Tzw. sprawa Marszałka Tomasza Kostusia nabiera rumieńców. Coraz więcej wskazuje na to, że młody i ambitny Marszałek z PO stał się ofiarą przedwyborczych rozgrywek wewnątrzpartyjnych. W szeregach PO od jakiegoś czasu mówiło się, że miał być kandydatem partii na Marszałka lub Prezydenta Miasta Opola więc był ważnym celem dla przeciwników politycznych, których nie brakowało. Fakt, że lider PO Leszek Korzeniowski od razu zasugerował dymisję jest znaczący, normalnie lider partii szukałby wyjaśnień i bronił swoich ludzi. Fakt, że nikt z PO nie broni oficjalnie swojego kolegi jest symptomatyczny – każdy na tym tylko zyska, bo jak wiadomo od lat, w Opolu i w woj. opolskim Platforma jest bezkonkurencyjna. Jest to jak widać w tym przypadku jedynie kolos medialny na glinianych nogach, bez zasad ideowych, bez gry zespołowej, bez solidarności i z wątpliwymi podstawami merytorycznymi do rządzenia.
Zapis zdarzeń
Tomasz Kostuś nie jest bez winy. Sam przyznał w wywiadzie w tym samym dniu dla Radia Opole, że zdarzało mu się niewłaściwie odnosić do kierowców i podwładnych. Wśród urzędników nie był lubiany nie za niewłaściwe odnoszenie się do podwładnych, ale za trzymany dystans, za brak spoufalania się, za ambicje. Jeden z niedawnych urzędników, którego departament podlegał pod Marszałka Kostusia powiedział NGO: „Nie chce mi się wierzyć, że Tomasz Kostuś mógł takie rzeczy powiedzieć. Jeśli już, to musiało to wypłynąć od osób blisko z nim związanych. Urzędników takich jak ja trzymał na dystans. Mogło się nie podobać starym urzędnikom, że muszą iść po podpis i czekać na decyzję młodego marszałka. Pamiętam jak brałem udział w naradzie kierownictwa departamentu z Kostusiem, gdy nagle wszyscy zaczęli się przekrzykiwać i miał powody do zdenerwowani. On stanowczo, ale kulturalnie poprosił by każdy po kolej się wypowiedział i sprawę streścił. (…) Jego po prostu nie lubią. On trzyma dystans. To nie jest gość, który wchodzi w towarzyskie układy z podwładnymi. On założył tak mi się wydaje, że będzie profesjonalny w kontaktach służbowych. Dba przesadnie o wizerunek, przygotowuje się do publicznych wystąpień”.
Tezę o wojnie przedwyborczej w PO potwierdza nasz drugi niezależny informator z Urzędu Marszałkowskiego: „Te określania typu siad, waruj prawdopodobnie padły z ust Kostusia w formie żartu jeden raz na zamkniętym spotkaniu czterech osób, ale w gronie najbliższych i zaufanych współpracowników Marszałka”.
Być może Tomasz Kostuś nadużywał władzy w relacjach przełożony – podwładny. Z tego co wiemy, to oficjalna skarga na niego nie wpłynęła. Pracownicy nie złożyli skargi na łamanie przepisów Kodeksu Pracy i Regulaminu Pracy Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Żadnej sprawy związanej z Marszałkiem nie rozpatrywała komisja antymobbingowa przy Urzędzie. Było jedynie szeptanie po kątach, co może dziwić bo, jak utrzymuje NTO, Marszałek pozwalał sobie na złe traktowanie nie tylko szeregowych urzędników ale i dyrektorów departamentów. W każdym bądź razie nikt z poszkodowanych nie zwrócił się z problemem do radnych Sejmiku Opolskiego, również tych z opozycji, politycznie bardzo zainteresowanych sprawą. Podobno próbowano natomiast sprawą zainteresować media, przez dłuższy czas bezskutecznie. W końcu się udało. Sprawę – na trzech stronach – opisała NTO, której nakład bardzo spadł, i która w 2013 r. ma zostać sprzedana niemieckiemu koncernowi prasowemu Polskapresse. Dokładnie większościowy udziałowiec NTO, czyli spółka Media Regionalne negocjuje warunki sprzedaży na poziomie centrali.
