Czy nie czas porzucić podział na piłsudczyków i narodowców?

Niezależna Gazeta Obywatelska2

„Myśli nowoczesnego endeka”, to dobra i ważna Książka. Ma akceptację nie tylko endeków, ale też i wielu piłsudczyków, nie mówiąc o sporej części trzeźwo myślących Polaków. Opis ma charakter wielowymiarowy. Jest jednak jeden dość ważny problem, który nie dotyczy książki, lecz samego Autora. Książka idzie w kierunku syntezy dwóch największych przedwojennych partii: narodowej i piłsudczykowskiej, ale Nowoczesny Endek w radio i telewizji wypowiada rzeczy, które własną książkę redukują do postaci jednowymiarowej. A jednowymiarowy opis prowadzi do wielowymiarowych podziałów. Przykładów oczywiście jest wiele, ale odniosę się do kilku najbardziej spektakularnych: 1. Piłsudski był osobą nieodpowiedzialną, 2. wkład Dmowskiego jest nieporównywalny z wkładem Piłsudskiego, bo ten ostatni niewiele pisał, 3. „Sanacja ważyła się nawet na coś, na co nie ważyli się komuniści: skazywanie księży za słowa wypowiadane z ambony”… Jest tego dużo i irytuje.

Nie ma co ukrywać, że taka postawa to: 1. dalsze powielanie poczucia wyolbrzymionej krzywdy endeckiej, 2. Jakaś, trudna do zrozumienia, popeerelowska mutacja, 3. destrukcyjna praca przeciwko własnej książce.

Panie Rafale, bardzo Pana przepraszam, ma Pan uznany wkład w kształtowanie opinii publicznej, ale nie sposób utrzymać swojej pozycji na krytyce Piłsudskiego, powstań, czy II RP. Proszę więc przeczytać jego „Pisma…” i postarać się zrozumieć. Granice II RP miały charakter przejściowy, w jednej części była jeszcze pojagiellońską, a w drugiej już popiastowska. W tamtym czasie to koncepcja Piłsudskiego była bardziej adekwatna do sytuacji. W dzisiejszym położeniu geopolitycznym bardziej przydatna stała się koncepcja Dmowskiego.

Aby nie być gołosłownym – w. „Naszym Dzienniku” z 20-21.10.12 prof. Tadeusz Marczak pisze: „W swoich dziejach Polska miała trzy wielkie szanse geopolityczne. Pierwszą wykorzystała, drugą próbowała wykorzystać, a trzecia właśnie przemija. Każda z nich wiązała się z upadkiem wielkiego imperium azjatyckiego”. Pierwsza, to oczywiście I RP, druga związana była z odrodzeniem się Państwa Polskiego po 1918 r. i Józefem Piłsudskim, trzecia była wyzwaniem, które podjął Lech Kaczyński. Jeżeli chodzi o tę drugą szansę, to naiwnością byłoby sądzić, że mógł ją wykorzystać Dmowski.

Nie możemy zapominać, że nieprzerwanie od 1795 r. żyjemy pomiędzy Prusami/Niemcami a Rosją. Do wykorzystania nadarzającej się sytuacji geopolitycznej konieczne jest istnienie państwa: jego struktury, dyplomacja, międzynarodowa akceptacja, pieczęć, świadome społeczeństwo itd. Naród bez państwa na tle geopolitycznym jest nic nie znaczącą masą, która podlega woli obcego państwa i obcym interesom. Państwo, to już jest jednostka terytorialna, a więc siła, z którą muszą się liczyć inne państwa. Ale trzeba podkreślić, że państwo bez spójnego narodu też nie zbuduje niczego. Naród i państwo należą więc do jednej kategorii, którą można nazwać dobrem wspólnym.

Narodowa Demokracja – ogólnie, zbudowała podwaliny pod odrodzone niepodległe państwo. Zasług płynących pracy organicznej nikt jej nie odbierze. Trzeba zaakceptować podstawową prawdę, że naród nie może rozwijać się bez państwa, ale też że państwo to większa perspektywa i większa siła, niż sam naród bez państwa. Dmowski, to granica zachodnia, Piłsudski – wschodnia i dzięki stworzonemu przez siebie wywiadowi oraz wcześniejszej pracy Narodowej Demokracji i zaangażowaniu chłopów Witosa – wspólny rok 1920. Dlatego Dmowski i Piłsudski są niepodzielni! (W 2004 r. w swojej książce „Ostatnia na drogę” postulowałem wspólny pomnik im obu. Propozycja ta jest wciąż aktualna). Endekiem można być z dziada na pradziada, ale obowiązki ma się polskie. Dmowski pisał dzieła, ale Piłsudski nauczył Polaków co to jest państwo i jego interes; więcej, ten interes realizował w praktyce.

