Zapraszamy do zapoznania się z Listem Pasterskim Biskupa Opolskiego Andrzeja Czai z okazji Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan w roku 2013: „Czego Bóg od nas oczekuje?”
Drodzy Diecezjanie,
Co roku w dniach od 18 do 25 stycznia razem z innymi Kościołami chrześcijańskimi przeżywamy Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Tydzień poprzedza obchodzony 17 stycznia Dzień Judaizmu, a wieńczy 26 stycznia Dzień Islamu. Jest to szczególny czas przywoływania Bożego Ducha, aby przezwyciężył podziały istniejące w nas i między nami. Tylko On może urzeczywistnić tę pełnię jedności w Chrystusowym Kościele i w świecie, o którą modlił się Jezus w przededniu swojej męki i śmieci: „aby stanowili jedno…” (J 17,21).
Myślą przewodnią tegorocznej modlitwy o jedność jest parafraza pytania zawartego w Księdze Proroka Micheasza: „Czego Bóg od nas oczekuje?” (por. Mi 6,6-8). Wspólne poszukiwanie odpowiedzi, podczas spotkań ekumenicznych, ma duchowo ubogacić i zbliżyć do siebie wszystkich, którzy w różnych miejscach na świecie będą prosić Boga o dojrzały kształt jedności wśród chrześcijan i o większą jedność między ludźmi w ogóle. Pomocą służyć nam będą teksty biblijne opatrzone komentarzami, których wybór i przygotowanie Papieska Rada dla Popierania Jedności Chrześcijan powierzyła w tym roku chrześcijanom z Indii.
1. Abyśmy podążali drogą wiary
Odpowiedzi na pytanie: „Czego Bóg od nas oczekuje?” chcemy poszukiwać w kontekście Roku Wiary przeżywanego w Kościele katolickim. Prorok Micheasz wzywał lud, by poszedł „w pielgrzymce na górę Pana… który będzie nas uczył swoich dróg, abyśmy mogli chodzić Jego ścieżkami” (4,2). Podobnie papież Benedykt XVI w Liście apostolskim Porta fidei zachęca chrześcijan i wszystkich ludzi dobrej woli, by nie obawiali się wyruszyć w „pielgrzymkę wiary”, w drogę, która trwa całe życie. Woła w naszą stronę: „Kościół jako całość, a w nim jego pasterze muszą tak jak Chrystus wyruszyć w drogę, aby wyprowadzić ludzi z pustyni ku przestrzeni życia, ku przyjaźni z Synem Bożym, ku Temu, który daje nam życie – pełnię życia” (Porta fidei, nr 2). Bez pokornego i odważnego wyruszenia w drogę za Chrystusem nie będzie w nas dojrzałej wiary i nie będzie między nami ani jedności, ani autentycznej wspólnoty wiary. Tam, gdzie umiera wiara, umiera też więź z Bogiem, braterstwo pośród chrześcijan i ludzka solidarność.
To znaczy, że Bóg oczekuje od nas nade wszystko wiary, która jest odpowiedzią na Jego dar obecności i miłości. Jezus wyraźnie stwierdza: „Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6,29). Trzeba więc bez lęku i obaw, ale też bez ociągania się, podejmować w codzienności trud kroczenia pielgrzymią drogą wiary. Czas ekumenicznej modlitwy niech nas na tej drodze wzajemnie jedna i uwrażliwia na to, abyśmy jako chrześcijanie, wraz z wyznawcami innych wielkich religii monoteistycznych, podejmowali wysiłek odkrywania wspólnych dróg ku Bogu, który jest naszym Ojcem i sensem naszego życia.
2. Abyśmy w wierze wzrastali
W kontekście pytania „Czego Bóg od nas oczekuje?”, prorok Micheasz apeluje o wierne wypełnianie Bożego prawa. Szczególnie podkreśla rolę sprawiedliwości i pokoju w historii relacji Boga z ludźmi. Podobnie jak inni prorocy z okresu monarchii izraelskiej, przypomina narodowi wybranemu, że to Bóg wyprowadził go z niewoli egipskiej i przez Przymierze powołał do życia w godności, równości i sprawiedliwości. Prawdziwą wiarę w Boga wiąże zarówno z osobistym uświęceniem, jak i poszukiwaniem sprawiedliwości społecznej, a wybawienie od zniewolenia i codziennych upokorzeń, jego zdaniem, domaga się tego, by człowiek „wypełniał prawo, okazywał bratnią miłość i w pokorze podążał za swoim Bogiem” (Mi 6,7-8). W ten sposób prorok wzywa lud do codziennego podejmowania trudu wzrastania w wierze.
