Ukrainka z Winnicy pracująca w Opolu [fotorelacja]

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Natalia IagupaWinnica została uznana za najlepsze miasto do życia na Ukrainie” – z Natalią Iagupą pochodzącą z Ukrainy, opolską magister pracującą w opolskim oddziale międzynarodowej korporacji rozmawia Tomasz Kwiatek

Jak to się stało, że przyjechała Pani z Ukrainy właśnie do Opola?

Tak to się stało, że po studiach licencjackich chciałam się jeszcze czegoś nowego dowiedzieć, coś nowego zobaczyć i tak przypadkiem trafiłam do Opola, bo chciałam podjąć studia magisterskie w Polsce. Miałam też kilka wariantów, ale spodobało mi się Opole, takie słoneczne i ciche miasto polskiej piosenki.

Czytała Pani strony internetowe zanim podjęła Pani decyzję o podjęciu studiów w Opolu?

Tak. Decyzję podjęłam po tym, kiedy obejrzałam stronę internetową miasta Opola. Spodobały mi się żółto-niebieskie barwy miasta, takie jak flaga Ukrainy. W pierwszym roku, zaraz po przyjeździe, była taka bardzo ciepła jesień, nie było żadnego deszczu, takie naprawdę słoneczne, ciepłe dni. To mnie urzekło.

Ciekawe, bo my sobie nie uświadamiamy tego, co może skusić kogoś żeby przyjechał do Opola, dlatego to jakaś nowa informacja. Jakie studia Pani podjęła w Opolu?

Studia magisterskie na Wyższej Szkole Zarządzania. Studiuję zarządzanie i administrację.

A co na Ukrainie Pani studiowała?

Na Ukrainie studiowałam zarządzanie przedsiębiorstwem na Uniwersytecie Europejskim.

W jakim mieście?

W swoim rodzinnym mieście w Winnicy. Skończyłam studia z wyróżnieniem i dlatego wybrałam taki kierunek, żeby wyjechać.

Mówi Pani dobrze po polsku. Ma ma Pani  polskie korzenie?

Naprawdę? Ja uważam, że słabo jeszcze mówię po polsku i mam taki brzydki akcent, ale próbuję to poprawić. Nie mam żadnych polskich korzeni. Mama ma pochodzenie rosyjskie, tato takie absolutnie ukraińskie. Uczyłam się troszeczkę języka polskiego na Ukrainie – dziewięć miesięcy, ale to było tak od podstaw, od literek, do tego jak budujemy zdania. Także mogłam powiedzieć jakieś frazy, czytałam książki. Próbowałam nawet oglądać polskie komedie, ale było to bardzo trudne do zrozumienia poprzez ten specyficzny slang.

Jak długo jest już Pani w Opolu?

Drugi rok.

To już bagaż doświadczeń… Jaka polska muzyka najbardziej Pani odpowiada?

Bardzo często włączam Polskie Radio i RMF FM. Ale poza tym nic konkretnego.

Znalazła Pani pracę w międzynarodowej korporacji. Niektórym wydaję się to bardzo ciekawe, że Ukraince udało się znaleźć pracę w korporacji, jak to w ogóle się stało?

To też przez przypadek. Na Ukrainie pracowałam w urzędzie miasta, w wydziale kultury, przez pięć miesięcy. Zaczęłam jako praktykantka, a po miesiącu dyrektor zdecydował, że mnie przyjmie do pracy na etat. Miałam więc doświadczenie w administracji. Pracowałam też w USA i mam doświadczenie w pracy z ludźmi, w marketingu. I to całe moje doświadczenie zawodowe jest absolutnie w różnych branżach. Od głównego ratownika po administrację państwową.

Głównego ratownika?

Ratownik, który prowadzi też treningi dla innych ratowników.

Na basenie?

Tak pracowałam w aquaparku w USA.

Kiedy to było?

W latach 2009, 2010 i 2012.

Długo…

W Stanach byłam tylko latem, przez okres czterech miesięcy. Wyjechałam na wakacje, w ramach programu międzynarodowej wymiany work and travel. Dawało to możliwości nie tylko pracy, ale i podróży.

Nie myślała Pani żeby zostać w Ameryce?

Nie, naprawdę! Tam po prostu jest inna kultura, inna nacja i fajnie tam pojechać tak na wakacje na dwa, trzy miesiące. Bardziej mi pasuje Europa, Polska… podoba mi się zwłaszcza Kraków. Lubię zabytki.