Artykuł pióra Mireli Mazurkiewicz jest stronniczy, oparty na anonimowych rozmówcach, szkalujący bohatera Kostusia. W tekście czytamy m.in.:
„Dworski styl i poniżanie pracowników niższych rangą to u nas codzienność – mówią. Marszałek potrafi być uroczy dla ludzi z zewnątrz, na których mu zależy. Swoich podwładnych ma za nic. – Jest mi wstyd, że tak długo znoszę traktowanie jak psa – mówi jeden z dyrektorów. – Ale gdzie ja w Opolu znajdę pracę. (…)”.
„Ledwo skończył trzydziestkę, zrobili go członkiem zarządu województwa… Wtedy zachowywał się jeszcze całkiem przyzwoicie, ale jak już został wicemarszałkiem to zupełnie mu odbiło – mówi dosadnie jeden z wysoko postawionych pracowników opolskiego urzędu marszałkowskiego”.
W tabloidowym artykule NTO żadna z poszkodowanych osób nie odważyła się wystąpić pod imieniem i nazwiskiem. Natychmiast po publikacji przebywający za granicą lider PO Leszek Korzeniowski w rozmowie z dziennikarzami zasugerował Marszałkowi dymisję, a Marszałek Sebesta nabrał początkowo wody w usta. NGO natomiast dostało e-maila od dziennikarza związanego z NTO zachęcającego do „przywalenia” w polityka PO.
To wszystko spowodowało, że zaczęliśmy się zastanawiać. Najprościej jest przywalić politykowi PO, tak dla zasady. Teoretycznie byłoby to dla mnie tym bardziej proste, bo gdy byłem członkiem tej partii, to Tomasz Kostuś był zwolennikiem wyrzucenia mnie i kolegów z PO. Znałem go jednak, znam opolską PO i prowadzone w niej gierki, znam wreszcie autorkę tekstu. To wszystko poskładane w całość sprawiło, że zacząłem się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi? Kto za tym stoi? Nasza analiza sytuacji jest następująca.
Ofiara czy tyran?
Nie można wykluczyć hipotezy, że Marszałek Kostuś pomimo pozytywnych opinii w środowisku ma dwie twarze. Tę drugą, ciemną pokazuje wobec podwładnych. Jednak jego bliscy współpracownicy nie podzielają tej opinii. Słychać natomiast głosy, że wobec urzędników jest pyszny, niekulturalny i wyniosły, np: karze się zawsze prowadzić w podległych instytucjach, czy na pewniaka wchodzi do gabinetów dyrektorów podległych instytucji. Może być tak, nie jest to wykluczone, władza przecież deprawuje. Widać arogancję PO przebijającą z telewizora, śmiech nad trumnami przywiezionym ze Smoleńska, pycha, instrumentalne łamanie polskiej Konstytucji, celem przyjęcia paktu fiskalnego, chamstwo Niesiołowskiego itp. itd.
Tomasz Kostuś przez swoje ambicje i aspiracje stał się łatwym celem do ostrzału w politycznych rozgrywkach. Kojarzony jest z frakcją Tadeusza Jarmuziewicza (przez lata był szefem jego biura poselskiego) i pewnie z jego namaszczenia został Członkiem Zarządu Województwa Opolskiego. Frakcja Jarmuziewicza jest w opozycji do frakcji Leszka Korzeniowskiego, który wygrał wybory na lidera partii w regionie (to już osobna historia). Jarmuziewicz i Kostuś byli wymieniani jako ewentualni kandydaci na fotel Prezydenta Opola. Kostuś był też brany pod uwagę na stanowisko marszałka. Ma dobre relacje z warszawską PO i jest blisko dworu Donalda Tuska. Wielu więc jest zadowolonych z jego osłabienia, o czym świadczy brak jego obrony ze strony kolegów z PO, zwłaszcza Młodych Demokratów. Zadowolony może być Marszałek Sebesta (który myśli o trzeciej kadencji), Wojewoda Opolski, który ma ambicję na stworzenie własnej frakcji w PO, a póki co jest zawsze z tymi, którzy zwyciężają. Najbardziej korzysta na tym oczywiście lider Leszek Korzeniowski i jego frakcja. Mówi się, że po tzw. „posunięciu” Kostusia szansę na jego fotel ma Leonarda Płoszaj, bliska sercu Leszka Korzeniowskiego. W ostatnich wyborach samorządowych startowała na burmistrza Ozimka i po przegranych wyborach szykowana była na członka Zarządu Województwa ostatecznie wylądowała jako zastępca Starosty Opolskiego z MN.
Dlaczego NTO zajęła się tematem?
