1. Premier Tusk i minister Rostowski informując o konieczności nowelizacji budżetu na 2013 rok przynajmniej o 24 mld zł, twierdzili, że następuje to na skutek głębszego niż się spodziewali kryzysu w krajach strefy euro i szerzej w UE i zbyt powolnych obniżek stóp procentowych banku centralnego przez Radę Polityki Pieniężnej.
Kryzys w krajach UE miał spowodować mniejsze zapotrzebowanie na towary produkowane w Polsce i tym samym nie było takiego jak do tej pory wzrostu eksportu, a to z kolei przełożyło się na słabsze oddziaływanie wskaźnika eksportu netto na wzrost PKB.
Z kolei RPP zbyt późno rozpoczęła cykl obniżek stóp procentowych i wprawdzie do tej pory było ich aż 6 i spowodowały obniżkę stóp o 225 punktów bazowych ale mimo tego nastąpił głęboki spadek PKB.
2. Kilka dni później chór wspierających ten rząd różnej maści ekspertów ogłosił, że Tusk i Rostowski wcale się nie pomylili, to była świadoma polityka rządu aby przyjąć zdecydowanie bardziej optymistyczne założenia do projektu budżetu niżby to wynikało z realiów ekonomicznych na jesieni 2012 roku.
Miało chodzić o to, żeby „zarazić” optymizmem konsumentów i inwestorów w naszym kraju aby ci pierwsi nie zmniejszali wydatków o charakterze konsumpcyjnym ci drudzy o charakterze inwestycyjnym i w ten sposób mieliśmy uniknąć głębokiego spowolnienia gospodarczego.
Ba znaleźli się i tacy eksperci, którzy poszli jeszcze krok dalej. Otóż ich zdaniem Rostowski zdecydował się wręcz na świadome wprowadzenie w błąd tzw. rynków finansowych poprzez przyjęcie optymistycznych założeń, a w konsekwencji i optymistycznego kształtu budżetu na 2013 rok, w wyniku czego obniżyła się rentowność polskich obligacji, a ponieważ potrzeby pożyczkowe naszego kraju oscylują wokół 150 mld zł rocznie, więc w ten sposób obniżone zostały koszty naszego długu publicznego.
3. Niestety prawda jest bardziej prozaiczna. Tusk i Rostowski świadomie wprowadzali w błąd opinię publiczną ale wcale nie po to aby podtrzymywać optymizm Polaków czy też tym bardziej „nabrać” rynki finansowe ale dlatego że nie chcieli się już wtedy przyznać, że nie panują nad tym co się dzieje w polskich finansach publicznych.
Przecież na jesieni 2012 roku było już jasne, że w tamtorocznym budżecie zabraknie przynajmniej 16 mld zł wpływów podatkowych w stosunku do wielkości przewidywanych, przy czym wręcz dramatycznie załamały się wpływy z VAT.
Ostatecznie były one niższe o 12 mld zł choć faktycznie gdyby nie rozporządzenie ministra finansów zaliczające zwroty VAT z grudnia do wydatków styczniowych, to ten brak wyniósłby aż 14 mld zł.
A przecież stało się to przy wzroście PKB w wysokości 1,9% i średniorocznej inflacji wynoszącej 3,6%, więc załamanie wpływów z podatku VAT oznaczało tylko jedno, rozpadanie się systemu poboru tego podatku.
Niestety sprawy zostały skrzętnie zamiecione pod dywan, udawano, że nic się nie stało, co przy jeszcze głębszym spowolnieniu wzrostu gospodarczego w tym roku, spowodowało, że zabraknie przynajmniej 24 mld zł wpływów z 4 podstawowych podatków.
Tak naprawdę w tym roku wpływy podatkowe będą niższe o blisko 30 mld zł od tych planowanych, a minister Rostowski pokazuje brak tylko 24 mld zł, ponieważ do budżetu wpłynęła kwota 5,3 mld zł z zysku NBP, a tego wpływu nie przewidywano.
4. Ponieważ braki w dochodach podatkowych sięgną w tym roku kwoty blisko 30 mld zł czyli ponad 11% planowanych dochodów, to już teraz trudno to było zmieść pod dywan i trzeba się było przyznać wprawdzie nie do świadomego wprowadzania w błąd opinii ale do pomyłki.
Po paru dniach od upublicznienia tych danych, staje się jednak coraz bardziej jasne, że rządzący świadomie kłamali ,żeby tylko trwać jak najdłużej przy władzy.
A ponieważ kłamstwo ma jednak krótkie nogi, to już w połowie tego roku „mleko się rozlało” i trzeba świecić oczami przed polską opinią publiczną, ale zdaje się, że i ponieść konsekwencje w postaci wyższych kosztów obsługi naszego długu.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Pan Rostowski, kłamał.kłamie i kłamał bedzie. Z oczu patrzy mu wrodzone krętactwo.
Zastanawiam sie, a kto to nam obcokrajowca na stanowisko ministra finansów nadał??Faktem jest,ze w Irlandii,Słowacji, Anglii maja inny rodzaj ksiegowosci, co mam sprawdzone i ten system wprowadził p.Rostowski w Polsce. Natomiast polska rachunkowosc to stek bzdur,które nie moga współgrać rachunkowo, a juz audyty bilansowe to 360 stopniowa rozbiezność. merytoryczna tudziez finansowa miedzy polskimi a obcymi firmami.m.in. spółkami j.v.