LKS Czaszyn: Czterej tenorzy prawdziwi amatorzy [wywiad]

Autor Obywatelski
Czterej tenorzy amatorzy (od lewej) : Jerzy Gocek gospodarz obiektu, Andrzej Łukowski trener i wiceprezesa klubu, Jerzy Kosz skarbnik i Tomasz Gocek prezes LKS Czaszyn.

Czterej tenorzy amatorzy (od lewej) : Jerzy Gocek gospodarz obiektu, Andrzej Łukowski trener i wiceprezesa klubu, Jerzy Kosz skarbnik i Tomasz Gocek prezes LKS Czaszyn.

 

LKS Czaszyn to lider klasy C w grupie I OZPN Krosno. Jerzy Kosz to skarbnik klubu, dbający o jego finanse. Okazuje się, że są jeszcze w Polsce miejsca, w których w piłkę gra się tylko i wyłącznie dla przyjemności.
– Panie skarbniku przed wami najważniejsze mecze sezonu. Obecnie zajmujecie drugą pozycję w tabeli. Grozi Wam awans?

– Ja wiem czy grozi? Mamy taki zamiar. Awansują dwie drużyny. Jeżeli wygramy z LKS Górzanką to przybliży nas to do awansu, jednakże klasa C jest bardzo wyrównana.
– A jak tam klubowa kasa?
– Z kasą jest ciężko, bo nie mamy sponsorów. Utrzymujemy się z dotacji z gminy. Na pierwszą część roku dostaliśmy 6.500 zł. Na drugą mamy obiecane kolejne 5.000 złotych. Jeżeli awansujemy to dostaniemy trochę więcej pieniędzy, bo będą dłuższe wyjazdy na mecze. Bardzo dużo kosztują nas sędziowie, którzy za mecz biorą ok. 250 zł. Jak przysłali nam sędziów zza Jasła to koszt wzrósł do 310 zł.
– To prawda, że w podkarpackiej klasie C zawsze lub prawie zawsze sędziują trzej sędziowie?
– Tak. Rzadko kiedy jest ich dwóch.
– Słyszałem, że na Podkarpaciu w najniższych klasach rozgrywkowych zawodnicy grają za darmo. Prawda czy fałsz? Ja pochodzę z Opolszczyzny i tam zawodnicy grający w najniższych ligach wręcz szantażują prezesów klubów, że jak im nie zapłacą 50-100 zł za mecz to nie przebierają się i nie wychodzą na mecz.
– U nas grają za darmo. Ja nie wyobrażam sobie, aby płacić zawodnikowi za mecz w C czy B – klasie. Często okazuje się, że zawodnicy dokładają do gry, poprzez zakup na przykład butów do gry. Mamy też kilku zawodników z sąsiednich wiosek i oni sami płacą sobie za dojazdy na treningi. O zwrocie kosztów nie ma mowy bo nas na to nie stać.
 – Muszę przyznać, że boiska piłkarskie macie nie za wielkie, ale bardzo zadbane. Tak jest w Porażu, w Tarnawie, Czaszynie…
– To prawda, nasze boisko zostało wyremontowane trzy lata temu. Był remont płyty boiska wraz z wykonaniem drenażu. Za to zapłaciła gmina. Budynek klubowy powstał od podstaw. Wykonano go w tamtym roku. Są dwie szatnie dla drużyn, szatnia dla sędziów a także świetlica. Przy szatniach wykonano węzły sanitarne, gdzie są po cztery natryski z ciepłą wodą. Budynek jest stale ogrzewany. Tak, że po meczach zawodnicy nie marzną. Dla nas są to wystarczające warunki.
– A kto płaci rachunki za wodę i prąd?
– Mamy własną studnię więc za wodę nie płacimy. Rachunki za prąd płaci gmina. Jeżeli chodzi o ścieki to wywozi je także gmina na swój koszt.
 – Kto zatrudnia waszego trenera? Ma podpisany kontrakt lub jakąkolwiek inną umowę?
 – Nie. Nie ma nic.
 – Jak to?
– Tak to. Pracuje społecznie.
 – A co na to urząd skarbowy? Przecież w Polsce nie można pracować za darmo?
– Proszę pana u nas wszyscy pracują społecznie. Jesteśmy społecznikami i fanatykami futbolu.
 – A co z uprawnieniami trenera? Także je zrobił za własne pieniądze? Polski Związek Piłki Nożnej w tym względzie zaostrzył przepisy i w tej chwili bez uprawnień nie można siedzieć na ławce rezerwowych, nawet w klasie C?
– Oczywiście. Dojeżdżał na kurs do Rzeszowa. Jest trenerem i przy okazji wiceprezesem klubu. To pan Andrzej Łukowski.
 – Czy wy, jako klub sportowy działający we wsi Czaszyn, organizujecie jakieś imprezy, które mogłyby podreperować skromny budżet klubu?
– Możliwości są ale nasz klub nie posiada osobowości prawnej. Przy okazji rozmowy chciałbym podziękować panu Grzegorzowi Czepielowi radnemu gminy, który także mocno angażuje się w działalnośc klubu. Słowa podziękowania należą się też sołtysowi Kacprowi Kuziorowi.

