„Tego rodzaju rozstania są zawsze bolesne, jednak zaznaczam – to nie myśmy podjęli tę decyzję, tylko sam prezydent Wiśniewski, który działał w sposób nielojalny. To banalna sprawa” – mówi przewodniczący Rady Miasta Opola Roman Ciasnocha (PO) w rozmowie z Łukaszem Żygadło.
Arkadiusz Wiśniewski skarży w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że jego dni w PO są policzone, bo to pan był jednym z inicjatorów jego odejścia z Ratusza, a zasiada również w sądzie koleżeńskim.
Roman Ciasnocha, przewodniczący Rady Miasta Opola(PO) – To absolutna nieprawda. Ani ja, ani nikt inny z PO nie inicjował odejścia pana Wiśniewskiego z Ratusza, można wręcz powiedzieć, że były wiceprezydent sam zainicjował swoje odejście. Nielojalne zachowanie, zawsze muszą być karane, to normalne. Jeżeli chodzi o sąd koleżeński – owszem jestem w jego składzie, ale w obecnej sytuacji będę wyłączony z obrad. Trudno, abym uczestniczył w jego pracach, gdy sądzona jest osoba z tego samego powiatu.
Czy działaczom PO nie szkoda jest stracić jednego z najbardziej rozpoznawanych polityków? Przecież Arkadiusz Wiśniewski podczas ostatnich wyborów osiągnął jeden z najlepszych wyników wyborczych w Opolu…
Tego rodzaju rozstania są zawsze bolesne, jednak zaznaczam – to nie myśmy podjęli tę decyzję, tylko sam prezydent Wiśniewski, który działał w sposób nielojalny. To banalna sprawa.
Pan zawsze był w bliskich relacjach z prezydentem Zembaczyńskim, więc może zna pan jakieś prawdopodobne nazwiska nowego zastępcy, które chodzą mu po głowie?
Zawsze byłem blisko z prezydentem i mam nadzieję, że dalej będę. Znam go dobrze, dlatego wiem, że decyzje personalne podejmuje autonomicznie, po długim namyśle i liczę, że również tym razem wybierze osobę najbardziej odpowiednią. Ubolewam nad ostatnimi wydarzeniami, jednak czasu nie cofniemy, a ludzie popełniają błędy.
Rozmowa ukazała się na blogu OpolskaPolityka.pl
Ciasnota umysłowa tego gościa była i jest, podobnie, jak jego kumpla Wiśniewskiego z partii miłości, wspólnym poziomem intelektualnym obydwu. Poza własnym interesem nie dostrzegali żadnej wspólnoty, za której losy, jako urzędnicy samorządu terytorialnego odpowiadają. Niech im.., by gorzej nie powiedzieć..
@Anonim. Niech im…..dobre czasy nastaja. Nie muszą pracować, nie muszą myslec ani decyzji podejmować…..Pełny luz.