Po pierwsze niska sprzedaż NTO w sumie miesięcznie nie przekracza liczby 20 tys. egzemplarzy i nadal spada. Nie dziwi więc chęć pokazania dobrych wyników sprzedaży dla centrali, a przez to wyższa cena w transakcji sprzedaży tytułu. A nic się tak dobrze nie sprzedaje jak obyczajowy skandal z udziałem znanej osoby. Po drugie, gazeta jest zależna od pieniędzy z reklam jakie dostaje od Urzędu Marszałkowskiego i jego wielu jednostek, więc decydując się na taki tekst musiała mieć gwarancję swoistego parasola ochronnego. Determinacja w walce o odwołanie Marszałka jest co najmniej dziwna i świadczy o tym, że NTO rozgrywa politykę w regionie i wchodzi w rolę kreatora życia publicznego zatracając zupełnie misję informacyjną. Zastanawia też inna rzecz, a mianowicie miałkość zarzutów stawianych Kostusiowi. Na kogoś na takim stanowisku nie jest problemem znalezienie poważnych zarzutów! To, że NTO skupiła się jedynie na nazwijmy to obyczajówce i skrupulatnym odnotowaniu „chamstwa Marszałka”, świadczy, że chodziło o uderzenie w człowieka a nie w PO.
Autorka tekstu
Dziennikarka NTO, Mirela Mazurkiewicz była związana z partią rządzącą. Ma 27 lat. W 2006 r. startowała z 3 miejsca z list PO do Rady Miejskiej w Ozimku uzyskując 11 głosów. Jak wiadomo w Ozimku karty w PO rozdaje Leonarda Płoszaj. Mąż autorki jest pełnomocnikiem wojewody Ryszarda Wilczyńskiego ds. mniejszości narodowych. Jest więc możliwe instrumentalne wykorzystanie dziennikarki NTO do wewnętrznych rozgrywek PO. Pani Mirela stoi też za rozdmuchaną aferą Sądu Okręgowego w Opolu, po której bardzo szybko się okazało, że powstała ona na kruchych podstawach i nierzetelnemu podejściu do tematu. Autorka – inspirowana prawdopodobnie przez swojego bliskiego kolegę, członka Zarządu PiS – pisała też długi tekst szkalujący Stowarzyszenie STOP KORUPCJI oparty na wypowiedziach niezrównoważonego informatora wyrzuconego ze stowarzyszenia i pragnącego przypodobać się PiS-owi oraz na informacjach niesprawdzonych np. w ministerstwie. Ten tekst miał być karą za złożenie zawiadomienia do prokuratury przez STOP KORUPCJI o możliwości popełnienia przestępstwa przez Michała Tuska, syna Premiera RP. Ocenę poziomu dziennikarstwa pani Mazurkiewicz zostawiamy czytelnikom.
Informatorzy NTO
Opisany kierowca Marszałka Kostusia, którego ten wyrzucił z samochodu był kiedyś pracownikiem NTO i woził dziennikarzy. Z NTO wywodzi się również drugi kierowca Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Dziwnym trafem dwaj kierowcy UM do obecnej pracy przyszli z NTO. W urzędzie pracują również byli dziennikarze i mnóstwo członków PO lub blisko związanych z partią rządzącą. Pozostali informatorzy, to być może autentycznie pokrzywdzeni przez Kostusia podwładni, którzy jednak nigdy nie zdecydowali się na podjęcie prawnych kroków w stosunku do swojego przełożonego. W tekście NTO jako informatorzy wymienieni są „dyrektor” i „wysoko postawiona osoba w Urzędzie”. Ciężko jest uwierzyć, że ośmieszany i upokorzony dyrektor (najczęściej członek partii) nie złożył oficjalnej skargi na swojego przełożonego, a często kolegi partyjnego.
Faktem jest, że na zachowanie Marszałka Kostusia nigdy nie wpłynęła żadna oficjalna skarga. Urzędnicy nie żalili się też radnym z opozycji, którzy na pewno byliby zainteresowani sprawą. Wiadomości rozchodziły się jedynie pocztą pantoflową, a opowiadane z ust do ust ulegały eskalacji.
