Ryszard Masalski to barwna postać kędzierzyńskiego samorządu. Jest niezależny, apolityczny i konsekwentny w swoich założeniach. To najaktywniejszy z radnych obecnej kadencji Rady Miasta Kędzierzyna-Koźla. Często dociekliwie zadaje pytania władzom miasta, czym wprawia ją w zakłopotanie a czasem we wściekłość. Nie brakuje mu także pomysłów.
Kiedyś wpadł na pomysł, odtworzenia Starożytnego Szlaku Bursztynowego, poprzez pieszy jego przemarsz, w stroju legionisty rzymskiego. Wymyślił taką akcję, która miała na celu między innymi promocję gminy. Udało mu się dojść tylko nad polskie morze, ale i tak miał swoje pięć minut w mediach, bowiem podczas dwutygodniowego marszu codziennie towarzyszyli mu dziennikarze. Jego wysiłek ukazały nawet główne wydanie Wiadomości, liczne media lokalne relacjonowały ten swoisty pochód. W ręku niósł flagę Kędzierzyna-Koźla, rozsławiając tym samym nasz nadodrzański gród.
Mimo, iż samotna wyprawa z 1997 roku zakończyła się sukcesem medialnym, przyćmionym nieco powodzią tysiąclecia, to radny Rycho, jak sam o sobie mówi, na kolejną, która miała służyć jeszcze większej promocji naszego miasta, nie otrzymał wsparcia. Chciał pójść do Rzymu Bursztynowym Szlakiem (jego zagranicznym odcinkiem), na którym w przeszłości znalazło się Koźle. Inicjatywa miała być zrealizowana w 2000 roku przez okres 60 dni. A chodziło o nędzne 150 tyś zł.
Dzisiaj radny Masalski pełni funkcję przewodniczącego komisji rewizyjnej Rady Miasta.
Marsz radnego był jedną z nielicznych udanych akcji promocyjnych poza naszym miastem. Na palcach jednej ręki można wyliczyć takie skuteczne projekty. Czy zatem urzędnicy zastanawiają się, w oparciu o doświadczenia w tym zakresie, jakiej promocji potrzebuje nasze miasto?
Promocja Kędzierzyna-Koźla w dalszym ciągu jest swoiście rozumiana przez skostniałych, niereformowalnych urzędników miejskich, mimo że obsada urzędnicza się zmieniła. Są oczywiście wyjątki, ale tylko potwierdzające regułę. Za to ogłoszenia płatne w prasie lokalnej, „nagrywanki” na „ściankach” w lokalnej telewizji internetowej lub „nagrywki” w studio równie lokalnego radia, są na porządku dziennym.
Trochę tego nie rozumiem, bo po co jest promocja Kędzierzyna-Koźla w Kędzierzynie-Koźlu? Oczywiście za wszystko płaci pani prezydent. Chociaż nie ona, ale my podatnicy. Ona wydaje tylko dyspozycję. A przecież ona ma służyć wiedzą, doświadczeniem a także powinna wykorzystywać doświadczenie innych, do promocji miasta, a nie siebie, tak jak to było za czasów jej poprzedników.
Ryszard Masalski jako jedyny radny wielokrotnie zwracał uwagę na fakt, iż urzędnicy miejscy zajmują się wszystkim tylko nie tym, do czego zostali zatrudnieni.
– Wie pan wokół mojej osoby dzieją się dziwne rzeczy. Czuję, że zostałem skazany na ostracyzm przez lokalnych decydentów. Próbuje się ze mnie zrobić oszołoma, a ja jestem tylko innowacyjny. Sporo czasu poświęcam na czytanie ustaw i przepisów dotyczących samorządu. Znajduję tam wiele ciekawych regulacji, które nie są realizowane w naszym mieście – mówi Ryszard Masalski.
Może warto pochylić się nad pomysłami radnego Rycho, zwłaszcza gdy sami rządzący nie mają pomysłu na rozwój Kędzierzyna-Koźla?
Mój komentarz:
Panie Radny. Sam przekonałem się wielokrotnie, że jak ktoś chce coś zmienić, to spotyka się z oporem materii. Osoby kreatywne, mające pomysły, „czegoś chcące” zawsze są zagrożeniem dla elit, którym wygodniej jest siedzieć w swoich wypasionych gabinetach i paluszkiem sterować wszystkim i wszystkimi, (a problemy istotne ale drobne zamiatać pod dywan). Budujące jest to, że sterować z głębokiego fotela to można instalacją w Zakładach Azotowych a nie MIASTEM. Wie pan, niezależność kosztuje, ale mam nadzieję, że jeszcze na wiele Pana stać i nie zabraknie Panu energii w dążeniu do celu. Pozdrawiam.Wiktor Sobierajski