To dobra wiadomość. Bułgarskie wojsko nie wyklucza stosowania broni przeciwko nielegalnym islamskich imigrantom! Krasimir Karakaczanow – minister obrony i wicepremier Bułgarii – powiedział w rozmowie z dziennikiem „Die Welt”, że Bułgaria podzieli granicę z Turcją na pięć stref, do których wysłana zostanie uzbrojona kompania oddziałów bojowych. Wojsko jest skuteczniejsze niż policja – uważa Karakaczanow.
Bułgarskiemu wojsku, oficjalnie w liczbie 600, a doświadczonemu w misjach zagranicznych, pomogą kamery i drony.
Co nie powinno budzić zdziwienia, plany te zostały skrytykowane przez niemiecką lewicę i organizację pomocy uchodźcom Pro Asyl, gdyż ma to oznaczać łamanie traktatów unijnych, w których zapisane jest poszanowanie praw człowieka. Lewicowa organizacja nie zauważa, że islamscy imigranci zupełnie nie przejmują się europejskimi wartościami, także tymi, które głosi lewica.
Warto pamiętać, że 21 czerwca 2016 roku m.in. dzięki Krasimirowi Karakaczanowi (przewodniczącemu Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej – Bułgarski Ruch Narodowy deputowanemu do Zgromadzenia Narodowego, a w 2016 roku kandydatowi na prezydenta Bułgarii) i jego partii, bułgarski parlament przyjął nowelizację kodeksu karnego zakładającą karę nawet trzech lat więzienia za propagowanie radykalnego islamu.
W Bułgarii radykalny islam, finansowany m.in. z Arabii Saudyjskiej, jest poważnym problemem. Dochodzi tam do procesów osób wspierających państwo islamskie. Co ciekawe, bułgarski parlament zakazał noszenia burek w miejscach publicznych, choć należy zaznaczyć, że strój ten nie jest popularny wśród liczącej prawie 600 tysięcznej mniejszości tureckiej w niespełna 7,5 mln Bułgarii.
Podsumowując, za kilka-kilkanaście lat trzeba się poważnie zastanowić co zrobić z francuską bronią atomową pogrążonej w kryzysie Francji. Tymczasem, choć niektóre państwa europejskie upadają, inne się budzą i przechodzą do kontrofensywy (nie boją się) wobec zagrożenia, pomimo tego, że mają u siebie sporą mniejszość muzułmańską.
Romuald Kałwa