Wywiad specjalny z europosłem Kazimierzem M. Ujazdowskim

Niezależna Gazeta Obywatelska

UjazdowskiKultura nie może być traktowana jako balast, czy zło konieczne– z Kazimierzem Ujazdowskim, Posłem do Parlamentu Europejskiego, byłym Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego  rozmawia Tomasz Kwiatek

Opolszczyzna dostała zadyszki finansowej. Pan minister wystosował list do Marszałka Województwa Opolskiego sprzeciwiając się cięciom w kulturze. Dlaczego kultura jest, aż taka ważna?

Kultura jest czymś co decyduje o naszej tożsamości, potencjale cywilizacyjnym Polski o jakości edukacji. Nie może być traktowana jako balast, czy zło konieczne lub fragment polityki socjalnej dlatego tak stanowczo zaprotestowałem przeciwko decyzji władz wojewódzkich, bo one są wyrazem tzw. prymitywizmu ekonomicznego, czyli potraktowania kultury jako sfery trzeciorzędnej, która może ulec mechanicznym cięciom. Także dlatego, iż świat kultury z uwagi na swoją naturę nie jest zdolny do zorganizowania protestów zagrażających władzy jak inne branże, które dysponują dużą siłą społeczną. W moim przekonaniu dobry i dojrzały gospodarz nie może postępować tak prymitywnie i tak destrukcyjnie. Szczególnie w sytuacji opolskiej, w której nasz los tak ściśle związany był z żywotnością kultury, gdzie nie można rozłączyć państwa od kultury. Dodajmy do tego jeszcze jeden argument, a mianowicie mecenat krajowy i regionalny powinien odgrywać jeszcze większą rolę. Powinniśmy szykować się do nowego momentu w historii, w którym środki europejskie nie będą płynąć tak obficie do Polski.

Dobrze, że temat środków europejskich został wywołany. Jak pan ocenia pomysł władz województwa, aby podreperować budżet projektami europejskim w ramach różnych polityk od senioralnych po ekologiczne?

Minister UjazdowskiJa to oceniam jako przerzucenie odpowiedzialności. Ze środków europejskich oczywiście należy sensownie korzystać. Jeśli chodzi o politykę senioralną, to ona staje się istotnie nową gałęzią polityki publicznej, ze względu na proces starzenia się społeczeństwa. Wynika to z tego, że mamy coraz większą grupę ludzi w wieku emerytalnym, którzy powinni być w kręgu zainteresowania ofertą kulturalną. Trzeba to realizować, ale nie stawiając przed ścianą instytucji kultury, żeby ściągały pieniądze „gdzie się da i jak się da”, żebyście mogły istnieć. Te cięcia miały charakter mechaniczny i dotknęły, jak wszyscy wiemy, wszystkich instytucji bez względu na szanse i perspektywy korzystania ze środków europejskich. W żadnym wypadku nie godzę się na to, by zwijać mecenat publiczny. Dojrzałe państwa tego nie robią.

Co w tej sytuacji może zrobić województwo opolskie?

To jest bardzo częsty odruch jak brakuje środków, to tnie się z kultury w ostatniej chwili bez debaty publicznej czy uprzedniego poinformowania zainteresowanych. Jestem głęboko przekonany, że można inaczej skonstruować budżet województwa opolskiego. To nie może być tak, iż kultura każdorazowo ma być pierwszą ofiarą uzdrowienia budżetu regionalnego. Bardzo często samorządy wydają ogromne środki na mało sensowną promocję zaniedbując elementarne wsparcie dla zasłużonych i pożytecznych instytucji. Trzeba odmienić podejście i w przypadku kryzysu nie sięgać w pierwszej kolejności po kulturę, tak jakby była ona zbędnym wydatkiem socjalnym. Uważam, że wspieranie kultury należy do najważniejszych zadań państwa.

Odrywając się od województwa opolskiego, jak wygląda sytuacja na szczeblu centralnym, czy powszechne jest zjawisko cięć w kulturze?

Nie jest to tylko opolskie, ale też nie jest powszechne. Znam województwa, które postępowały równie destrukcyjne, ale są też i pozytywne przykłady. Być może na Opolszczyźnie polityka samorządu była doraźna, brakowało szerszego planu.

A może jest to problem jakości klasy politycznej?

Ja nie chcę wypowiadać się o personaliach. Na pewno wszystko zależy od jakości ludzi, którzy rządzą. Dlatego użyłem w moim liście do Marszałka zwrotu „zubożenie kulturowe”. Widzimy patrząc na gminy, że wydawane są ogromne środki finansowe np. na festyny, a nikt nie potrafi zadbać o kulturę rzeczywistą, wartościową.

Pan Minister w 2007 r. powołał do życia Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Po ośmiu latach nie ma wystawy stałej. Muzeum jest nadal formalnie „w organizacji”?

Mogę powiedzieć, że to wielka szkoda. Właściwie wtedy, kiedy instytucja była powoływana wszyscy zakładali, że dzięki temu Opole stanie się definitywnie stolicą kultury muzycznej, że będzie tu kultywowana muzyka rozrywkowa, że będzie to prawdziwe żywe centrum muzyczne Polski. Na razie jest to zwykła, dość pasywna instytucja kultury, która nota bene nie może narzekać na brak środków. Ja mogę tylko mieć nadzieję, że doczekamy się kiedyś w Opolu prawdziwego centrum muzyki rozrywkowej odwiedzanego przez Polaków spoza Opolszczyzny, ale także przez naszych sąsiadów Czechów, Słowaków i Niemców.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze są zamknięte