 – Ile osób przychodzi na wasze mecze?

– Bywało, że kiedyś przyszło i około 300 kibiców. W tej chwili jesteśmy na fali więc na każdym meczu jest ich sporo, bo około 150. Podkreślam też, że nie zbieramy za bilety. U nas piłkę nożną można obejrzeć za darmo.
– Dziękuję za rozmowę.

LKS Czaszyn – LKS Górzanka 4:2 (2:0)

W 16. kolejce klasy C grupy I OZPN Krosno, LKS Czaszyn podejmował Górzankę. W pierwszej połowie spotkania przewaga miejscowych była ogromna, jednakże tego dnia gospodarze mieli rozregulowane celowniki i przez ponad dwadzieścia minut nie umieli trafić piłką w bramkę rywali. Dopiero w 22 min. Kamil Kosar zlitował się nad miejscowymi kibicami i po prostopadłym podaniu Karola Wadyla, strzałem w krotki róg bramki, zdobył pierwszego gola. W 37 min. szybką akcją popisał się Damian Kruczek, który zagrał do Przemka Wyczesanego a ten idealnie dograł na głowę Wadyla i zrobiło się 2:0. W tej części gry goście oddali jeden strzał na bramkę Tomasza Osękowskiego, ale myliłby się ten, kto uważałby, że na drugą połowę Górzance zabrakło motywacji. Nic bardziej mylnego. W 55 min. bramkarz ekipy miejscowych popełnia błąd przy wrzutce w pole karne co wykorzystał jeden z napastników gości i umieścił piłkę w bramce rywali. Po chwili było już 2:2, bowiem Górzanka „zrobiła” akcję, która zakończyła się prostopadłym podaniem, które szeroko otworzyło drzwi do bramki gospodarzy. Nie zrażeni takim obrotem sprawy gospodarze, nie mogli zawieść miejscowych kibiców. W 80 min. gola na 3:2, po rzucie rożnym egzekwowanym przez Jakuba Błażowskiego, zdobywa najwyższym na boisku w ekipie gospodarzy Tomasz Mateja. Pięć minut później było już po meczu, bowiem czwartego gola dla miejscowych zdobywa Przemysław Wyczesany, któremu idealnie dograł futbolówkę Rafał Gocek. – To zwycięstwo cieszy. Ale jeszcze nie daje nam awansu – tonował radość miejscowych trener Andrzej Łukowski. Jednakże z analizy tabeli oraz układu gier drużyny LKS Czaszyn wynika, że już w tej chwili działacze klubu z Czaszyna mogą mrozić szampany.

Tekst i foto: Wiktor Sobierajski

Komentarze są zamknięte