Karać, czy nie karać? Oto jest pytanie. W „państwie teoretycznym”, jakim była Polska za rządów PO-PSL, winą była już sama chęć poznania prawdy, a karą, co najmniej wykluczenie z klubu tych, którym forsa się należała za samo pochodzenie. Dzięki vetu prezydenta stan ten ma szanse przedłużyć się co najmniej, do chwili przedawnienia zbrodni popełnianych przez prominentów.
A jak sprawy wyglądają w Europie? Czy poprawność polityczna pozwala karać bandytów? To zależy po części od rodzaju zbrodni, a przede wszystkim od tego, kto jej się dopuścił.
Jeśli jest nim „biedny, prześladowany uchodźca” muzułmański, to należy się nad nim pochylić z troską i zrozumieniem, zamiast karać. A ofiary? No cóż, do tego trzeba się przyzwyczaić, jak radzą unijni dygnitarze. Ludzie pomalują sobie coś kolorowymi kredkami na ulicach i… do następnego razu. Donald Tusk zwany niesłusznie prezydentem, zamiast może raczej Namiestnikiem Europy, (prezydenta się bowiem wybiera, a on został mianowany przez samą panią Kanclerz Niemiec na piastowane stanowisko) znowu wyrazi kolejne ubolewanie tymi samymi wyświechtanymi słowami: „Nasze myśli są z ofiarami i wszystkimi poszkodowanymi w tym tchórzliwym ataku na niewinnych”. No i po krzyku. A swoją drogą co to za odwaga, nazwać islamskiego bojownika za wiarę tchórzem! To określenie: „tchórzliwe ataki” to może taki rodzaj zaklinania rzeczywistości, żeby się aby nie zmieniła.
Kogoś jednak należałoby pociągnąć do odpowiedzialności. Jest zbrodnia, powinna być kara. Pupilek Adolfiny nie musiał się specjalnie wysilać, od dawna bowiem wiadomo, że wszystkiemu winni Polacy! Unia Europejska powinna Polsce łupnąć karę za nie przyjmowanie tak zwanych uchodźców. W ten sposób zbrodnia na bezbronnych ofiarach będzie ukarana i wszystko zostanie po staremu! Brakiem logicznego powiązania między zbrodnią a karą nie należy się zajmować, bo to grozi brakiem poprawności politycznej.
Pozdrawiam i do następnej soboty
Małgorzata Todd