Natomiast zarzut o nieodpowiedzialności Piłsudskiego trąca już o absurd… Najkrócej jak można: proszę „wyjąć” z historii Piłsudskiego i jego działalność a zobaczy Pan co na tym polu pozostanie. Na temat skazywania księży przez sanację odpowiedziała Jadwiga Chmielowska, ja mogę tylko dodać, że porównywanie tych dwóch światów w takim kontekście jest dowodem na przerwanie ciągu pokoleń. Trudno też zgodzić się z Autorem, że galeria polskich bohaterów jest galerią wariatów. Odpowiedź na pytania dlaczego powstania wybuchły w Kongresówce, a nie w zaborze pruskim, jest bardzo prosta. Prusy, jakie były, to były, ale stworzone przez nich antypolskie prawo dawało pole do walki na gruncie konstytucyjno-prawnym. Zasługa to nie Prusaków, bo gdyby nie Napoleon, to warunki pruskie niewiele różniłyby się od rosyjskich, w których źródłem prawa był car. Polem walki w zaborze pruskim mógł być grunt prawny, w Rosji – nie. Tam w grę wchodziła jedynie siła fizyczna, siła buntu, wzajemnego porozumienia i doboru właściwego momentu. Znakomicie opisał to Piłsudski. Podobnie jest z Polskim Państwem Podziemnym, akcją „Burza”, AK i całym podziemiem. Traktując je w sposób nonszalancki nie wystarczy podpierać się Mackiewiczem czy Studnickim, trzeba mieć jakąś wyraźną receptę na polski sukces. Jak się takiej recepty nie ma, to wypada pochylić głowę przed wymuszaną desperacją pokoleń powstańców. Pochylić dlatego, że nie wiemy do czego dzisiaj młode pokolenie zostanie doprowadzone i do jakiego czynu będzie musiało się odwołać? To, co dziś dzieje się w Polsce urąga wszystkiemu, co pozytywnego stworzył człowiek. Ostatnio radio podało, że komornik nie ma obowiązku sprawdzania personaliów dłużnika i pieniądze może ściągnąć z konta każdemu, kto nosi takie samo imię i nazwisko. To już nie są buble prawne, to zamach na własność obywatela. Jak ówczesny Polak miał reagować na proces deklasacji przez obce państwo, konfiskaty majątków, rusyfikację itd.? Przestańmy wreszcie wygadywać głupoty na temat byłych powstań i polskich tradycyjnych elit.

Skutki wyśmiewania własnej historii, złego jej nauczania i odgrzewania starych swarów są już widoczne: jesteśmy przygotowani do zaboru intelektualnego, gospodarczego i politycznego. Wezmą nas dowcipem wraz z kabaretami i grillami, a potem usmażą. I nie pomoże modlitwa ani odwołania do Jana Pawła II.

Piłsudczycy doceniają Dmowskiego, dlaczego narodowcy po niemal 80 latach nie potrafią pozbyć się dawnych fobii wobec Piłsudskiego? I to jest pytanie. Stoimy przed alternatywą: albo będziemy mieli do czynienia z racjonalną kontynuacją przedwojennej, niepodległej myśli i nagrodą, albo polactwem i zupą na własnym ogniu. Nowoczesny endek nie może żyć staroendeckimi kompleksami. Sukces przynosi dopiero wspólny wysiłek i jego bilans. Dziś mamy tylko jedną drogę – syntezę historyczną! Nie ostatnich 70 lat, lecz ostatnich 250. Brak ochoty pójścia w tym kierunku oznacza dyskwalifikację.

Czego w książce nie ma?