Opinie na temat Marszałka Tomasza Kostusia:
Przepytaliśmy kilkanaście osób. Niektórzy nasi rozmówcy odmówili oficjalnych wypowiedzi. W tym także rozsądni politycy PiS-u, którzy nie chcieli ulec łatwej pokusie „przywalenia” leżącemu już przeciwnikowi politycznemu i to podczas Wielkiego Postu. W rozmowie z nami przyznali jednak, że nie wierzą w bezinteresowność NTO, a tekst „Odlot Marszałka” oceniają jako jednostronny i żenujący. Inaczej jednak zachował się Poseł PiS Sławomir Kłosowski, który w kabaretowym stylu używając swojej suczki na konferencji prasowej postanowił wesprzeć NTO w nagonce i zbić kapitał polityczny.
Inny, znany prawicowiec i naukowiec powiedział dla NGO, że: „Znam Kostusia można powiedzieć, z widzenia. Zawsze był miły i uprzejmy. Nie kojarzę go z żadną ideową akcją i inicjatywą, a bardziej jako partyjnego aparatczyka – co rzecz jasna nie jest jeszcze zarzutem, bo i tacy ludzie są potrzebni w zarządzaniu, pracy, etc. Sprawa opisana w NTO nie dotyczy jednak nawet aspektu podjętej przez niego jakiejś kontrowersyjnej decyzji merytorycznej. Jeśli natomiast dotyczy spraw kultury osobistej, to niech żałują i się wstydzą, ci, którzy go promowali, głosowali na niego. Jeśli chodzi o partyjne gierki z jakimi mamy w tym przypadku do czynienia, to jedyne co odczuwam – to pogarda, dla tej całej pseudoklasy politycznej…”.
Adam Pieszczuk (SLD), Radny Miasta Opola:
Jeśli by się to wszystko potwierdziło, to Kostuś powinien podać się do dymisji i odpocząć na jakiś czas od polityki. Ja osobiście miałem okazję rozmawiać z Tomaszem Kostusiem i sprawiał wrażenie osoby kulturalnej. (…) Nie jestem święty, mi również czasem zdarza się w nerwach powiedzieć coś za co muszę przeprosić rozmówce, ale nigdy nikogo nie wyrzuciłem z mieszkania lub z samochodu.
Adrian Wesołowski (PO), Radny Miasta Opola:
Nie chce mi się wierzyć w to, co przeczytałem o moim koledze Tomku. Znam go ponad 10 lat. Nie będę jednak komentował tej sprawy.
Janusz Trzepizur (PO), Radny Sejmiku Opolskiego, były olimpijczyk, w wywiadzie dla NGO:
Jak go znam jako osobę kulturalną. Z wypowiedzi osób, które go znają wiem, że jest wymagający i ambitny. Ja osobiście uważam, że jest osobą kompetentną i na poziomie. Poza tym jest człowiekiem eleganckim. A ten artykuł, to była zwykła manipulacja. Duży tekst, pierwsza strona, zdjęcia wmontowane i wrażenie, że jest to najważniejsza sprawa. Ja się czuję zażenowany jak gazeta regionalna wkracza na taki poziom dyskusji. Nie powinno tak być!
Elżbieta Kurek (PO) Radna Sejmiku Opolskiego, pracownica biura posła Leszka Korzeniowskiego:
Pomimo, iż nie jestem pracownicą Urzędu Marszałkowskiego, mam częstą styczność z Wicemarszałkiem Kostusiem. Osobiście nigdy nie zaobserwowałam takiego zachowania, nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Również nie słyszałam, aby ktoś na wicemarszałka narzekał.
Grzegorz Sawicki (PSL) Radny Sejmiku Opolskiego, były przełożony Kostusia.
Wiadomość o tekście w NTO, zastała mnie podczas wyjazdu. Powiem szczerze, że nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł w tak negatywnym świetle przedstawić Tomka – mówię po imieniu, bo znamy się już wiele lat. Wcześniej jako Tomek, gdy był moim podwładnym, nigdy nie dał się poznać z tej strony, był sumiennym i dobrym pracownikiem. Również nigdy nikt nie skarżył się na jego zachowanie. Dlatego i jako Tomek i jako wicemarszałek, nie mógłby zrobić czegoś takiego…
Marcin Ociepa (PJN), Wiceprzewodniczący Rady Miasta Opola
Tomasz Kostuś wobec mnie zachowywał się w porządku. Jest to według mnie klasyczna walka frakcyjna wewnątrz PO. Przedsmakiem tego był niedawny atak Bogusława Wierdaka na Tadeusza Jarmuziewicza. Będziemy świadkami tego typu zagrywek w przyszłości. Choć nie twierdzę, że wszystko co napisała NTO jest nieprawdą.
