Dość zaskakujący jest fakt, że zaraz po 1989 roku, mimo sprzyjających okoliczności historycznych, twórcy filmowi nie byli zainteresowani reżyserowaniem filmów związanych z polską historią, z drugą wojną światową czy okresem międzywojennym. W pierwszych latach po tym tak zwanym przełomie takie filmy w ogóle nie powstawały, a przecież żyli wówczas jeszcze uczestnicy tamtych wydarzeń. Wydawać by się mogło, że żyjący wtedy żołnierze Armii Krajowej czy żołnierze z 1920 roku byliby najlepszymi konsultantami tego typu produkcji.
Teraz natomiast zaczynają powstawać filmy historyczne poświęcone najnowszej historii Polski, które można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej można zaliczyć film „1920. Bitwa Warszawska” Jerzego Hoffmana, który mówi o bardzo ważnym i ciekawym temacie historycznym w sposób zupełnie banalny. To film kręcony z rozmachem, na jaki zasługuje Bitwa Warszawska, jednakże opowiada tę historię banalnie i nieciekawie.
Druga grupa filmów historycznych, której symbolem jest „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego, to filmy, które mają na celu nie tylko odbrązowić, ale przede wszystkim zohydzić najnowszą historię Polski, ośmieszyć bohaterów narodowych i dokonać zupełnie nieuzasadnionego swego rodzaju „samobiczowania”.
W najbliższym czasie do polskich kin wejdzie film „Kamienie na szaniec” w reżyserii Roberta Glińskiego i – jak informował dzisiaj „Nasz Dziennik” – od przedstawionego w nim obrazu Szarych Szeregów odcina się już teraz rodzina Aleksandra Kamińskiego, twórcy tego pięknego utworu, który opisuje fakty związane z pokoleniem walczącym o niepodległość naszej Ojczyzny. Jeśli prof. Grzegorz Nowik, konsultant historyczny filmu, historyk PAN i harcmistrz ma ogromne wątpliwości co do tego, jak rozmijał się scenariusz filmu z jego realizacją, to jest to bardzo niepokojącym sygnałem.
I tu rodzi się pytanie, dlaczego powstają takie filmy, które mają zohydzić bohaterów narodowych i polską historię. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta: może twórcy filmowi myślą, że filmy kontrowersyjne i kłamliwe będą ciekawsze dla widzów. Chcę tu jasno podkreślić, że Polacy chcą też na ekranach kin zobaczyć prawdę, prawda historyczna jest ciekawa!
Może być też tak, że tworzenie takich filmów ma na celu planowe wypaczanie sensu wydarzeń historycznych i w takich produkcjach nie mogą uczestniczyć i nie mogą ich finansować instytucje państwowe. Nie ma zgody na to, by za filmy, które wypaczają polską historię, płacili podatnicy!
Jan Józef Kasprzyk, prezes Związku Piłsudczyków, historyk i aktor „Naszego Teatru”
Artykuł ukazał się w Naszym Dzienniku
Kto nami rządzi,skoro nasza historia jest fałszowana? Lekcja historii wycofywana ze szkół,komu na tym zalezy – nie moge tego pojąć.Filmy powinny opierać sie na wywiadach z ludzmi,którzy jeszcze zyja.Pewien okres zaprzepaszczono,jak w w/w artykule wspomniano. Dobra tresc.
od 25 lat rządzi nami ta sama zgraja – układ okrągłego stołu i mamy tego skutki
Może najpierw poczekajmy, aby film wszedł do kin, a potem będziemy go recenzować. Najfajniejsze jego, że wszyscy mówią o filmie, który nie miał nawet premiery.
A mi się wydaje że powód jest jeszcze inny-dziś rządzą/siedzą na samej górze na ogół wnuczęta zdrajców i zbrodniarzy-wnuki resortowe. Jak to ujeł jaruzel? „jeżeli Kukliński jest bohaterem-to kim jesteśmy my?!” A jeżeli AK,WiN,NSZ, itp byli bohaterami-to kim byli nasi dziadkowie i babcie!? Ten sam mechanizm zachowawczy jak u wnucząt niemieckich zbrodniarzy,którzy kręcą filmy o antysemickiej AK-bo przecież skoro mój dziadek był fajny to inni musieli być źli. Problem w tym że narybek komuny pluje na niby wlasny naród /niby,bo to przecież „europejczycy”/