Nie zgadzam się z zasadniczą tezą Piotra Zaremby ze obecny spór o pamięć ludobójstwa, to kwestia wyboru pomiędzy pamięcią a pojednaniem z Ukrainą. Zaremba widzi, przede wszystkim problem w anty ukraińskich nastrojach części elektoratu piwowskiego, działalnością Moskwy, która na pewno jest zainteresowana w eskalacji polsko-ukraińskiego konfliktu, a rządzącym PISem dążącym do pojednania z naszym południowo-wschodnim sąsiadem. Otóż konflikt ten ma przede wszystkim wymiar moralny i historyczny, a wymiar polityczny jest zupełnie inny, niż to sugeruje Zaremba.
Otóż nie ulega wątpliwości, ze PIS, a właściwie jego lider Jarosław Kaczyński traktuje kwestie Wołynia w sposób instrumentalny, to znaczy dąży do pozyskania elektoratu, dla którego pamięć pomordowanych Rodaków przez Ukraińców jest ważna, a jednocześnie pragnie zepchnąć tą sprawę w niebyt, a w każdym razie uważa, że jej nie należy eksponować w polskiej polityce. Stąd te wszystkie kontredanse aby zachować i poparcie społeczne i jednocześnie zepchną
ć sprawę pamięci ludobójstwa na Wołyniu na polityczny margines. I to nie jest kwestia tylko tegorocznych obchodów. Podobnie zachowywał się prezydent Lech Kaczyński, który odmówił prezydenckiego patronatu nad obchodami w 2008 roku. Prezydent Kaczyński tolerował pro banderowskie zachowania prezydenta Juszczenki, swego najbliższego sojusznika na arenie międzynarodowej. I to w warunkach, w których poparcie Polski dla Ukrainy miało dla niej strategiczne znaczenie.
Otóż uważam, że ta polityka braci Kaczyńskich jest szkodliwym błędem Bowiem prowadzi ona tylko pozornie do polepszenia wzajemnych relacji, a w rzeczywistości buduje długotrwały i bardzo głęboki konflikt. Dobre relacje z innymi narodami można zbudować tylko na prawdzie. Zamiatanie prawdy pod dywan nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale co więcej rozzuchwala ukraiński nacjonalizm i buduje społeczne podstawy konfliktu. To nie jest tylko kwestia polityki polskiej, że należy dbać o pamięć pomordowanych w tak okrutny sposób naszych rodaków. Wszelkie próby pomniejszenia tej pamięci, choćby w sposób taki, że dniem pamięci ma być 17 września, czy twierdzenia ministra Selina, że należy koncentrować się na inspiracji sowieckiej , nie tylko podważają patriotyczne motywacje partii rządzącej, ale są zgodą polskiego państwa na rozwój ukraińskiego nacjonalizmu. To jest przede wszystkim kwestia ukraińskiej tożsamości narodowej. Budowanie jej na apoteozie zbrodni jest po prostu kreowaniem tożsamości niezwykle groźnej dla naszego kraju. Otóż to nie jest oczyszczenie ukraińskiej pamięci historycznej ze zbrodniczych tradycji. To właśnie zbrodnicza tradycja staje się fundamentem ukraińskiej tożsamości. To dlatego zbrodniarzom stawia się pomniki, nazywa się ulice ich imieniem, ustanawia się oficjalnymi bohaterami państwa ukraińskiego. Budowanie takiej tożsamości, to osadzenie polsko-ukraińskiego konfliktu, w głębokiej warstwie tożsamościowej. Czy można byłoby zbudować sąsiedzkie relacje z Niemcami, gdyby one gloryfikowały hitlerowskich zbrodniarzy? Tego nie można w żaden sposób sobie wyobrazić, bo pojednanie, jeżeli ma być trwałe musi być osadzone właśnie w charakterze tożsamości narodowej. Obecnie kształtuje się nowoczesna tożsamość narodowa i jest niezwykle ważne, na jakich zasadach i wartościach będzie ona kształtowana. Przemilczenie kwestii Wołynia w relacjach polsko-ukraińskich oznacza milczącą zgodę na kształtowanie się ukraińskiego patriotyzmu na antypolskim, a co więcej zbrodniczym fundamencie. Oznacza po prostu zgodę na antypolska tożsamość narodową naszego sąsiada. Na to nie może być zgody. Dlatego zachowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który nie reagował na budowanie zbrodniczej tożsamości ukraińskiego narodu, jest nie tylko jego jednym z największych błędów politycznych, ale jest zagrożeniem dla dobrych relacji z Ukraina w przyszłości. Dziś podobną politykę stara się realizować jego brat Jarosław. To niebezpieczna polityka.
Ukraina odgrywa bowiem zasadniczą rolę dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Jest buforem pomiędzy Polską i Rosją i jej niepodległość ma zasadnicze znaczenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Ale to nie znaczy, że Ukraina zawsze będzie dla nas tylko buforem odgradzającym nasze państwo od rosyjskiego imperializmu. Historia zna przypadki zmiany orientacji politycznej państw. I nie ma żadnych gwarancji, że Ukraina zawsze będzie naszym naturalnym sojusznikiem. Dlatego tak ważne jest aby ukraińska tożsamość narodowa była budowana nie na konflikcie z polską, a na współpracy. Żeby ukraińska tożsamość była oparta na wspólnych chrześcijańskich wartościach, jako fundamencie wzajemnych relacji. Bo w ten sposób zmniejszamy prawdopodobieństwo antypolskiego zwrotu w ukraińskiej polityce w przyszłości. W ukraińskiej tradycji jest wiele elementów na których można budować propolską i chrześcijańską tożsamość Ukraińców, ale trzeba prowadzić polską politykę historyczną w stosunku do Ukraińców . Z jednej strony pokazywać te wydarzenia i postacie na których można budować taką tożsamość, ale z drugiej strony państwo polskie musi się jasno domagać ze strony ukraińskiej potępienia OUN-UPA, jego ideologii i zbrodni jakich się oni dopuścili na ludności polskiej. Obojętność na budowanie ukraińskiej tożsamości na tradycji zbrodniczej formacji, jest bowiem budowaniem polsko ukraińskiego konfliktu. To postawa nieodpowiedzialna i krótkowzroczna. Przekonanie, że tradycja OUN_UPA ma dziś przede wszystkim antyrosyjski, a nie antypolski charakter jest krótkowzroczna. Ta tradycja ma bowiem ogromny antypolski potencjał. I tego polska polityka wobec Ukrainy nie może nie dostrzegać i nie może nie reagować. Dopuszczenie do budowania ukraińskiej tożsamości na tej zbrodniczej tradycji oznacza bowiem zgodę na budowanie wrogości Ukraińców wobec Polski. I na to nie może być zgody. Pojednanie polsko-ukraińskie jeżeli ma być realnym pojednaniem musi być pojednaniem w prawdzie. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienie z kiczem pojednania, z zakłamanymi deklaracjami i z narastającą -poza parawanem urzędowego pojednania – wrogością pomiędzy naszymi narodami. Ukraińcy bowiem powinni wiedzieć jakie są polskie oczekiwania wobec ich narodu,. Nie można tych oczekiwań zawieszać, czy spychać je w niebyt. Bez potępienia
tej wielkiej zbrodni, bez osądzenia żyjących jeszcze zbrodniczy, bez potępienia jej zbrodniczej ideologii i tradycji OUB_UPA, bez zburzenia pomników stawianych na Ukrainie zbrodniarzom, nie zbudujemy rzeczywistego pojednania. Dotychczasowa obojętność państwa polskiego w tej sprawie, tylko przyczyniła się do rozwoju banderowskich nastrojów na Ukrainie. Jeżeli chcemy rzeczywistego pojednania, a nie jego kiczu, to trzeba nie tylko honorować przez państwo polskie pamięci ofiar, ale trzeba odważnej, opartej o prawdę, polityki historycznej wobec Ukrainy. Alternatywą bowiem wobec takiej polityki będzie narastający konflikt. I taki jest sens „zacietrzewienia” w domaganiu się godnego uczczenia ofiar ukraińskiego ludobójstwa i polityki wobec państwa ukraińskiego jednoznacznego potępienia tej zbrodni.
Marian Piłka
historyk, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej