Dwie najsilniejsze śląskie organizacje regionalne – Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) i Związek Górnośląski (ZG) – rozważają wystawienie wspólnej listy w listopadowych wyborach samorządowych do Sejmiku Województwa Śląskiego. Decyzja ma zapaść na początku lipca.
Oba ugrupowania widzą we współpracy szansę na lepszy wynik, oba mają też jednak pewne obawy przed taką koalicją. Związek Górnośląski w ostatnich latach nie angażował się w politykę pod własnym szyldem. W swoich szeregach ma aktywnych polityków różnych partii ogólnopolskich – z Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości czy Polskiego Stronnictwa Ludowego, a także prezydentów kilku miast. W mijającej kadencji postulujący znaczne rozszerzenie autonomii regionów w Polsce RAŚ po raz pierwszy wprowadził do śląskiego sejmiku swoich radnych – obecnie ma ich 4. Sojusz wyborczy z żadną ogólnopolską partią nie wchodzi w grę — oświadczył przewodniczący RAŚ Jerzy Gorzelik.
Albo wystartujemy samodzielnie, albo pod wspólnym szyldem ze Związkiem Górnośląskim, trwają rozmowy na ten temat — powiedział PAP.
Wiceprezes ZG Grzegorz Franki poinformował, że decyzja w sprawie udziału związku w wyborach jeszcze nie zapadła. Ma ją podjąć 12-osobowy zarząd do 10 lipca.
Zastanawiamy się, czy w ogóle wystartować w wyborach, a jeśli tak, to czy z RAŚ, czy w szerszej koalicji z udziałem również mniejszych organizacji śląskich — wyjaśnił.
Zasadnicza korzyść ze wspólnego startu to wysłanie do wyborców silnego sygnału, ważnego zwłaszcza wobec trwającego kryzysu politycznego w Polsce, że tworzymy nową jakość w polityce samorządowej w skali województwa. Taka lista mogłaby być zaczynem do budowy w przyszłości partii regionalnej. Problemem może być duża rozpiętość poglądów wśród członków Związku Górnośląskiego — uważa Gorzelik.
Jego zdaniem z zasady politycy partii ogólnopolskich traktują samorząd jako tymczasowy szczebel swojej kariery. Trudno w takiej sytuacji o stworzenie i realizację długofalowej polityki, a ten region trzeba wymyślić na nowo — powiedział.
Przedstawiciele Związku Górnośląskiego obawiają się z kolei, że koalicja z RAŚ może w społecznym odbiorze spowodować przypisanie ich organizacji poglądów RAŚ.
Musielibyśmy zadbać o to, by nie łączono nas z niektórymi, słusznie, czy niesłusznie, przypisywanymi RAŚ radykalnymi pomysłami. Bez wątpienia to RAŚ ma więcej do stracenia w tych wyborach niż my. W wielu obszarach natomiast nasze poglądy są zbieżne. Łączy nas na pewno miłość do tego, co śląskie – tożsamość, kultura, dążenie do tego, by pięknie się różnić – Śląsk taki zawsze był — powiedział Franki.
Technicznie wspólny start jest sprawą skomplikowaną – obie organizacje to stowarzyszenia, a polskie prawo wyborcze przewiduje koalicję tylko w przypadku partii. Konieczne będzie przeprowadzenie procedury przez sąd. Na niższych szczeblach samorządu oba ugrupowania planują decyzje zależnie od siły swoich struktur i potencjalnego poparcia w poszczególnych miastach czy gminach. Ewentualny wspólny start do sejmiku to inicjatywa ciekawa, dająca szansę na 1-2 mandaty więcej. Szacuję, że taka lista mogłaby zgromadzić poparcie rzędu 15-16 proc. — powiedział PAP politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Tomasz Słupik. Bez wątpienia taka lista mogłaby być alternatywą dla wyborców, zniechęconych do partii ogólnopolskich. Z prowadzonych przeze mnie badań wynika zresztą, że przepływy elektoratu między Platformą i Ruchem Autonomii Śląska są bardzo duże – dla ok. 80 proc. wyborców PO ugrupowaniem drugiego wyboru był właśnie RAŚ. A Platforma nie może zaliczyć mijającej kadencji w województwie do udanej, przypomnijmy sprawę Stadionu Śląskiego, Kolei Śląskich, czy odwołania w tym tygodniu dyrektora Muzeum Śląskiego — dodał. W 48-osobowym sejmiku woj. śląskiego PO ma obecnie 22 radnych, SLD – 10, PiS – 9, Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) – 4, Solidarna Polska – 1 i PSL – 1. Jeden mandat piastuje Władysław Serafin, który po wyrzuceniu z PSL deklaruje wierność koalicji PO-PSL.
wpolityce.pl
Aspiracje ruchu dążącego do emancypacji Śląska i Ślązaków porównać można do procesów zachodzących na Wschodnich Rubieżach Polski . Ambicje , wykształconych Rusinów , brak rzeczywistej refleksji nad historią , bezpardonowe dążenie , sięgające nawet po zbrodnie ludobójstwa – doprowadziło do powstania karykatury , narkotycznej wizji Samostijnej Ukrajiny . A jak już ona z rozpadu ZSRR powstała , to przez ponad dwadzieścia lat, uzyskanej autonomii od Kremla nie potrafili z sensem Ukrainy zagospodarować.Nawet dyplomatycznie zabezpieczyć jej granic z Rosją, nie mówiąc już o stworzeniu struktur państwa. Trwa tam wojna. Konflikt się zaostrza… wszystko przez chorobliwie urojone ambicje … Związek Górnośląski stanie się zakładnikiem organizacji głoszącej bardziej radykalne hasła. Znowu posłużę się analogią zza wschodniej granicy , będzie miał z autonomistamii , tak jak teraz maja w Kijowie ze „Swobodą”.
:) Tylko Ślązacy zawsze czerpali wzorce z Zachodu – to zasadnicza różnica, której domorośli znawcy Śląska jakoś nie potrafią zauważyć :)
Bardzo dobrze, powiem tylko „Więcej dla Śląska”
Porównanie tego do wschodniej Ukrainy to podżeganie przeciwko Ślązakom lub kompletna niewiedza.