W przypadku wiary chrześcijańskiej wzrost jest możliwy tylko w takim stopniu, w jakim otwieramy się na Jezusa, na Jego obecność, Jego miłość i bogactwo oferowanych nam darów. Trzeba bowiem pamiętać, że wiara nie jest niczym innym, jak tylko uczestnictwem w życiu Boga, przylgnięciem do Niego jako do jedynego Pana, a także oparciem się wyłącznie na Nim. Rozwija się od postawy okazywania Bogu posłuszeństwa, a zmierza w kierunku całkowitego zawierzenia Mu swego życia, czemu towarzyszy ciągły wzrost pokoju i radości serca. Dlatego, jeśli nasza wiara ma prowadzić do oparcia się na Chrystusie i powierzenia Mu swego życia, musimy w Nim uznać swego Zbawiciela, Dobrodzieja, który pragnie naszego szczęścia.
Całkowite zawierzenie Chrystusowi jest naszą jedynie właściwą odpowiedzią na Jego niezgłębioną miłość ku nam. Bez takiego ukierunkowania naszego życia nie może być pożądanego wzrostu wiary w nas. Trzeba też pamiętać, że wiara wzmacnia się i wzrasta przede wszystkim poprzez otwarcie się na Boże Słowo i na działanie Bożej łaski. Dlatego też wspólna modlitwa chrześcijan stanowi szczególną okazję do wzrostu i umocnienia wiary, z poszanowaniem różnorodności w jej wyznawaniu i przeżywaniu.
3. Abyśmy dawali wspólne świadectwo wiary
Papież Benedykt XVI mocno podkreśla fakt, że bez przekonywującego świadectwa wiary, nie ma właściwie odnowy Kościoła, gdyż chrześcijanie są powołani do tego, aby „rozjaśniać Słowo prawdy, jakie pozostawił nam Pan Jezus” (Porta fidei, nr 6). Chodzi o to by, „być solą ziemi”, do czego zachęca nas hasło przeżywanego roku kościelnego w naszym kraju, czyli dawać wiarygodne świadectwo naszej wiary światu, nie tylko zwiastowanym słowem, ale postawą, zachowaniem, całym życiem, aby umacniać się nawzajem w wierze i pociągać do Boga niewierzących i zagubionych w wierze.
Niestety, brak pełnej widzialnej jedności Kościoła, niezgoda pośród nas chrześcijan i podziały między Kościołami i Wspólnotami chrześcijańskimi są ciągle zgorszeniem dla świata. Dlatego w kształtowaniu solidarności, braterstwa i większej jedności między nami trzeba widzieć, zgodnie z sugestią bł. Jana Pawła II, wyrazisty nakaz „chrześcijańskiego sumienia oświeconego wiarą i kierowanego miłością” (Ut unum sint, nr 8). W Roku Wiary trzeba się nam na nowo przejąć słowami Apostoła Pawła: „Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście żyli w zgodzie i nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli” (1 Kor 1,10). Tylko w ten sposób możemy być autentycznymi świadkami wiary.
Konkretną okazją do składania takiego świadectwa wiary mogą być nasze ekumeniczne i międzyreligijne spotkania modlitewne. Zapraszam więc Was wszystkich, siostry i bracia, do udziału w nabożeństwach i spotkaniach Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. W sposób szczególny zapraszam do Opola na obchody Dnia Judaizmu, które właśnie u nas będą miały charakter ogólnopolski. 17 stycznia spotkamy się z naszymi „Starszymi Braćmi w wierze” po to, aby rozważać wspólne dla nas biblijne przesłanie Starego Przymierza, aby lepiej poznać istotne elementy kultury żydowskiej i wspólnie się modlić. W tym dniu o godz. 18.00 będzie odprawione okolicznościowe nabożeństwo w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu przy ul. Drzymały 1a. Zwieńczeniem będzie koncert muzyki i śpiewów żydowskich o godz. 20.00 w auli seminaryjno-akademickiej.
Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia, nie ulega wątpliwości, że tylko Bóg może uleczyć skutki podziałów i przywrócić nadzieję odbudowania podstawowych więzów między nami. Zechciejmy więc otworzyć szeroko nasze serca na objawioną nam przez Chrystusa tajemnicę Jego miłości, aby upowszechniała się przez nas „wiara, która działa przez miłość” (Ga 5,6). Niech ten szczególny czas dorocznej, wzmożonej modlitwy chrześcijan o jedność i wspólnej modlitwy chrześcijan z wyznawcami wielkich religii monoteistycznych będzie okazją do umocnienia w naszych sercach żywej wiary i jej dojrzałego owocowania we wszelkich wymiarach życia. Tego Wam wszystkim życzę i na cały Nowy Rok z radością błogosławię
Wasz Biskup
† Andrzej Czaja
Diecezja Opolska, lz
Pięknie powiedziane.Trudne do realizacji.Ale, co w życiu jest łatwe??Życzenia odwzajemniam.Szczęść Boże na 2013 Rok.
W związku z listem bp. Czaji i dniem Judaizmu w polskim kościele katolickim mam pytanie: czy Żydzi obchodzą dzień Katolicyzmu?
Redakcja wyraźnie cierpi na rozdwojenie jaźni – 15.01 powołując się na Redakcję zamieszczony został artykuł w którym między innymi czytamy……Niepokój budzi także list ordynariusza diecezji opolskiej bp. Andrzeja Czai skierowany do wiernych, w którym neguje on dogmat wiary katolickiej o jedynym widzialnym Kościele……
A teraz zamieszczacie ten budzący niepokój list bez żadnego komentarza – jakaś paranoja.
Czego się trzymać?
@Niemodlin
Najwyraźniej „Niemodlin” nie rozumie na czym polegają media i potrafi mysleć jedynie przez pryzmat interesu politycznego i to w marnym wydaniu, więc szkoda czasu na tłumaczenia. Z Bogiem.
Ad Niemodlin
To jest tylko w celach poznawczych.
Proszę zwrócić uwagę na podkreślony cytat:
„Niestety, brak pełnej widzialnej jedności Kościoła, niezgoda pośród nas chrześcijan i podziały między Kościołami i Wspólnotami chrześcijańskimi są ciągle zgorszeniem dla świata.” To zdanie ta zaprzeczenie artykułowi Wiary katolickiej. Kościół jest jeden i jedności swojej nie może nigdy utracić. To heretycy odpali od jedności i to oni są winni temu, że jedność została wzgardzona. Jednak Kościół jej nigdy nie traci „Wierzę w JEDEN święty, katolicki i apostolski Kościół”
Jesteś Bartłomieju heretykiem, niniejszym komentarzem wypowiedziałeś posłuszeństwo swojemu biskupowi a więc i KK….a więc jesteś neo-protestantem, który dodatkowo za bardzo nie wie przed czym protestuje, bo nie walczysz o wiarę tylko o swoje widzi mi się i dobre samopoczucie. Zamiast oddać się lekturze Pisma Świętego i poświęcić czas na modlitwę i poszerzanie wiedzy o twojej wierze – grzeszysz pychą wszystkowiedzącego. Nie odróżniasz KK od Chrześcijan, nawet nie wiesz jak i kiedy powstał KK w przeszłości i jak to się stało że Watykan nim kieruje a nie inny biskup.
Porównaj sobie to co zacytowałeś z orginałem:
„Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.”
i dobrze ci zrobi lektura:
http://www.areopag21.pl/nowadroga
Droga Pani zuza,
nic, ale to naprawdę nic, nie mówię od siebie, gdy wypowiadam się na tematy religijne. Moje teksty są tylko powtórzeniem tradycyjnej nauki Kościoła katolickiego. Nic nie mam zamiaru od siebie dodawać. To byłoby bezczelnością. Nigdy tego nie chciałem robić i nie szukam dla siebie żadnego poklasku. Nic od nikogo nie chce za to co robię. Jedyne co z tego mam to radość po tym jak moi przyjaciele i znajomi, którzy widzieli ten dzisiejszy chaos w Kościele, pod wpływem rozmów ze mną, pod wpływem przedkładanych im przeze mnie tekstów, a przede wszystkim dzięki łasce Bożej, nawrócili się i dziś praktykują wiarę świętą daną im na chrzcie, i odkrywają ją na nowo. Jestem zobowiązany, bowiem kiedyś i jakimś torem do mnie to dotarło, teraz chcę się odpłacać.
