Okręgi jednomandatowe powodują, że sukces danej partii zależy nie tyle od uznania ze strony jej szefa, ile od umiejętności pozyskania przez nią zaufania lokalnych wyborców.
Niewątpliwie są pilniejsze wyzwania, niż reforma wyborcza w tej chwili. Katastrofa demograficzna, kryzys gospodarczy, obrona suwerenności państwowej przed federalizacją Unii, czy niewydolność wymiaru sprawiedliwości. Te i inne wyzwania nie mogą czekać i muszą znaleźć skuteczne odpowiedzi już dziś. Naszego państwa nie stać, by je odkładać na dalszą, a nawet na bliższą przyszłość. Ale pilność tych spraw w żaden sposób nie dezawuuje znaczenia reformy ustrojowej wprowadzającej okręgi jednomandatowe. Bo inicjatywa, jaką podjął Paweł Kukiz, nie jest tylko próbą zmiany prawa wyborczego, ale jest fundamentalną zmianą ustroju Rzeczpospolitej. Zmianą mająca na celu uzdrowienie jej ustroju, a nie tylko przybliżenie posła do swoich wyborców.
Celem władza
Otóż zasadniczym wyzwaniem przed którym stoimy jest zupełna niewydolność naszego państwa, sprowadzająca życie polityczne często jedynie do gry pozorów. Oprócz wielu jego słabości ustrojowych, państwo polskie cierpi na brak efektywnego przywództwa. Ten brak ma wiele przyczyn. Z pewnością jedyną z nich jest kryzys patriotyzmu, postkomunistyczne struktury państwowe i kryzys moralny naszego społeczeństwa. Ale także zasadniczą przyczyną kryzysu polskiej państwowości jest oligarchizacja systemu partyjnego. Obecny proporcjonalny system wyborczy oparty o ogromne okręgi niejako wymusza oligarchizację partii. Partie stały się nie tylko „wodzowskie”, ale same upodobniły się do formacji funkcjonujących na podobieństwo wojska, których głównym celem jest walka z konkurencją polityczną. Ten „militarny” charakter partii podkreśla także popularna definicja partii, jako „organizacji walczących o władzę”. Także ich struktura wewnętrzna upodabnia je do hierarchicznych oddziałów militarnych. Ta definicja, wraz z proporcjonalnym systemem wyborczym, w decydującym zakresie przyczyniła się do ukształtowania obecnego modelu partyjnego. Polityka polska stała się swoistym polem bitwy, a partie, tak jak armie, stale są w gotowości bojowej, toczą nieustanne wojny. Także ich programy przestały pełnić role zobowiązania społecznego, a stały się jedynie instrumentem w walce wyborczej. Życie polityczne sprowadza się nie do szukania optymalnych rozwiązań narodowych problemów, a do nieustannych sporów, walk i podchodów, z których na ogół nic lub niewiele wynika.
Otóż definicja partii jako „organizacji walczącej o władzę” sprowadza je jedynie do wymiaru technicznego, ale nic nie mówi o jej celu i charakterze. Ten „techniczny” aspekt obecnie zastępuje merytoryczną i celowościową definicje partii, sprowadzając tym samym ich działalność na manowce. Bo choć walka polityczna jest częścią służby publicznej, to nie jest jej najważniejszą funkcją i zadaniem. Partia polityczna w systemie demokratycznym jest przede wszystkim, a przynajmniej powinna być, propozycją przywództwa narodowego. A przywództwo narodowe, to przede wszystkim systematyczny wysiłek odczytywania powstających i zmieniających się w czasie krótko, ale i długofalowych narodowych wyzwań i zagrożeń, oraz formułowanie odpowiedzi na te wyzwania. To przede wszystkim wyzwanie intelektualne, a dopiero w następnej kolejności wyzwanie organizacyjne, czy z zakresu komunikacji publicznej. Przywództwo narodowe w pierwszym rzędzie, wymaga racjonalnego odczytywania rzeczywistości, wymaga debaty i intelektualnych dyskusji, wymaga umysłowego wysiłku. Temu zadaniu nie jest w stanie sprostać partia o strukturze „militarnym”, obliczona przede wszystkim na skuteczną walkę. W wojsku bowiem wykonuje się rozkazy, a samodzielne myślenie jest w rzeczywistości przejawem niesubordynacji. Jedyna dziedzina w której myślenie kreatywne jest dopuszczone, to marketing polityczny. Ale marketing jest tylko opakowaniem. Gdy nie ma politycznej treści, cała działalność sprowadza się tylko do nihilistycznie rozumianej walki o władzę. To jałowa polityka z której nic nie wynika.
