Przeciwników obecnej formy instytucjonalnej, ideologicznej i biurokratycznej integracji Europy, która prowadzi do likwidacji państw narodowych i dominacji w niej Niemiec, lokuje się jako zakompleksionych, nierozumiejących wyzwań naszych czasów oszołomów.
Mają oni ogólnie kreowany wizerunek przeciwników postępu i nowoczesności, nietolerancyjnych nacjonalistów i szowinistów. Zwolennikom zaś niedemokratycznie tworzonej Unii Europejskiej dominujące media nadają wizerunek wielkich autorytetów, nosicieli i kreatorów pięknych idei braterstwa narodów, wolności, tolerancji, szczęścia i nowoczesności. Czy dziwić się zatem można, że wielu kupuje ten obraz jako rzeczywistość?
Sam język prowadzonych debat i sporów nie oddaje istoty zagadnienia, gdyż posługuje się prymitywnymi, dwubiegunowymi określeniami: euroentuzjasta i eurosceptyk. Takie szufladkowanie poglądów nie pozwala na przestawienie przeciętnemu Polakowi rozsądnego, zgodnego z prawdą i logiką stanowiska ludzi i środowisk, którzy mają realną wizję ułożenia najistotniejszych spraw w Europie i w Polsce
Bariery słabną
Otaczający nas świat został przewrócony do góry nogami i często utopie są przedstawiane jako głos rozsądku, natomiast logiczne, spójne poglądy uważane są za oderwane od rzeczywistości.
Nie ulega wątpliwości, że cały glob, w tym naszą Europę, dotykają naturalne procesy integracyjne.
Świat w dobie internetu, międzykontynentalnej, masowej komunikacji lotniczej zmienia się w oszałamiającym tempie. Dotychczasowe bariery wymiany myśli, towarów kurczą się, bo przestrzeń i czas znajduje się w zupełnie innym wymiarze jak przed 20 laty. Nowa epoka wymaga pewnej koordynacji działań w skali globu, jak również w skali naszego kontynentu. Próby izolacjonistyczne są z góry skazane na niepowodzenie.
Współpraca narodów Europy wydaje się naturalna i pożyteczna. Jednak czy oznacza to jednocześnie, że nieliczne grono decydentów ma te naturalne procesy naginać w imię swych interesów? Czy oznacza to, że środowiska zwane „poprawnymi politycznie” mają prawo regulować i narzucać model życia, światopogląd, ideologię, kierunki naszej aktywności czy biurokratyczne normy?
Europejskie standardy
Na początek warto rozprawić się z mitem nowoczesności, której symbolem jest parada miłości czy zbiorowe manifestacje seksualnego wyuzdania i dewiacji.
Nie ulega wątpliwości, że dokonania technologiczne najbogatszych państw UE są na wysokim poziomie, choć niestety USA, czy nawet niektóre kraje Azji na tym polu Europę wyprzedzają. Jednak na tle dramatycznej mizerii jaka panuje w Polsce, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy czy nawet Hiszpania w dziedzinie rozwoju technologicznego, wynalazczości i infrastruktury są dla naszego kraju, póki co, niedoścignionym wzorem. W bogatszych krajach UE imponować nam Polakom musi organizacja pracy, finansów, czy wymiaru sprawiedliwości. Tu rzeczywiście mamy się czego uczyć. Problem jednak w tym, że cały ten zewnętrzny technologiczny i cywilizacyjny dorobek najstarszych członków UE podmywany jest i ulega erozji w dziedzinach życia, które w przyszłości mogą zadecydować, że nastąpi katastrofa, również w obszarach techniki i organizacji życia społecznego.
Już dziś gołym okiem widać, że zrodzoną w europejskich i amerykańskich głowach technikę, organizację pracy wielki kapitał przenosi do krajów o taniej sile roboczej i marnej ochronie praw socjalnych i środowiska naturalnego. Ta produkcja, po części jako konkurencja dla wytwórczości w Europie czy USA, wraca później zwłaszcza z Chin, niwelując tamtejsze miejsca pracy.
Dodatkowo do starzejącej się Europy wpływa stały strumień emigrantów z krajów Afryki i Azji, którzy cywilizacyjnie, kulturowo różnią się znacznie od narodów Europy.