Oczywiście przeczytałem to do czego Pani mnie odsyła. Co w nim czytamy? A no na przykład:
„Ktoś zapytał w komentarzach jak pogodzić wierzenia protestantów i katolików co do Eucharystii? Ja myślę że bardzo prosto. Jeśli katolicy wierzą w realną, substancjalną, rzeczywista obecność Chrystusa w chlebie i winie i to prowadzi ich ku miłości Chrystusa to niechaj nadal tak uznają – nie sądzę aby Bóg się na nich obrażał nawet gdyby tak nie było. Jeśli protestanci tego nie uznają i to prowadzi ich ku miłości Chrystusa niechaj tak wierzą – nie sądzę by to Boga obrażało nawet gdyby okazało się że się mylili. Myślę że Bóg jest bardziej ludzki od ludzi i bardziej wyrozumiały. Myślę że dla niego bardziej liczy się to czy dzięki nam świat staje się bardziej Boży.”
Jest sprawną jasną, ale przede wszystkim smutną, że protestant popełnia grzech przeciwko I przykazaniu. Ma bowiem złe poznanie Boga, a jak słusznie pisze św. Tomasz z Akwinu, złe poznanie nie jest w ogóle poznaniem. Protestanci nie znają Boga. Nie mają oni nadprzyrodzonej łaski Wiary, a to jest niezbedne do Jego poznania.
„O ile złożone rzeczywistości mogą być częściowo poznane, a częściowo nieznane, również przeciwnie: byty proste nie są znane tak długo, jak nie są one poznane całkowicie. Stąd też, jeśli ktoś błądzi, choćby w niewielkim zakresie, w swym poznaniu Boga, mówi się o nim, że nie zna Go wcale”
Protestant neguje zaś realną i substancją obecność Chrystusa, co jest prawdą Wiary, objawieniem z Nieba. Chrystus mówi „Hic est enim Corpus Meum, quid pro vobis et pro multis effundetur in remissionem peccatorum” – To jest bowiem Ciało Moje, które za Was i za wielu będzie wydane na odpuszczenie grzechów”. Chrystus wydał siebie samego na śmierć, dla odpuszczenia naszych grzechów. Ustanowił też Mszę świętą, zapowiedzianą już przez Melchizedeka, ofiarę doskonałą, którą będzie składana od Wschodu do Zachodu. Na każdej Mszy św. Chrystus za każdym razem wydaje swoje Ciało na odpuszczenie grzechów, na powstrzymanie gniewu Bożego. Jak słusznie zauważył jeden ze świętych „Lepiej byłoby, żeby Słońce zgasło, aniżeli miałaby ustać Chrystusowa ofiara (czyli Msza św.)” Ona podtrzymuje Wszechświat w istnieniu, bo ten jest godny tylko tego, żeby przez swoją pychę zostać zniszczonym. Tylko Msza św. podtrzymuje istnienie Wszechświata.
A protestanci tę rzeczywistość negują! Dla nich nie ma już ofiary, nie ma sakramentu Ołtarza, nie ma przebłagania za grzechy, została im tylko Sola fide, które z resztą nie mają co zostało wspomniane wyżej.
Nie wierzą w to, że kawałek chleba nie jest już chlebem, a Ciałem Boga, a odrobina wina, nie jest już winem, a Jego Krwią.
Dla nich to tylko symbol. Gdy mówimy „to jest auto” to mam namyśli to, że przedmiot, który przed nami istotnie jest samochodem. Słowo „jest” (łac. est) oznacza, że tak jest natura tej rzeczy. Chrystus nie mówi ” to jest symbol mojego Ciała”. Tak samo jak opisujemy samochód to nie mówimy, że „to jest symbol samochodu” tylko, że to istotnie JEST samochód. Jest diametralne różnica między przedmiotem, a jego symbolem. Czym innym jest samochód, a czym innym zdjęcie czy obrazek samochodu.
