoje ręce to, na czym wszystkim zależy, to na czym zależy też pacjentom. Mam nadzieję, że rząd usłyszy głos tych młodych ludzi, bo oni są naprawdę zdeterminowani” – powiedziała. „Jestem bardzo wdzięczna tym młodym ludziom, że mają odwagę, mają siłę, i że chcą coś zmienić” – podkreśliła.
W Kielcach w proteście zorganizowanym przez Świętokrzyską Izbę Lekarską wzięło udział ponad 50 osób, głównie studenci medycyny. Na transparentach widniały takie hasła jak” „Rezydent to pełnoprawny lekarz”, „Mniej papieru, więcej pacjentów” czy „Śpieszmy się kochać lekarzy, tak szybko odchodzą”.
„Ci młodzi ludzie walczą o swoje życie, ponieważ jeżeli sytuacja w służbie zdrowia pozostanie taka jak do tej pory, gdzie pracujemy na dwóch etatach, mając tylko jeden dzień wolny w tygodniu, skończy się to upadkiem” – powiedział PAP lekarz ze szpitala w Starachowicach Jacek Walkowski. „W miesiącu przepracowuję ok. 400 godzin. Dużo czasu poświęcam na biurokrację, ponieważ przyjęcie pacjenta zajmuje mi ok. 12 min, z czego 10 min to wypełnianie papierów” – powiedział PAP Maciej Skuza rezydent na trzecim roku specjalizacji położnictwa i ginekologii.
Na szczecińskim Placu Grunwaldzkim w pikiecie poparcia dla lekarzy rezydentów wzięło udział około 400 głównie młodych osób. Ubrani w białe fartuchy trzymali transparenty, na których można było przeczytać m.in. „Dobro pacjentów obchodzi rezydentów”, „Kolejka poniża pacjenta”, czy „Pozwólcie nam lepiej leczyć”.
pap, oprac. w.s