Relatywizm podważa wielkie idee
Najważniejsze jest jednak to, że sami Zachodni Europejczycy i Amerykanie europejskiego pochodzenia w ciągu ostatniego półwiecza ulegli mylnie pojmowanej nowoczesności, która podważyła trwałość rodziny i samego małżeństwa, a za symbole wolności uznała pornografię, dewiacje seksualne, czy aborcję! Narzucone przez media pseudomoralne autorytety zasiały straszliwe nasiona.
Rozkład fundamentów moralnych, wzorców zachowań, relatywizm dobra i zła, czy to się komuś podoba czy nie, wcześniej czy później musi doprowadzić również do upadku ekonomicznego i technologicznego. Nad pojedynczym człowiekiem czy całymi społeczeństwami zapanują jedynie żądze i hedonizm w czystej formie. W efekcie nie będzie miejsca ani na tworzenie wielkich idei i celów, ani tym bardziej na ich realizację.
Przecież to prawdziwa miłość do drugiego człowieka, rodziny, własnego narodu popycha człowieka do czynu, inspiruje ludzkość do wielkich dzieł. Do jakich efektów może prowadzić stale propagowana w obszarze cywilizacji europejskiej „przyjemność ponad wszystko”, która sprowadza nasze pragnienia jedynie do kopulacji i obfitego stołu? Propagowane przez dyktatorów współczesnego świata pseudowartości, jak nihilizm i relatywizm, w istocie rzeczy są skierowane przeciw człowiekowi, narodom, przeciw rozwojowi ludzkości. Zatem głoszona przez nich rzekoma nowoczesność jest uzurpacją w czystej postaci.
Czy można być nowoczesnym, prowadząc jednocześnie do dekadencji, samozagłady całego dorobku naszej chrześcijańskiej cywilizacji białego człowieka?
Etyka odpowiedzialności
My Polacy, zobaczmy nowoczesność jako środek do ulepszenia swego życia, jako rozwój gospodarczy naszego kraju, jako budowę wysokiej i funkcjonalnej infrastruktury, produkcji taniej i zdrowej żywności, skutecznej walki z chorobami oraz jako wszechstronny materialny i duchowy rozwój człowieka. Czy w tym kierunku prowadzi nas przyjmowanie wzorców obyczajowego upadku z USA i państw Europy Zachodniej?
Żeby być zatem dobrze zrozumianym – nie chodzi tu o nachalne propagowanie zasad wiary katolickiej czy wypowiedzenia krucjaty przeciw stale towarzyszącym ludzkości słabościom. Chodzi o kierowanie się w życiu etyką odpowiedzialności i dekalogu, który przecież i dla osoby religijnie obojętnej czy ateisty powinien stanowić wzorzec i fundament postępowania.
Ludzie nie są doskonali, wielu nie jest w stanie poradzić sobie z targającymi nimi słabościami. Dlatego też nasza tradycja i katolicka etyka była i jest przeciw wszelkim dyskryminacjom ze względu na pochodzenie narodowe, religijne czy skłonności seksualne. Ale przecież nie może to oznaczać, że mniejszość ma narzucać swoje upodobania i poglądy większości.
Sytuacja, w której toleruje się czyjeś poglądy bądź jego postawy, nie oznacza, że się je pochwala, aprobuje, czy, co najgorsze – propaguje. To prosta droga do zwycięstwa zła nad dobrem, postaw i działań sprzecznych z naturą i moralnością.
Autor: Janusz Dobrosz
Tekst ukazał się w dwutygodniku:
„Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walczącą. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres – gazetaobywatelska.info
Za: wpolityce.pl, gp
Jeżeli bedziemy przestrzegali 10 przykazań boskich,to Świat bedzie normalny.Ale to sa trudne prawdy.A człowiek nie lubi prawdy,jest krnąbrny, leniwy, zazdrosny, nie lubi pokutowac.Ale, mozna by powiedziec: kogo sobie Pan Bóg stworzył – to ma.!!
Brawo Janusz Dobrosz!
Witamy ponownie na Opolszczyźnie.
Następnym razem już osobiście!
Pozdrawiam