Tak więc widać jasno, że protestantyzm obraża Boga, bowiem zaprzeczają prawdzie objawionej. Pan Bóg nienawidzi błędu, w tym błędu protestantyzmu, bo Sam jest tylko i wyłącznie Prawdą, bowiem powiedział to o Sobie „Jam jest drogą, prawdą i życiem.” A Pani chce, za dzisiejszymi ekumenistami, za pomocą heglowsko – marksistowskiej dialektyki godzić ze sobą to, co jest z natury nie do pogodzenia. Według rachunku teza (katolicyzm) – antyteza (protestantyzm) – synteza (ekumenizm, irenizm)
Bartłomiej ma rację. Jeszcze nikt z jego przeciwników nie odparł żadnego argumentu. Bartłomiej jasno wykłada naukę Kościoła katolickiego jaka była zawsze. Nic nie dodaje, nic nie odejmuję. Mamy dziś do czynienia w Kościele z wieloma błędami w nauczaniu. Wkradły się przez liberalizm i tych, którzy wewnątrz Kościoła starają się wiele namieszać. Miłość bliźniego wymaga upominania. Tak samo jest z Kościołem, nasza Matką, gdy widzimy zły stan jej zdrowia powiemy jej o tym, prawda? Z miłości, z troski, z obawy, że coś złego może się jej stać. Nikt nikogo nie obrzuca wyzwiskami i obelgami, nie obraża. Staramy się tylko ukazać fakt, że nie jest dobrze. Zrównywanie wiary z innymi jest złe. Do kogo bowiem modlą się przedstawiciele różnych religii?? Skoro Bóg jest Jeden w Trójcy?? To do kogo się modli rabin, muzułmanin itd. jak nie do bożka. Rozmydlanie własnej wiary w imię dialogu i poprawnej polityczności jest obrzydlistwem.
@P.Trydent i @P.Bartłomiej Gajos! Wyjaśniacie bardzo jasno,takich polemik potrzebujemy.Dzięki.
Już lecę się ekumenizować z protestantami. Oni już są na wyższym etapie, pastor ma ekstra ministrantki, a jego „biskup” na super chłopaka. Ale, zgnilizna w tym ich grajdole, niewiele mnie obchodzi, gorzej, gdy przyłażą do naszych kościołów i opowiadają banialuki, a nasi drodzy hierarchowie ze łzami w oczach ich dziękują. Jeszcze gorzej jest z tygodniami judaizmu – to jest dopiero gigantyczna ściema – czy nasi pasterze wstydzą się Pana Jezusa Chrystusa? Który z nich, przy okazji tygodnia powiedział choćjednym zdaniem, że On jest prawdziwym Zbawicielem, Królem Wszechświata, jedynym Bogiem? Za to, nasi biskupi wstydliwie chowają krucyfiks na te okazje…
Warto przeczytać:
Rozpoczął się Rok Wiary. Dobrze by było wykorzystać tę okazję i uświadomić sobie jaka jest nasza wiara, ta prawdziwa, katolicka wiara. Nie rozmyta, nie rozwodniona, a taka – prawdziwie rzymsko-katolicka. I dobrze by było, byśmy byli postrzegani przez „braci odłączonych” i innowierców jako rzymscy katolicy. Tak jak było kiedyś. Ale chyba te czasy (miejmy nadzieję, że tylko chwilowo) minęły. Teraz już nas tak nie widzą. Takie są niestety skutki ekumenizmu, który coraz bardziej zbliża się do koncepcji synkretyzmu.
Ekumeniczna migawka z pobytu w Bułgarii:
W czasie podróży po Bułgarii zwiedziliśmy jeden z prawosławnych górskich klasztorów. Gdy tam weszliśmy okazało się, że za chwilę rozpocznie się chrzest. Oczywiście zostaliśmy, by przyjrzeć się całemu rytuałowi. W tym miejscu należy podkreślić, że rytuał jest bardzo bogaty w treść i zasadniczo bardzo podobny do „trydenckiego”. Kapłan odmawia egzorcyzmy, odmawia z wiernymi Credo, podaje sól egzorcyzmowaną, wyjaśnia chrzestnym ich obowiązki, pyta o ich wiarę i żąda od nich wyrzeczenia się szatana. Chrzci przez zanurzenie. Po chrzcie dziecko jest przebierane w nowe białe ubranie (zastąpione obecnie w nowym katolickim rytuale białą chusteczką). Ta pierwsza część rytuału odbywa się przy chrzcielnicy, potem kapłan podchodzi z dzieckiem pod carskie wrota (za którymi jest prezbiterium), udziela sakramentu bierzmowania i klęcząc z dzieckiem przestawia go Bogu jako nowego członka kościoła.