Dlatego naprawa Rzeczpospolitej musi zacząć się od naprawy partii politycznych, tak aby były one zdolne pełnić rolę przywództwa narodowego. Zasadniczym mechanizmem przebudowującym ich charakter jest właśnie ordynacja wyborcza. Wprowadzenie okręgów jednomandatowych w sposób radykalny zmieniłoby ich funkcjonowanie. Dziś wystarczą dobre relacje z szefem partii, aby znaleźć się na czele listy zapewniającej niejako automatycznie wybór do Sejmu. Dzięki temu właśnie ci posłowie są społecznym zapleczem broniącym modelu partii oligarchicznej. Bez ich układów mogliby bowiem przepaść w wyborach w okręgach jednomandatowych. Ich mandat pochodzi od władzy szefa, który w iście wojskowym stylu decyduje o być albo nie być poszczególnych polityków. To nie tylko nie służy definiowaniu intelektualnych i politycznych wyzwań, ale wprost przeciwnie, buduje jedynie postawy politycznej wierności, zastępującej intelektualne zmierzenie się z wyzwaniami politycznej rzeczywistości. Natomiast wprowadzenie okręgów jednomandatowych powoduje, że sukces partii zależy nie tyle od uznania szefa, ile od umiejętności pozyskania zaufania lokalnych wyborców. Kontakt z nimi nie może ograniczać się tylko do medialnych występów, ale wymaga osobistego zaangażowania w pozyskiwanie zwolenników w znacznie mniejszych, niż dotychczas, okręgach wyborczych. Kontakt osobisty w takich okręgach ma bowiem znaczenie podstawowe. Taka reforma oznacza w praktyce likwidację „wojskowego” modelu partii politycznych. Bowiem pozycja posła zależeć będzie przede wszystkim od zaufania wyborców, a nie od układów z partyjnym szefem. Taka reforma przywróciłaby zaufanie i odpowiedzialność polityków przede wszystkim przed samymi wyborcami, zaś szef, który chciałby w okręgach jednomandatowych realizować swoją władzę w dotychczasowy sposób, poniósłby sromotną klęskę.
Powaga polityki
Zmiana politycznej pozycji posła w systemie partyjnym zmieniłaby w sposób radykalny sam sposób funkcjonowania przywództwa partyjnego. Lider partyjny nie mógłby realizować swego przywództwa już w sposób „wojskowy” poprzez wydawanie rozkazów, bowiem posłowie odzyskaliby swoja podmiotowość, a sukces partii zależałby przede wszystkim od jakości proponowanego przywództwa. To poprzez jakość proponowanego przywództwa narodowego, poprzez zdolność zdefiniowania narodowych wyzwań i sformułowanych na nie odpowiedzi partie walczyłby o władzę. Ta reforma spowodowałaby radykalne przesunięcie w zainteresowaniach opinii publicznej ze spraw drugorzędnych na sprawy dla narodu podstawowe. Przywróciłaby także powagę polityki, zmniejszyłaby poziom agresji w życiu politycznym i umożliwiłaby realną współprace międzypartyjną w ważnych narodowych sprawach tak, jak to jest w takich krajach jak Wielka Brytania czy USA gdzie mamy system wyborów większościowych. Program przestałby pełnić rolę tylko wyborczej propagandy, a stałby się rzeczywistym społecznym zobowiązaniem. Rozliczenie własnego posła jest bowiem znacznie łatwiejsze w małym okręgu wyborczym, niż w dużym, czasami nawet wielkości całego województwa, w którym wyborcy często nie znają posłów reprezentujących ich w Sejmie. To także służyłoby przywróceniu nie tylko odpowiedzialności przed wyborcami, ale przywróciłoby elementarny związek wyborcy z jego reprezentantem.
