11 lub 12 lipca br. Sejm będzie głosował nad ustawą dotyczącą możliwości prowadzenia w Polsce uboju rytualnego. Losy tej ustawy są zagrożone. Za ustawą zamierza głosować klub PO z wyjątkiem kilkunastu posłów, cały klub PSL, zdecydowana większość klubu Solidarnej Polski. Przeciw ustawie zagłosuje cały klub Ruchu Palikota, klub SLD z wyjątkiem 2-3 posłów oraz cały klub PiS, który podjął decyzję o dyscyplinie w głosowaniu.
Sytuacja w polskim Sejmie jest zadziwiająca. Eksport polskiej żywności jest dynamicznie rozwijającą się gałęzią polskiej gospodarki i budzi zaniepokojenie konkurencji. Jeśli chodzi o wołowinę eksport mięsa ze zwierząt, które zostały poddane ubojowi rytualnemu stanowi ok. 1/3 całości eksportu ( ok. 100 tys. ton do 300 tys. ton). Główny rynek eksportu
to kraje muzułmańskie, zwłaszcza te, które wymagają stosownego certyfikatu, że mięso jest „halal”. Dla porównania, we Francji, która należy do europejskich mocarstw w eksporcie wołowiny, eksport wołowiny „halal” wynosi 200 tys. ton, a eksport wołowiny ogółem – 1 200 tys. ton. Rynek mięsa „halal” jest obecnie najszybciej rozwijającym się rynkiem zbytu i jest praktycznie największą szansą na wzrost eksportu mięsa z Polski. Przesądzają o tym dwa czynniki: zwrot w krajach muzułmańskich od islamu zokcydentalizowanego (dopuszczającego ogłuszenie równoczesne z przecięciem aort szyjnych) w stronę islamu ortodoksyjnego, który nie dopuszcza ogłuszenia, oraz demografia: w wyniku wysokiej dzietności w krajach islamu rośnie tam dynamicznie liczba konsumentów.
Według szacunków Ministerstwa Rolnictwa wprowadzenie zakazu uboju rytualnego będzie miało skutek w postaci likwidacji od 4 do 6 tys. miejsc pracy w Polsce. Podobny efekt przyniosłoby uchwalenie ustawy o likwidacji na przykład huty Sędzimira i Gdańskiej Stoczni Remontowej. Ponadto zakaz uboju rytualnego skazuje całą branżę na stagnację – nie ma możliwości wzrostu eksportu mięsa, zwłaszcza wołowego, na rynki inne niż krajów islamu.
W Europie zakaz uboju rytualnego wprowadziły wyłącznie państwa, które mięsa nie eksportują: Szwecja, Norwegia i Szwajcaria. Dlatego sytuacja w polskim Sejmie jest zdumiewająca. W parlamentach krajów, dla których eksport mięsa jest istotny ze względu
na rozwój gospodarczy i rynek pracy zwolennicy prawnego zakazu uboju rytualnego trafiają się wśród parlamentarzystów, ale stanowią wyraźną i rozproszoną mniejszość, która traktowana jest jako grupa sympatycznych i niegroźnych dziwaków. Żadna licząca się partia polityczna nie formułuje i nie popiera takiego postulatu. Po pierwsze z poczucia odpowiedzialności za gospodarkę i rynek pracy; po drugie – w obawie przed reakcją wyborców. W Polce jest inaczej. Przesądza o tym decyzja PiS o głosowaniu w dyscyplinie przeciw wspomnianej ustawie.
Z mojego rozeznania wynika, że w klubie PiS jest grupa co najmniej parędziesięciu posłów, która głosowałaby za ustawą, gdyby nie ogłoszenie dyscypliny. To dałoby ustawie bezpieczną większość. Są to posłowie związani ze wsią, rolnictwem i jego otoczeniem. Jeśli jednak nakaz dyscypliny zostanie utrzymany, to zagłosują przeciw w obawie przed wykreśleniem z list wyborczych lub przesunięciem na niższe miejsca niedające szans na reelekcję. Powodem takiej racjonalnej obawy jest szczególny motyw ogłoszenia w PiS dyscypliny. Są nim etyczne przekonania prezesa tej partii, pana Jarosława Kaczyńskiego, do których ma on stosunek misyjny. Głosowanie inne niż zgodne z jego głębokimi przekonaniami uzna on zatem za bezpośredni atak na siebie, z wszystkimi politycznymi konsekwencjami dla atakujących.
Niemniej sprawa nie jest beznadziejna. Prezes Jarosław Kaczyński bardzo chce zakazu uboju rytualnego, ale jeszcze bardziej chce wygranej PiS w wyborach. To otwiera pole do nacisków i akcji politycznej. Jeżeli pracownicy ubojni i hodowcy bydła opasowego sformują w sposób wiarygodny groźbę, że gotowi są w wyborach zaangażować się w kampanię negatywną przeciw PiS-owi, który skazał ich na bezrobocie, to decyzja o dyscyplinie w głosowaniu może ulec zmianie. Tylko język takiej groźby Prezes Kaczyński jest w stanie zrozumieć. Aby taki nacisk był wiarygodny powinniście podjąć stosowne działania już dziś. Przychodźcie do biur posłów PiS w grupach zorganizowanych zawiadamiając o tym środki masowego przekazu z jednym pytaniem: jak będziemy żyć
na bezrobociu, jak będziemy żyć? Jeśli starczy czasu wyślijcie delegację na Kongres PiS
na Śląsku z jednym pytaniem: dlaczego skazuje nas pan na bezrobocie Panie Prezesie? Panie Prezesie, jak żyć? I domagajcie się odwołania decyzji o klubowej dyscyplinie w głosowaniu.
Los waszych gospodarstw, waszych miejsc pracy, waszych rodzin jest w waszych rękach. Czas macie do 10 lipca. Potem będzie za późno.
Z poważaniem,
Ludwik Dorn,
Poseł na Sejm RP
Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro
Widzimy jakie pomylenie z poplątaniem reprezentują umysły posłów.