Teraz czytają nas ludzie z Polski, którzy może odwiedziliby Winnicę. Czym to miasto może skusić turystę?

Właśnie tydzień temu miasto Winnica zostało uznane za najlepsze miasto do życia na Ukrainie. Warto dodać, że było badane kilkanaście wskaźników, w tym infrastruktura, zarobki i miejsca pracy. Winnica dostała pierwsze miejsce, drugie miejsce uzyskał Kijów, a na trzecim miejscu uplasował się Iwanofrankowsk – miasto, które przez dwa lata było na pierwszym miejscu.

Stanisławów po naszemu?

Tak, właśnie. Winnica ma jedną z najlepszych uczelni na Ukrainie – Uniwersytet Medyczny im. Pirogova, może Pan kojarzy?

Znachor taki?

To był profesjonalny lekarz!

Dlaczego warto jeszcze odwiedzić Winnicę?

Mamy tam np. największą fontannę na rzece w Europie, wybudowaną dwa lata temu przez sponsora, właściciela fabryki Roshen. Roshen to taka korporacja.

Co produkuje?

Różnego rodzaju cukierki.

A tak, próbowałem je dzięki Tobie, smakują inaczej niż polskie słodycze…

Roshen ma trzy fabryki na Ukrainie, ta w Winnicy stoi na brzegu i też nasz właściciel –sponsor – prowadzi bardzo fajną działalność fundacyjną w mieście – buduje m.in.  zabawki dla dzieci, sponsoruje wydarzenia kulturalne itp. No i mamy Konsulat Generalny RP w Winnicy.

Polska z Ukrainą ma wspólną historię i piękną i mroczną. W Opolu niedawno radni podjęli uchwalę o upamiętnieniu 70. rocznicy ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Czy to dla młodych Ukraińców ma jakieś znaczenie, o tym się mówi?

Myślę, że nie, ponieważ Winnica to młode miasto, w którym żyje około pół miliona mieszkańców. O tym co się stało 70. lat temu na Wołyniu nikt nie mówi. I raczej nasza młodzież żyje współczesnymi problemami. Mamy kilka dużych uniwersytetów i staramy się jakoś współpracować z Polską. Winnica ma polskie miasta zaprzyjaźnione, z którymi chętnie współpracuje.

My też mamy. Opole jest ze Stanisławowem  zaprzyjaźnione.

A Winnica z Kielcami. Mamy nawet ulicę Kielecką. Nasz prezydent miasta jest młody, ma chyba teraz trzydzieści pięć lat i już trzeci raz został wybrany.

Trzeci raz, mimo takiego wieku?

Naprawdę! Przez cały ten okres, kiedy on zaczynał zarządzać miastem, ludzie myśleli jak to miasto można zmienić i wszyscy są zadowoleni z jego rządów.

Czyli Ukraina stawia na młodych?

Tak, ale to chyba lokalnie gdzieś, tak dalej od Kijowa, ponieważ też mamy problemy polityczne, jak w każdym kraju. Nie jesteśmy z tego dumni, ale chociaż jesteśmy zadowoleni ze swojego malutkiego miasta, z tego co się dzieje tam mimo, że nie mamy zbyt wielu dużych przedsiębiorstw. W Winnicy mamy kilka takich fabryk, które jeszcze produkowały w czasach Związku Radzieckiego. W Winnicy dużo produkowano cukru, dlatego sporo mamy cukrowni i fabrykę cukierków. I też w winnickim regionie mamy jednego producenta wódki, który nazywa się Nemiroff.

A, tak nameriówkę każdy kojarzy. To jest produkt eksportowy numer jeden jak się wraca z Ukrainy. A nazwa Winnica pochodzi od wina?

Tak od wina, ale historia miasta Winnicy jest taka, że wino to z słowiańskiego, kiedy wino oznaczało, jako wino, jako prezent. I Winnica było jako miasto prezentem od jednego kniazia dla drugiego. W 1363 roku Fiodor Koriatowicz wybudował Winnicy drewniany zamek co stało się początkiem dla rozwoju miasta. Nazwa „Winnica” pojawiła się po raz pierwszy w dokumencie polskiego króla Władysława Jagiełły

I stąd ta nazwa. Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

  1. Irena
    | ID: 11ad86c8 | #1

    Ciekawy zakatek Ukrainy. Dzieki za fotorelacje.

  2. JT
    | ID: 365741a2 | #2

    Ładna ;)

Komentarze są zamknięte