„Tolerancja jest cnotą ludzi bez przekonań” pisał znakomity Gilbert Chesterton.
Tolerancja. Cóż za piękne i enigmatyczne słowo…
A jak pojemne.
Pod pojęcie tolerancji, a właściwie jej braku, można podciągnąć niemal wszystko.
Wzbiera Cię obrzydzenie widząc dwóch, namiętnie całujących się „mężczyzn” na forum publicznym?
Jesteś nietolerancyjny!
Nie zgadzasz się z nachalną promocją zboczeń.
Jesteś nietolerancyjny!
Nie czytasz „Gazety Wyborczej”?
Jesteś nietolerancyjny!
Przestrzegasz praw Dekalogu?
Jesteś nietolerancyjny!
Jesteś heteroseksualny?
Jesteś nietolerancyjny!
Nie zgadzasz się z budową sex shopu obok kościoła?
Jesteś nietolerancyjny!
Wyrok brzmi surowo i bezwzględnie i nie ma od niego odwołania.
Jednym słowem: jeśli nie akceptujesz bezkrytycznie wszystkiego, co serwuje Ci współczesny świat – jesteś nietolerancyjny!
Słowo jest największą bronią rażenia.
Utrzymuje człowieka w ryzach posłuszeństwa.
A spróbuj się wychylić, spróbuj samodzielnie myśleć.
Jesteś nietolerancyjny!
Najwyższa forma cenzury jaką stworzył człowiek!
Karze Ci akceptować wszelkie dewiacje i zboczenia, najlepiej, mój drogi, jeśli sam jesteś ich nosicielem.
A wtedy: cóż za tolerancyjny młody człowiek!
Patrzcie, jest gejem i był narkomanem (czasem jeszcze lubi zapalić „trawkę”, żeby się „wyluzować”), będzie z niego wspaniały ojciec (a może matka?).
Niech inni się od niego uczą tolerancji!
Polityczna poprawność, prawa człowieka i ich matka Tolerancja – co za dramat dla wolności.
Autor: Tomasz Greniuch