Polska dziś „nierządem” stoi tak, jak w czasach saskich, gdy życie polityczne było bardzo intensywne, nic tylko z tego nie wynikało. Dziś nasz kraj dryfuje wytracając bezcenny czas i energię. Rząd jest fikcyjnym rządem, to znaczy, że nie odpowiada na zasadnicze narodowe wyzwania, a życie polityczne wypełniają jałowe walki partyjne. To droga donikąd. Polska przede wszystkim musi odzyskać zdolność stanowienia o sobie. To jest możliwe tylko poprzez istnienie rywalizujących koncepcji przywództwa narodowego, a nie tak jak dziś, rywalizujących koncepcji przywództwa partyjnego. To nie to samo. Kluczem do odbudowy przywództwa narodowego jest dziś reforma wyborcza i wprowadzenie wyborów większościowych w okręgach jednomandatowych. Dziś postulat wprowadzenia okręgów jednomandatowych jest postulatem reformy ustrojowej porównywalnej w swym znaczeniu z postulatem likwidacji liberum veto w wieku XVIII.
Autor: Marian Piłka
Od dawna o tym pisze . Ponadto warto byloby pozyskac KUKIZA aby sie uaktywnil- ma poszanowanie i posluch spoleczenstwa.pozdrawiam.
@ P.MAMUT. Pan Kukiz jest bardzo aktywny.Proszę, dołącz do Niego i Jego Zmielonych.Jesteś potrzebny, Pan Kukiz i Pan Sanocki8 -OrganiZują w Warszawie zjazd Polaków,którzy dążą do zmian i to w dobrym kierunku.Przeczytaj i przyjedz na spotkanie.Bądż AKTYWNY. Pozdrawiam
ciesze sie,ze „trafilam na niezalezna gazete obywatelska.dotychczas czegos mi brakowalo.poprostu jest mi bardzo bliska i taka polska.dzieki internetowi nie musimy zyc w niewiedzy jak dawniej.ale takze.dzieki Panstwu,Ktorzy Tworzycie te gazete.tragiczne wydarzenia te z zamierzchlych czasow ze Slaska( Opolszczyzny),o ktorych niewielu wiedzialo jestem jedna z nich-budzi przerazenie i bol niewiedzy a ksiega krzywd nie zostaje zamknieta. Serdecznie pozdrawiam Panstwa oraz zycze Blogoslawienstwa Bozego w tym dziele.
@ Pani Zofia Beata. Witam pięknie .Miło nam bedzie wymieniać myśli.Pozdrawiam
Zwolennicy JOW-ów wciąż powtarzają swoje do znudzenia. JOW-y już w III RP zafundowano w wyborach do senatu. Gadanie, że to jest rozwiązanie polskich problemów, to czysta demagogia i bełkot, na którym zgrani politycy w rodzaju M.Pilki oraz znanych nam lokalnych działaczy próbują powrócić do gry. Nie ma to jednak nic wspólnego z realizmem politycznym i interesem społecznym.
@Anonim.Daj sie przekonać dla JOW. Jezeli dysponujesz czasem,to weż udział w spotkaniu we Warszawie /z panem Pawłem Kukiz / .posłuchasz, nam przekazesz.Takich mezczyzn jak Ty, Polska potrzebuje.