W ciągu całego rytuału staliśmy dość blisko, a że ludzi było nie wielu, kapłan nas widział i wyraźnie zwrócił na nas uwagę. Nic dziwnego, bo gdy należało zrobić znak krzyża –zegnaliśmy się (po katolicku), gdy wspominał Trójcę Przenajświętszą – schylaliśmy głowy. W ogóle wiedzieliśmy jak się zachować (w różnicy od rodziców i chrzestnych, których musiał kilka razy pouczać). Więc, gdy skończył rytuał i przedstawił już dziecko Bogu, zwrócił się do obecnych krótką przemową.
Najpierw wyjaśnił co to jest chrzest i to całkiem poprawnie. Nie mówił (tak jak słyszę regularnie u nas w czasie chrztu według nowego rytu), że wspólnota z radością przyjmuje dziecko, tylko że dziecko zostało wszczepione w Chrystusa. I wyjaśnił, patrząc na nas, że prawosławni, tak jak katolicy też chrzczą, że chrzest i katolicki i prawosławny jest ważny. No i dodał, że w różnicy od katolików to prawosławni udzielają bierzmowania od razu po chrzcie, a katolicy czekają z tym i udzielają go dopiero na łożu śmierci.
Reagując jak zwykle za szybko i żywiołowo musiałam jakoś jawnie mu pokazać, że coś jest nie tak, bo po skończonych obrzędach przyszedł do nas i zaczęliśmy rozmawiać. Od razu przeprosił, że mu się pomyliło i że wie, że to ostatnie namaszczenie jest na łożu śmierci, ale nie bardzo wie kiedy jest udzielane bierzmowanie. I tak, od słowa do słowa, zaczęliśmy rozmawiać na tematy teologiczne. Kapłan (młody) okazał się oczytany i stwierdził, że to co kiedyś było, teraz już jest zupełnie inaczej. I że różnice między prawosławiem i katolicyzmem już nie są brane pod uwagę przez katolików. (sic!). Powołał się na rozmowy z katolickimi kapłanami (n. b. pracującymi w Bułgarii kapucynami z Polski), którzy go zapewnili, że już nikt nie chce nawracać prawosławnych na katolicyzm. Czasy się zmieniły. Jedynie co chcą, by prawosławni byli jeszcze lepszymi prawosławnymi, niż obecnie są.
Istotnie – musiałam mu przyznać rację – czasy się bardzo zmieniły, bo bardzo dobrze pamiętam jak jakieś może z 20 lat temu byłam zaproszona na chrzest dziecka znajomych w Sofii i kapłan, który wtedy udzielał chrztu nakazał mi wyjść i mu się na oczy nie pojawiać. A było to tak: gdy doszło do odmówienia Credo odmawiałam głośno wraz z kapłanem i na słowa o Duchu Świętym powiedziałam „który od Ojca i Syna pochodzi”. Otóż prawosławie nie uznaje tej formuły i ma tylko „który od Ojca pochodzi”. Ów kapłan powiedział od razu, że nie życzy sobie katolików w czasie chrztu prawosławnego i że mam sobie pójść. Oczywiście musiałam wtedy wyjść.
Gdy opowiedziałam o tym temu młodemu kapłanowi i na wpół żartobliwie powiedziałam, że tym razem udało mi się być do końca, to on się roześmiał i powiedział (cytuję prawie dosłownie, choć z pamięci): teraz to już nie ma znaczenia. To wasz polski Papież wszystko zmienił. Teraz jest obojętnie czy mówicie tak czy siak. Nawet w tej deklaracji Dominus Iesus jest podane Credo po naszemu, a nie po waszemu. Nas tak uczyli na teologii. (Niestety ma rację w tym przypadku). Teraz, mówił dalej, jest ekumenizm. Niech Pani przeczyta sobie Ut unum sint – to wasz Papież napisał, nie ma teraz tak jak dawniej, nas uczyli, że wy teraz już nie jesteście tacy jak dawniej i że wasza wiara się zmieniła.
Ale jak jest wszystko jedno, zapytałam, czy on by nie zechciał odmówić Credo po naszemu – z Filioque.
