Kilka miesięcy temu Fundacja LEX NOSTRA informowała Państwa o bulwersującej, a zarazem tajemniczej sprawie przetargu na zarządzanie kwestiami wiz do Polski, a więc i gromadzenia poufnych danych. Temat podjęty przez naszą Fundację zainteresował wiele krajowych mediów. Było kwestią czasu, aż sprawę podejmą też dziennikarze rosyjscy i ukraińscy. Poniżej prezentujemy linki do zagranicznych publikacji na ten temat, oraz bardziej dogłębne omówienie całej sprawy.
Dziennikarze prasowych wschodnich mediów potwierdzili tym samym ustalenia Fundacji LEX NOSTRA. Okazuje się, że końcowym właścicielem ciągu mało znanych miejscowych firm, wykonujących wizowe usługi dla Ukrainy jest firma z wyspy Curacao, której kapitał założycielski wynosi 150 euro. Komu więc Ukraińcy chcący załatwić wizę tak naprawdę udostępniają swoje osobiste dane? Ta kwestia nie dawała spokoju także wschodnim mediom po doniesieniach polskich dziennikarzy o możliwym związku rosyjskiego wywiadu z firmą, która zbiera dokumenty dla załatwienia wizowych przepustek za granicę („VFS Global”).
Jeżeli wierzyć stronie internetowej, na której Ukraińcy rejestrują się nim trafią do wizowego centrum mamy do czynienia z tą właśnie firmą, ponieważ na stronie rejestracji jest jej logotyp. Jako, że firma występuje jako wizowy pośrednik między ukraińskimi dyplomatycznymi instytucjami a ponad 20 krajami nic dziwnego, że media zainteresowały się jej działalnością. Zwróciły się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i postawiły szereg pytań, a w szczególności poprosiły o wyjaśnienie na jakich podstawach firma VFS Global pracuję na Ukrainie, jak Ministerstwo kontroluje jej działalność, czy gwarantuje poufność osobistych danych wnioskodawców i właściwie gdzie mieści się główne biuro firmy na Ukrainie. Odpowiedzi ministerstwa wobec dziennikarzy były jednak wyjątkowo enigmatyczne, a na pytanie o adres biura firmy nie odpowiedziano wcale!
Media więc własnymi siłami próbowały dowiedzieć się czegoś więcej o wspomnianej firmie.Strony internetowe wizowych centrum Polski, Dani, Litwy, Belgii, Kanady i innych państw aktywnych na Ukrainie mają wspólny mianownik: VFS Global. Właśnie tę firmę przedstawiono jako wizowego pośrednika między konsultantami odpowiednich krajów przy składaniu e-wniosków o wizę. Mimo to biura firmy i bliższych informacji nie można się doszukać. Wchodząc na internetowe strony wizowych centrów trafiamy rzecz jasna na oficjalną stronę firmy. Jednak jest tam tylko adres mailowy i lokalizacja w mieście… Mumbai w Indiach! Nie ma żadnego numeru telefonu, jeżeli więc klienci firmy VFS Global mają zastrzeżenia do jakości usług firmy skazani są na rozmowę po angielski lub indyjsku z kierownikiem Zubinom Karakaria.
„Wizowy serwis centrum” na Ukrainie jest zarejestrowany we Lwowie na ulicy Pod Dębem 7a. Oczywiście nie ma już tradycyjnie podanego żadnego numeru telefonu, ale widocznie to nie jest wymagane dla rejestracji przedsiębiorstwa. Jedynym właścicielem prywatnego przedsiębiorstwa „wizowego serwisu centrum”, a więc jednostki która pobiera pieniądze od wszystkich chcących załatwić wizę jest firma z Holandii ,,Open World Solutions B.v.”, która z kolei jest zarejestrowana w Amsterdamie na ulicy Dworakowo 4. Kierownikiem tej firmy jest Ivana Kolembusow, która jednocześnie jest kierownikiem 20 innych, słowackich, firm. To wywołuje podejrzenie że holenderska firma też jest osłoną słowackiej firmy. Dalsze powiązania firmy wiodą wprost do firmy z wyspy Curacao, terytorium zależnym Holandii na Karaibach.
