Prof. Krzysztof Rybiński pisze w felietonie dla tygodnika „Do Rzeczy“, że w przypadku dotacji unijnych więcej nie oznacza lepiej.
Według naukowca woj. dolnośląskie jest największym beneficjentem obecności Polski w strukturach unijnych – wzrost PKB był tam średnio o 3 procent wyższy od średniej krajowej. Z kolei gospodarka woj. zachodniopomorskiego rozwijała się średnio o 1,4% wolniej niż reszta Polski, co stanowi najgorszy wynik w rankingu wojewódzkim.
Prof. Rybiński zwraca uwagę na to, że w latach 2004–2011 Dolny Śląsk otrzymał mniej dotacji w przeliczeniu na liczbę ludności (3918 zł) niż wyniosła średnia (5132 zł), a także mniej niż dostało Zachodniopomorskie (5839 zł). Tymczasem Szczecin zadłużał się szybciej niż Wrocław – mimo iż miał dostęp do większych środków i lepsze położenie na mapie gospodarczej.
Jednak pomimo iż długi obydwu miast rosły, to Wrocław zdołał przyciągnąć do siebie ludność będącą w stanie stworzyć nowe miejsca pracy i „mającą lepszą demografię“. W 2005 roku średnia płaca w omawianych województwach była porównywalna, lecz wkrótce różnice płacowe zaczęły się pogłębiać. Również pod względem produkcji Dolny Śląsk i Zachodniopomorskie znacznie się różnią – w tym okresie pensje we Wrocławiu i okolicach wzrosły o 140%, a w okręgu szczecińskim tylko o 40%.
Zdaniem prof. Rybińskiego błędy strategiczne są w stanie przesądzić o wzroście gospodarczym, a przykład Szczecina pokazuje, że same środki, wydane bezmyślnie – niekoniecznie gwarantują sukces.
jkg