Dla Rosjan to spora porażka. Spółki należące do Wiaczesława Kantora, jednego z szefów koncernu Acron, zaczęły sprzedawać akcje tarnowskiej firmy Azoty. Oficjalnym powodem ma być fakt, że pieniądze zainwestowane w Polsce nie pracują, a Kantor nie ma widoków na wprowadzenie swoich ludzi do rady nadzorczej polskiej grupy.
„W wyniku zawarcia przez Norica (spółka zależna Acronu) umowy sprzedaży akcji, w dniu 19 maja 2016 roku Norica bezpośrednio, a TrustService, Acron, Subero i pan Kantor pośrednio poNorica Holding S.à r.l., z siedzibą w Luksemburgu przez Norica zbyli 300 000 akcji spółki” – podały Azoty w komunikacie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że Rosjanie zaczęli pozbywać się swoich udziałów.W
– Gdyby okazało się, że Acronowi udało się zgromadzić 20 proc. akcji w Azotach, to według prawa uprawniałoby to do wprowadzenia swojego przedstawiciela do rady nadzorczej. To oznaczałoby, że Acron uzyskuje bezpośrednią informację o wszelkich działaniach spółki, a także zaczyna mieć wpływ na decyzje strategiczne, takie jak podejmowanie inwestycji, czy wypłata dywidendy. To oczywiście jest bardzo zła perspektywa. O ile byłoby to tylko możliwe Azoty powinny unikać takiej sytuacji, dlatego że dalszym krokiem może być pojawienie się przedstawiciela Acronu w zarządzie spółki – – mówił w październiku 2013 roku poseł PiS Piotr Naimski.
Kantor to świetny znajomy prezydenta Rosji. Zna się również z Aleksandrem Kwaśniewskim. Mimo dobrych kontaktów z władzami na Kremlu, Kantor większość czasu spędza za granicą. Jest obywatelem Rosji i Izraela, ma dom w Szwajcarii. Świetnie wykształcony, nie popisuje się swoim bogactwem. W 2012 roku magazyn Forbes wycenił jego majątek na 2,3 mld dolarów, co dawało mu wtedy 39. miejsce wśród najbogatszych Rosjan.
Azoty to jedna z kluczowych grup kapitałowych branży nawozowo-chemicznej w Europie. Obecnie grupa zajmuje drugą pozycję w Unii Europejskiej w produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych. 2015 rok firma zakończyła historycznie rekordowymi wynikami finansowymi. Zysk netto wyniósł blisko 692 mln zł i był wyższy od ubiegłorocznego aż o 427 mln zł (265 mln zł w 2014 r.). Przychody ze sprzedaży przekroczyły poziom 10 mld zł wobec 9,9 mld zł w ub.r. Zysk na akcje wzrósł w ujęciu rok do roku o ponad 160 proc. Spółka notowana jest na Giełdzie Papierów Wartościowych od 2008 roku.
Warto dodać, że kędzierzyński ZAK S.A z Kędzierzyna-Koźla, według naszej wiedzy uniknął wrogiego przejęcia dwukrotnie. Pierwszy raz, kiedy ministrem przekształceń własnościowych był Wiesław Kaczmarek, kolega ze studiów jednego z byłych kędzierzyńskich prominentów, którego ulubioną „zabawą” było sterowanie miastem „z tylnego fotela”. Było to w latach 1993-1996 a nawet 1998. Wtedy kędzierzyńska fabryka funkcjonowała jako samodzielny zakład. Za drugim razem w prywatyzację kędzierzyńskiego potentata na rynku nawozów zamieszany był koncern PCC. Miała to być „prywatyzacja ZAK S.A za pieniądze ZAK S.A”. Tak jak sprywatyzowano PZU. Proces ten został jednak w porę zatrzymany. A dokonał tego malutki związek zawodowy działający w kędzierzyńskim zakładzie, dla którego ważniejszym było istnienie kędzierzyńskich „Azotów”, niż rabunkowa, bandycka prywatyzacja wraz z dożywotnimi posadami dla związkowych „działaczy” i ich rodzin. Kolego Piskorski nie zapomnimy Ci tego nigdy!
Wiktor Sobierajski