Jakie z całej sytuacji płyną wnioski? Na Ukrainie żaden organ państwowy nie kontroluje ogromnego i niezwykle delikatnego zakresu usług wizowych, oddając je pod kontrolę rosyjskojęzycznym ludzi o specyficznych biografiach. Każdy obywatel Ukrainy, który zwraca się o otrzymanie wizy musi wskazać dokładną i prawdziwą informację o sobie i członkach swojej rodziny. W szczególności chodzi o miejsce zamieszkiwania, edukacji, rodzaju zajęć, źródła dochodów, informacji o majątku i bankowych rachunkach, zamiarach podróży zagranicznych. Wszystkie te dane skanuje się do baz danych właściciela firmy obsługującej rynek wizowy. Kto dysponuje tym ogromnym zasobem danych, które poza jakimikolwiek wątpliwościami są łakomym kąskiem dla wywiadów obcych państw?
Przedstawicielem serwisu wizowego jest też, zgodnie z dokumentacją, niejaki Jurij Bajkows. Co jednak ciekawe, w rozmowie z dziennikarzami sam okazywał zaskoczenie takim stanem rzeczy. Prawdopodobnie też przedstawiony adres pana Bajkowsa w Rydze nie jest aktualny (potwierdza to jego ojciec), gdyż pan Bajkows pracuje w Londynie jako prywatny. Są więc wszystkie podstawy, by podejrzewać, że Jurij Bajkows jest podstawiony jako właściciel Wizowego Centrum na Ukrainie, a ich prawdziwymi właścicielami są raczej wożeni przez pana Jurija szefowie. Jeśli jednak przyjmiemy, że działalność firmy nie ma żadnych niecnych podtekstów, to po co w takim razie to maskowanie i mistyfikacje? Właśnie postawione kilka miesięcy temu prasowe zapytania kto kontroluje wizowe centra rozpoczęły medialną burzę wokół ich działalności.
Wizowych pośredników rządów krajów UE posądza się o związki z osobami będącymi byłymi współpracownikami KGB. Czy państwa Unii Europejskiej mogą w umowach na przetargi wizowe zagwarantować realną obronę osobistych danych obywateli które przechodzą przez wizowe Centra, uwzględniając, że kilka lat działalności wizowych centrum w Ukrainie to dysponowanie informacjami o milionach Ukraińców? Pytanie to wydaje się dziś retoryczne…
W oficjalnym komunikacie prasowym skierowanym do ukraińskich dziennikarzy firma Global zapewnia, że jest dużą firmą z kwaterami głównymi w Dubaju i Mumbai . Firma oficjalnie uznała że na terenie Ukrainy pracuje wspólnie z pośrednikami, z tym, że jak wynika z odpowiedzi ukraińskiego MSZ, resort prawdopodobnie nie wie nic o udziale firm pośredniczących!
Zgromadzone fakty i piętrzące się niejasności dają niestety podstawy do twierdzeń, że realne cele opisanych firm są inne niż tylko wizowa obsługa obywateli. Wskazują na te wszelkie przejawy tajemnic, konspiracji i półprawd co do realnego statusu właścicielskiego firmy obsługującej, na które natyka się każdy, kto bliżej przygląda się sprawie wizowej i z troską podchodzi do kwestii ochrony danych wrażliwych dziesiątek tysięcy osób.
Niestety, potwierdzają się tym samym obawy, wyrażane przez Fundację LEX NOSTRA jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Reakcja innych mediów na podjętą wtedy przez Fundację kwestię dziwnego i przyspieszonego podpisania umowy na obsługę polskich punktów wizowych na Białorusi pokazuje, że wyrażane przez nas zaniepokojenie nie jest bezpodstawne i na wyrost.
Trzeba zdać sobie sprawę, że kwestia możliwości wykorzystywania danych osób mających przebywać na terenie Polski przez obce służby stanowi realny problem i że nie da się już przemilczeć dyskusji na ten temat. Trzeba pamiętać, że bardzo często osoby otrzymujące wizę do Polski pozostawiają rodzinę na Białorusi, przez co mogą być łatwym obiektem nacisków obcych służb, np. w formie szantażu…
Miejmy nadzieję, że nie tylko dyskusji, lecz także wyciągnięcia realnych wniosków i konsekwentnych działań zabezpieczających interesy Polski.
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA