1. Wczoraj w ogrodach Kancelarii Premiera, Donald Tusk po raz kolejny spotkał się ze stowarzyszeniem Matki I kwartału, żeby zapowiedzieć kampanię informacyjną i promocyjną co państwo robi dla rodziny.
Chwytających za serce ujęć jak premier Tusk z troską pochyla się na najmłodszymi Polakami, jak dźwiga z jedną z matek wózek na schodach swojej Kancelarii, słowem słodkich fotek „ludzkiego Pana” z niemowlakami i ich rodzicami, wystarczy teraz na kilka kampanii wyborczych.
Przypomnijmy tylko, że na początku stycznia tego roku premier Tusk ogłosił rok 2013, rokiem rodziny. Sprawa wywołała zainteresowanie mediów tylko dlatego, że to wystąpienie szefa rządu było ilustrowane zdjęciem szczęśliwej 4-osobowej rodziny. Okazało się, że to rodzina irlandzka.
Po blisko 9 miesiącach, rząd Tuska zdecydował się na kolejną kampanię PR-owską, w ramach której chce się chwalić przedłużonymi urlopami macierzyńskimi i uruchomieniem refundowania procedury in vitro.
2. Ustawa o wydłużeniu do 1 roku urlopu macierzyńskiego weszła w życie na początku września, dotyczy urodzeń od 1 stycznia tego roku, jednak nie budzi ona entuzjazmu wśród matek.
Blisko 20% z nich jest bezrobotnych, kolejne kilkanaście procent pracuje na umowach, które nie pozwalają na skorzystanie z tego rodzaju urlopu, wreszcie duża część matek obawia się, że po rocznej przerwie okażą się już zbędne dla pracodawcy.
Z kolei uruchomienie refundowania procedury in vitro na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia bez zmian w obowiązującym ustawodawstwie oznacza po raz kolejny złamanie przez niego obowiązującego w Polsce prawa i może być podstawą do postawienia go przed Trybunałem Stanu.
Już w ramach badania wykonania budżetu za 2012, Najwyższa Izba Kontroli zakwestionowała finansowanie przez ministra Arłukowicza 3 programów zdrowotnych bez wcześniejszych zmian w obowiązującej ustawie, więc wygląda na to, że decydując się na refundowanie ze środków publicznych in vitro, złamał prawo „ w recydywie”.
3. Ale to nie jedyne wątpliwe sukcesy premiera Tuska w odniesieniu do rodzin z dziećmi.
Otóż kolejnym dobrodziejstwem miało być słynne przedszkole „za złotówkę”. Najpierw ministerstwo szamotało się z tym pomysłem blisko pół roku (raz były pieniądze tylko na 6 i 7 godzinę, później znalazły się na kolejne) tyle tylko, że w wyniku tej ustawy w przedszkolach nie można teraz organizować zajęć dodatkowych i pobierać za nie opłat od rodziców.
Spowodowało to gigantyczne niezadowolenie rodziców, dosłownie tysiące z nich pisze protesty do biur poselskich i do Kancelarii Premiera, zniknie także setki miejsc pracy bo przez ostatnie lata powstało wiele firm, które specjalizowały się w świadczeniu dodatkowych zajęć dla przedszkolaków.
4. Trwa także spór z rządem o obligatoryjne posyłanie 6-latków do szkoły. W Sejmie od czerwca leży blisko 1 milion podpisów rodziców, którzy chcą przeprowadzenia referendum w tej sprawie.
Ale premier Tusk specjalnie się tym nie przejmuje. Zarządził kolejną zmianę ustawy, która pozwoli na podzielenie rocznika dzieci na pół (na te urodzone do końca czerwca i te od 1 lipca) i obligatoryjnie pójdą do szkoły we wrześniu 2014 roku te pierwsze, te drugie dopiero we wrześniu 2015 roku.
Wygląda więc na to, że rządząca koalicja Platformy i PSL-u będzie chciała odrzucić wniosek o referendum i metodą faktów dokonanych doprowadzić jednak do posłania dzieci 6-letnich do nieprzygotowanych do tego szkół.
5. Rządzący się jednak protestami nie przejmują. Są w sporze ze związkami zawodowymi, są w sporze z samorządami, którym przekazują kolejne zadania ale bez środków finansowych do ich realizacji, teraz są w sporze z setkami tysięcy rodziców przedszkolaków i dzieci, które obligatoryjnie mają pójść do szkoły w wieku 6 lat.
W tej sytuacji stwierdzenie premiera Tuska, „że wypełniamy 100% zobowiązań wobec rodzin” jest wyjątkowo cyniczne i tylko osłona medialna jaką ciągle ma, pozwala mu na bezkolizyjne urządzanie takich widowisk.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Włodarze miast, skupieni w Żwiązku Miast Polskich po prostu…. śpią.
Skoro gminom zleca sie kolejne zadania bez srodków finansowych,to vice versa, gminy nie przekazuja srodków dla urzedów skarbowych, a ta instytucja nie ma wiec srodków dla ministerstwa finansów
.To proste jak drut. Kto jak kto, ale Panowie samorzadowcy to powinni wiedzieć.
Cynizm Partii Miłosci – stosunku do polskich rodzin – trwa.
Film z premierem to propagandowy kicz!