Małgorzata Wilkos (Solidarna Polska), Dyrektor Biura Poselskiego Patryka Jakiego
Sprawa ma prawdopodobnie podtekst politycznych rozgrywek, jednak nie sądzę, aby NTO nie miała przesłanek do napisania tego tekstu. Styl artykułu to odrębna sprawa, ale nie można też oczekiwać, aby pracownicy Marszałka oskarżali go w mediach pod nazwiskiem. Kostuś ma prawo wytoczyć gazecie proces, czego pewnie nie zrobi. To już nie pierwsze takie oskarżenia dotyczące traktowania pracowników UM i moim zdaniem nie są one bezpodstawne.
Mariusz Godoś, pomysłodawca Maratonu Opolskiego oraz szef Opolskiego Klubu Karate Kyokusinkai, nie związany z żadną partią.
Mam o nim jak najlepsze zdanie, kulturalny, merytorycznie przygotowany do pracy w samorządzie, człowiek, którego nam trzeba w polityce. Przyznaję, że od dawna nie czytam NTO, ale o sprawie wiem od znajomego.
Marszałek Tomasz Kostuś w liście do Marszałka Józefa Sebesty w dniu 21 luty br. pisze:
(…) Piastując Urząd Wicemarszałka Województwa Opolskiego, kieruję się zasadami, które respektowałem w każdej swojej wcześniejszej pracy zawodowej, a należą do nich: rzetelność, konsekwencja, terminowość i dotrzymywanie wcześniej poczynionych ustaleń czy deklaracji. Spełniania wskazanych wyżej kryteriów oczekuję od podległych mi pracowników i pod tym wzglądem jestem wymagający. Zawsze byłem zwolennikiem twardego i energicznego zarządzania, które nie ma szans na popularność w żadnym środowisku pracowniczym.(…) Insynuacje autorki artykułu prasowego są zatem ewidentne i zdecydowanie mijają się z prawdą. Relacjonowanie zdarzeń jest tendencyjne i podporządkowane tezie postawionej przez redakcję. Natomiast ton publikacji jednoznacznie wskazuje na intencje autorki, by nakreślić mój portret w sposób pejoratywny, za pomocą środków stylistycznych wywołujących negatywne emocje czytelnika. (…) W poniedziałkowym wydaniu „NTO” znalazł się społeczny apel o zbieranie materiałów przeciwko Tomaszowi Kostusiowi z zachętą dla wszystkich, którzy zechcą mi zaszkodzić.
Czy poznamy prawdę?
Stara zasada łacińska Hic facit cui bono stawia przed nami pytanie o to, kto na tym skorzystał. Dowiemy się pewnie po tym, jeśli uda się NTO odwołać Kostusia. Nie przypadkowo piszę NTO, bo to właśnie gazeta, a nie sąd pracy zaangażowała się w tę nagonkę niczym znana z podobnych akcji „Gazeta Wyborcza”. Podobno nadal trwają redakcyjne poszukiwania kolejnych świadków na poparcie założonej tezy. Jedno jest pewne po takim artykule prawdy na pewno nie dowiedzą się czytelnicy NTO. Dla nas jest ona ciekawa bo obnaża miałkość życia publicznego i do sprawy pewnie jeszcze wrócimy.
Autor: Tomasz Kwiatek, współpraca Tomasz Greniuch, Bartłomiej Gajos, Łukasz Żygadło
Dobry artykuł. Obrazuje – typowe polskie piekiełko. Ale zwazywszy,ze Prezydent Opola z PO- partii miłosci ma , wyrok sądowy z zawieszeniem na 4 lata i 100tysiecy zł grzywny i pełni funkcje, to może istnieje tez jakas sprawa pozamiatana pod dywan, tez członka PO – partii miłosci Marszałka p.Kostusia, o której nie wiemy. Zapewne trzeba wazyc słowa codziennie w relacjach z bliżnimi, nie mniej, nader ważną rzeczą jest kulturalne i rzeczowe porozumienie w relacji szef – podwładny.Według mnie zabrakło kultury,ale opiniodawcy raczej też poziomem nie odbiegają od marszałka roztaczając płaszcz ochronny.A dobrze było by, aby każdy człowiek był po ludzku traktowany przez urzędników państwowych,świetnie opłacanych z naszych podatków. A w jakiej wysokości skasowali premie wojewodzcy i miejscy urzędnicy.???
zajefajny tekst
Świetny niezależny tekst, oj nie w smak lokalnym gazetom taka konkurencja.
