W piątek 13 września br. Biuro Organizacji Pozarządowych działające przy opolskim Ratuszu wspólnie z ZHP organizuje III „Święto pieczonego ziemniaka”. Na strzelnicy w Grudzicach zaplanowane są m.in. wystąpienia wiceprezydenta Krzysztofa Kawałko oraz odpowiedzialnego z organizacje pozarządowe Jana Całki. W programie jest również śpiewanie pieśni przy ognisku, pokaz tańca, nawet jazda konna i zabawa taneczna. Wszystkie atrakcje są bezpłatne. Uczestnicy otrzymają kiełbasę, ziemniaki i ciepłe napoje.
Redakcja NGO, jako pozytywnie nastawiona do wszelkiej działalności pozarządowej, promowała imprezę na swoim portalu. Umieściliśmy plakat imprezy wśród naszych zaproszeń. W dniu 6 września było jeszcze 40 miejsc wolnych! W tym samym czasie do Urzędu Miasta Opola dotarł osobiście mieszkaniec, który chciał się zapisać z czwórką dzieci na tę atrakcyjną biesiadę z darmowym dojazdem i powrotem. Po wizycie u Jana Całki rozżalony napisał do nas:
„Reklamujecie Państwo na swojej stronie [ngopole.pl] – III Święto Pieczonego Ziemniaka. A czy może ktoś z Was wie o co w tym wszystkim chodzi? Byłem dziś pod podanym na stronie adresem i pytałem Pana Całkę o możliwość zapisania. (Mam 4-kę dzieci i myślałem, że takie atrakcje są dla mieszkańców). Niestety nie, tylko dla wybranych czyli członków instytucji pozarządowych, to nie dla plebsu. Wynika z tego że organizacje pozarządowe, finansowane w większości z budżetu, robią sobie imprezę z wieloma atrakcjami za pieniądze pochodzące z budżetu. Brzydko mówiąc trzeba być przy żłobie, żeby korzystać z dobrodziejstw żłobu.
Impreza zaplanowana jest na 500 osób z wyżerką, jazdą konno, strzelaniem itp. Wszystko z naszych, czyli podatników pieniędzy. Coś mi tu nie gra. Zwłaszcza umieszczenie tej reklamy na Waszej stronie internetowej bez odpowiedniego komentarza. A może chodziło o poinformowanie podatników jak przejadane są nasze pieniądze?” – pisze do nas rozżalony czytelnik (nazwisko zachowamy do wiadomości redakcji).
Nie da się ukryć, że nasz czytelnik ma rację! Trochę się zdziwiliśmy, że zwykły mieszkaniec Opola nie może wziąć z dziećmi udziału w „Święcie pieczonego ziemniaka”. A tyle się mówi o polityce prorodzinnej… To już trzecia edycja tej imprezy. Jako członek i prezes organizacji pozarządowej, nigdy nie korzystałem z takich zabaw. Chętnie bym ustąpił miejsca. Niestety czytelnik po tym jak został potraktowany przez Jana Całkę nie wybiera się już, nawet gdyby został członkiem organizacji pozarządowej.
Inna sprawa, że – jeśli dobrze rozumiem ideę imprezy – ma to być impreza integracyjna dla organizacji pozarządowych. Dlaczego więc organizuje ją Urząd Miasta Opola? Dlaczego też spotkania przedstawicieli organizacji pozarządowych odbywają się w Urzędzie i w obecności urzędnika? Dlaczego w Opolu organizacja pozarządowa patrząca na ręce władzy nie ma szans na otrzymanie dotacji? Co jak co, ale akurat organizacje pozarządowe potrafią się organizować. Po co więc ten nadzór ze strony władz miasta na imprezach integracyjnych?
Nasza propozycja dla Ratusza jest następująca: niech urząd najlepiej zainicjuje powołanie organizacji zrzeszającej rodziny wielodzietne, które będą mogły wziąć udział w imprezach, a Ratusz będzie miał frekwencję na organizowanych przez siebie piknikach. Więcej radości z jedzenia kiełbasy będzie dla dzieci!
Autor: Tomasz Kwiatek, prezes Stowarzyszenia Stop Korupcji
Wielka szkoda,ze Polak Polakowi jest wilkiem. To takie proste,aby organizacje pozarzadowe i nawet instytucje państwowe wspólnie tworzyły cos pozytecznego. Trzeba to zmienić.Trzeba wziac pod uwage morale urzedników, którzy to randki w godzinach pracy odbywaja,zamiast pilnować konkretnych zadań,do których zostali zobowiazani. Wiekszy nadzór jest potrzebny.Chociaz mam watpliwosci,czy urzednicy siebie nawzajem upilnuja. nb.mezczyzni.Przykład z artykułu jw. nie jest budujący.