Nie, odpowiedział, to wam jest wszystko jedno, my zostajemy przy naszej świętej wierze.
No i tak skończyła się moja „ekumeniczna rozmowa”. Została mi po niej gorycz, bo nie miałam argumentów – to niestety wszystko prawda, w Dominus Iesus nie ma Filioque (każdy może to sobie sprawdzić na oficjalnej strony Opoki (http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/dominus_iesus.html) lub http://www.nonpossumus.pl/encykliki/KNW/dominus_iesus/wstep.php
Tylko proszę tekst Deklaracji sprawdzać właśnie na oficjalnych stronach, a nie w broszurce wydanej przez Wydawnictwo M (Warszawa 2000). W tej ostatniej znajduje się Credo w wersji katolickiej (z Filioque – „od Ojca i Syna pochodzi”), o czym swego czasu było bardzo głośno. Ponoć opuszczono Filioque, ponieważ jest „kontrowersyjne ekumenicznie”…
Maria Kominek OPs
@p.od AdoB! Warto przeczytać.Dzięki
od A do B
„Już lecę się ekumenizować z protestantami. Oni już są na wyższym etapie, pastor ma ekstra ministrantki, a jego „biskup” na
super chłopaka.”
– to było niesmaczne, niemerytoryczne i czysto obraźliwe.
Tak nie pisze osoba wierząca. To jedynie zniechęca do autora takiej notki i stawia pod dużym zapytaniem wartość jego innych wypowiedzi.
Wiemy z mediów że większy problem z sexem widoczny jest w KK niż w innych kościołach.
@zuza
Droga Pani Zuzo, dobrze Pani wie, że problem upadku moralnego jest na poziomie hierarchi i akceptowanego przez hierarchię anglikańską i protestancką. Przykłady znajdzie Pani bez mojej pomocy. Tak, to jest niesmaczne, kiedy „biskup” Gene Robinson jest bezczelnym zboczeńcem, „biskupka” Mary Douglas Glasspol żyje z jakąś inną babą, albo luterański „biskup” Horst Gorski. Dodam jeszcze, że gdy przyjrzeć się awangardzie postępu ze Skandynawii. Oczywiście, pseudoduchowni tych wyznań zajmują się promowaniem homoseksualizmu (własnym przykładem), aborcji, antykoncepcji i całego tego syfu.
„Z mediów wiemy…” Jeżeli wierzy Pani we wszystko, co podają media, to z całego serca współczuję.
Ale ad meritum – tzw. ekumenizm jest bezsensownym, pozbawionym sensu działaniem, pułapką dla katolików, którzy w imię politycznej poprawności, są na prostej drodze, aby dojść do wniosku, że wyznawana religia i jej prawdy, są jedynie materiałem do dykusji, a tak naprawdę liczy się miłość, przyjaźń i ewentalnie muzyka.Niestety, nasi pasterze nie chcą tego widzieć.
Pozdrawiam Panią – proszę wyłączyć telewizor, otworzyć oczy i zacząć myśleć.
Przepraszam za nieścisłości stylistyczne.
MAM POMYSL NA WIARE I PELNE KOSCIOLY NASZA WIARA JJEST KOSCIOLEM MISYJNYM CZEBA RZEBY NASI PROBOSZCZWIE JECHALI DO INYCH MIESCOWOSCI ITAM ODPRAWIL MSZE SWIETOM A Z TAMTEJ PARAFI PRZYJECHAL DONAS WEWNOCZ NASZEJ DIECEZI BO NASI PROBOSZCZWIE JURZ NIEPRAWIOM KAZANIA TYLKO OPOWIADAJOM BAJKI DLA DZIECI I DOROSLYCH CZBA DOPUSCIC SWIERZGO POWIETRZA BO STARE JURZ SIE ZAMIRDZIALO I WYPALILO NAPRZYKLAD CONIEDZIELE MSZA O 18 BYLA DLA TEGO NOWEGO KSIEDZA Z NA TO SIE ODBYWAC WEWNOCZ NASZEGO DEKANATU RZEBY PROBOSZCZWIE NIESPALI SIEDZOC NA LALRACH CZBA TYCH ROBOTNIKOW ZAGONIC DO PRACY MYSLE RZE NASZ BISKUP OPOLSKI NASZEGO DEKANATU A, CZAJA TO PRZECZYTA