25 maja obchodzimy święto św. Urbana, patrona rolników oraz jak mawia lud – „patrona od gradobicia i ognia”. Postać tego świętego jest nieco mniej znana na Śląsku niż w innych regionach Polski. W tych miejscowościach śląskich, gdzie ów patron cieszył się kultem, każdego roku ofiarowano mu grubą świecę. W Dąbrówce Dolnej koło Pokoju świecę taką palono w kościele do „pierwszego snopka” na polu. Po jej zgaszeniu przez sześć tygodni w sobotnie popołudnia nie wolno było nikomu pracować w polu. Tradycja głosi, że za złamanie zakazu pracy w dzień św. Urbana los karze przedwczesną śmiercią żony i ruiną gospodarstwa. Ten zakaz pracy w Dąbrówce Dolnej wiąże się z dobrowolnym ślubowaniem całej wioski, dotkniętej ok. 1880 r. straszną burzą, podczas której spłonęło kilka gospodarstw, a grad zniszczył wszystkie plony. Odtąd mieszkańcy wsi – i okolicznych miejscowości – postanowili pod surową presją święcić sześć sobotnich popołudni, począwszy od dnia św. Urbana.
Dawniej w woj. Opolskim w dniu Urbana organizowano procesje do figur tego świętego. Na czele pochodu kroczył śpiewok, podający tekst pieśni; za nim niesiono krzyż i sztandary kościelne. W Krowiarkach koło Raciborza jeszcze po II wojnie światowej odbywały się procesje po polach, w czasie których modlono się do św. Urbana o urodzaje. Podobnie było m.in. w Reńskiej Wsi, Gogolinie, w okolicach Niemodlina, czy Głubczyc. Mimo różnic regionalnych w kulcie świętego, najważniejszym akcentem obchodów była zawsze procesja polna po nabożeństwie kościelnym. Jej celem było wybłaganie przebaczenia i urodzaju.
Warto dodać, że na Śląsku Cieszyńskim w dzień św. Urbana rozpoczynała się wędrówka pasterzy z trzodami w góry. Schodka, czyli zbieranie się pasterzy z trzodami, miała miejsce we wsi. Stamtąd następował wymarsz w góry przy muzyce i śpiewie. Po dotarciu do szałasów pasterze opędzali trzodę trzykrotnie dookoła sosny, po czym zwierzęta skrapiano święconą wodą, okadzano i obrzucano gródkami ziemi, co miało zapewnić zwierzętom zdrowie i uchronić je przed złem. W tym regionie kult świętego wciąż jest żywy.
Oczywiście dzień patrona rolników wykorzystywano do rozmaitych wróżb agrarnych . Uważano go za najwłaściwszą porę do sadzenia rozsady dyni oraz siania jęczmienia i prosa. Z tej pięknej i częściowo zapomnianej tradycji kultu św. Urbana do dziś pozostały m.in. takie przysłowia: „Pogoda na Urbana, deszcz na Wita [15 czerwca], to dobrze na żyta”, „Na Urbana chwile jakie, że i lato takie”, „Pankracy i Urban pogodny jest dla wina wygodny”.
Fundacja Dla Dziedzictwa
„Po dotarciu do szałasów pasterze opędzali trzodę trzykrotnie dookoła sosny, po czym zwierzęta skrapiano święconą wodą, okadzano i obrzucano gródkami ziemi, co miało zapewnić zwierzętom zdrowie i uchronić je przed złem”
Wiecej w tym z okultystycznego zabobonu i magii niz prawdziwej poboznosci
@ P.Piotr Rubas. Troche ten cytat śmieszny. Tutaj pobożności też nie widzę ale zabobony i magie.. Ale skoro jest święty to modlić się trzeba.Zawsze to pomaga uchronić od nieszczęścia a i plony pomnoży. Pobożności nigdy za wiele. A obrzędy niech juhasy i bacowie w swoim zakresie powielają.Oni się na nich znają.