Wczoraj odbyła się sesja Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle. Najważniejszą informacją będzie zapewne nazwanie nowego ronda imieniem Solidarności. Tego ronda przed stacją. Mieszkańcy chcieli inaczej i nawet złożyli odpowiedni wniosek, ale władzę dzierży kto inny. W związku z czym, rondo miało już zaklepaną nazwę zanim zostało wybudowane. Szkoda tylko, że do nowej nazwy nie dodano słowa „Pierwszej”. No ale nic dziwnego skoro do nas przyjeżdża Lech Wałęsa, a nie Andrzej Gwiazda. (wizyta byłego ministra Grzegorza Kołodko (SLD) to też raczej nie przypadek – dop W.S)Znacznie ciekawszą uchwałą jest ta dotycząca określenia wysokości diet radnych. Nowy projekt zawiera poprawki usterek legislacyjnych dopasowujące treść uchwały do obowiązujących aktów prawnych. Zatem działania czysto korekcyjne. Czy jednak aby do końca?
Pod koniec ubiegłej kadencji złożyliśmy projekt uchwały obniżający diety radnych. Właściwie dopasowujące ich „wynagrodzenie” do aktywności związanej z udziałem w pracach komisji. Założenie było takie, że ci, którzy pracują więcej – otrzymywali więcej. Ci, którzy pracują mniej – mniej. Oczywiście projekt uchwały został odrzucony. Kilkoro radnych, w rozmowach kuluarowych zarzekało się, że inicjatywa słuszna ale najlepiej, aby to nowa rada sama ustaliła nowe zasady wynagradzania. Tiaaaa…. (nie czarujmy się – liczyli na reelekcję)
Tak się zresztą stało. Jakoś na początku 2015 roku, po burzy związanej z obsadzeniem komisji kilku radnych postanowiło je „olać”. Aby zmobilizować leserów, radni koalicji rządzącej przypomnieli sobie, że istnieje pośrednia forma przymusu związana powiązaniem diet z aktywnością radnych na tym polu. Przystąpiono do prac bodajże jeszcze przed odejściem z rady obecnego senatora. I nagle wszystko ucichło. Wraz z momentem, gdy okazało się, że wszyscy się kochają, a opozycja w praktyce nie istnieje.
, wynikającym… no właśnie z czego? Można pogdybać. Nie jest tajemnicą, że radni się nie przepracowują. Według nas są zbędnym elementem procesu podejmowania decyzji, w momencie gdy miastem rządzi de facto jedna osoba. Jeżeli w wyniku prac powstał gniot diametralnie inny od początkowych prac oznaczałoby to, że albo projekt został odgórnie narzucony albo „wykastrowano” osoby, które rozpoczęły nad nim prace.
Można by to było prześledzić, jednak protokoły komisji prawno-administracyjnej w odróżnieniu od reszty komisji są jedynymi dotychczas nieopublikowanymi w BIP. Pozostaje nam jedynie rzucić okiem na opinię prawną znajdującą się pod projektem i poszukać w składach komisji jakich radnych sprawa dotyczy.
Kamil Nowak, Fundacja „Wiedzieć Więcej”
oprac.W.S