„kto na tym skorzystał?” no właśnie: polityczni konkurenci z opozycji wewnętrzne (każda partia ma przynajmniej 2 frakcje), polityczni konkurenci z opozycji zewnętrznej (SLD przede wszystkim), nieroby i obiboki na dożywotnich etatach w UMWO, NTO w końcu, która zaistniała i sprzedała parę szt. wydania więcej.
Kto stracił? Jak zwykle traci jakość debaty publicznej, państwo prawa i społeczeństwo obywatelskie (to takie ogólniki, przeciętny czytelnik NTO i brukowców pewnie nie wie o co chodzi). Być może straci też woj. opolskie na swoim wizerunku i na młodej krwi. Jakoś w innych regionach mogą być marszałkowie w wieku ok. 35-40 lat, u nas jak w Rosji Sowieckiej – u władzy nobliwi panowie w okolicy 70-tki. A to wiąże się z adekwatnym do wieku sposobem myślenia i postrzegania świata.
Najwięcej oczywiście ma do stracenia vcemarszałek T. Kostuś. Ale co nie zabija wzmacnia. Wynik „afery NTO” nie jest przesądzony, może się jeszcze okazać, że odejść będą musiały zupełnie inne osoby, niż naonczas się wydaje. Czasem to tylko kwestia czasu…
Świetny niezależny tekst, oj nie w smak lokalnym gazetom taka konkurencja.
„kto na tym skorzystał?” no właśnie: polityczni konkurenci z opozycji wewnętrznej (każda partia ma przynajmniej 2 frakcje), polityczni konkurenci z opozycji zewnętrznej (SLD przede wszystkim), nieroby i obiboki na dożywotnich etatach w UMWO, NTO w końcu, która zaistniała i sprzedała parę szt. wydania więcej.
Kto stracił? Jak zwykle traci jakość debaty publicznej, państwo prawa i społeczeństwo obywatelskie (to takie ogólniki, przeciętny czytelnik NTO i brukowców pewnie nie wie o co chodzi). Być może straci też woj. opolskie na swoim wizerunku i na młodej krwi. Jakoś w innych regionach mogą być marszałkowie w wieku ok. 35-40 lat, u nas jak w Rosji Sowieckiej – u władzy nobliwi panowie w okolicy 70-tki. A to wiąże się z adekwatnym do wieku sposobem myślenia i postrzegania świata.
Najwięcej oczywiście ma do stracenia vcemarszałek T. Kostuś. Ale co nie zabija wzmacnia. Wynik „afery NTO” nie jest przesądzony, może się jeszcze okazać, że odejść będą musiały zupełnie inne osoby, niż naonczas się wydaje. Czasem to tylko kwestia czasu…
Widzieliście jak dziś Zyzik na łamach NTO po raz kolejny zaatakował NGO!?
@P.nm! Co nie zabije – to wzmocni. Wynik „afery NTO” nie jest przesądzony.Masz racje.
Wg mnie,to należy dopuścić do stanowisk tych,którzy są pracowici, wykształceni i nie zdemoralizowani. Co rusz ,na tut,łamach czytamy o niecnotach. Czyli ,moralnie jesteśmy uwikłani i nie sposób, aby wprowadzić ład. Czas pokaże.
@ P. z Niemodlina ! Dzięki.Zaraz czytam.
ooooo próba komentarza
Tekst, choć czasem wkurza, to jednak przekonuje i wiele wyjaśnia. Dzięki, że powstał.
Panie Kwiatek i pokrewni autorzy! W artykule Tomasz Kostuś awansowany został bezpodstawnie na marszałka. Nie znacie podstawowych zasad używania stanowisk o nazwach dwuczłonowych.
Bardzo dobry tekst ukazujący nie tylko obiektywne podejście do tematu, ale przede wszystkim rzetelny dziennikarski warsztat i pracę włożoną w wyjaśnienie sprawy Tomasa Kostusia.
Sprawa marszałka pokazuje , że porzebne są nam niezależne media, nie opłacane przez niemieckich, czy fińskich bankierów, nie będące aparatem nacisku ugrupowania sprawującego władzę – media obiektywne, traktujące swoją pracę rzetelniej niż SĄD, bo często wydają one wyroki bez żadnego uzasadnienia.
Polsce potrzeba nowych wolnych i niezależnych mediów, opartych na krajowym kapitale, bez partyjnych zależności i powiązań. Myślę, że zalążki już są, młodych ludzi z wielkim potencjałem też w kraju jeszcze pod dostatkiem.