Polska po 1945 r. nie zmieniła sąsiadów, ale zmieniła geopolityczne położenie. Proces ten i samą zmianę bardzo poważnie potraktowała endecja. Myśl zachodnia to jeden z najcenniejszych jej wkładów w polską myśl polityczną. Powojennym symbolem syntezy myśli narodowej i piłsudczykowskiej, a jednocześnie założycielem Instytutu Zachodniego w Poznaniu był prof. Zygmunt Wojciechowski – kompletnie zapomniany. Od powstania PKWN do dziś Polska nie wyartykułowała swojej doktryny i nie zinterpretowała swojego nowego położenia. Brak opisu przekłada się na brak wyobraźni i dowolność interpretacji. Zastanawiające jest, że ani Ziemkiewicz, ani nowopowstająca partia narodowa nie nawiązują do swojego niezwykłego dziedzictwa – myśli zachodniej i ziem odzyskanych. Fakt ten jest kompletnie niezrozumiały. W „Myśli nowoczesnego endeka” nie odnalazłem ani jednego zdania na ten temat. Wszyscy zgodnie milczą, jak grób.

Kierunek partia!

List otwarty do prof. Szewacha Weissa sugeruje, że „Myśli nowoczesnego endeka” jest książką programową przyszłego ruchu politycznego lub partii. Posunięcie to dla statystycznego narodowca może być dość dziwną kombinacją, dla Ziemkiewicza natomiast – zracjonalizowaną próbą walki ze stereotypami endeckimi: antysemityzmem i antyniemieckością. Ogólnie jednak List otwarty Ziemkiewicza przypomina list przyszłego proboszcza, który zwraca uwagę biskupowi lub wręcz papieżowi na wspólne interesy. Nie wie, że reakcja przełożonego może być łatwa do przewidzenia – natychmiast zapyta, a ile ów proboszcz zamierza dawać na Kościół? Drugi stereotyp – antyniemieckości, wymaga przekonania Niemców, że Polacy są ich partnerami. W okresie gdy przenieśli stolicę do Berlina, partnerstwo może przypominać tylko propozycję Zychowicza z jego książki „Pakt Ribbentrop-Beck” i zawartą w niej sugestię, że owszem (parafrazując), ale gdy zgodzimy się „iść z Niemcami na Moskwę”. Wypada więc zapytać na czym polega tu owa nowoczesność endeckiej myśli?

Zalety książki

Oprócz tych fragmentów, z którymi trudno się zgodzić, książka zawiera poważny ładunek refleksji (co do cwaniactwa mam mieszane uczucia). Przekazuje dużo istotnych informacji, na tle których widać do jakiego stopnia jesteśmy źle wykształceni pod względem historycznym, prawnym, ekonomicznym i obywatelskim. Podstawową jej zaletą jest to, że jako pierwsza w tak dużym nakładzie, zdołała przebić tę peerelowsko-michnikowską skorupę. Dziś nikt już nie może pominąć tego, co w niej napisano. Każdy rozdział, to poważny problem do załatwienia i rozwiązania. Piszę to z satysfakcją, bo o wielu rzeczach sam wcześniej pisałem. Odniosę się to do kilku obszarów:

  1. Stan państwa

W rankingu obejmującym 132 kraje, stan naszych dróg i autostrad oceniono na 125 pozycję, kolejom przyznano – 75 miejsce, infrastrukturze lotniczej – 99. W ocenie korupcji przebiliśmy wiele krajów afrykańskich. Polski dług wobec banków i instytucji państwowych na koniec I kw. 2012 r. wynosi 262 mld zł. – 70 proc. rocznego PKB Polski (gwałtownie wzrósł za rządów L. Millera, wystrzelił za Tuska). Produkcja ustaw w ciągu ostatnich 15 lat wzrosła o 1334,42 proc. Wyzbyliśmy się przemysłu ciężkiego, nie mamy ani jednego koncernu z liczącym się polskim udziałem akcyjnym, sprywatyzowaliśmy usługi telefoniczne, elektryczne i grzewcze, straciliśmy „złote jabłka” bankowości i wielkiego handlu (supermarkety). Dzietność polskich matek wynosi 1,27, powinna wynosić 2,11. Na jednego oficera w Wojsku Polskim przypada 1,2 żołnierza. ITD! Podsumujmy ten akapit konstatacją Autora: „Przyczyny tego stanu rzeczy leżą głębiej niż w personaliach. […] Trzeba ich szukać w procesach społecznych, w niewywiązywaniu się ze swych elementarnych zadań elity, w deprawacji do jakiej została doprowadzona większość społeczeństwa”.

  1. Przebicie pancerza zmowy

Porozumienie się grupy działaczy wokół Geremka, Kuronia i Michnika z postkomunistami przy okrągłym stole mogło trwać pod warunkiem utrzymania za wszelką cenę „ciemnogrodu” w bierności. I robiono to przez 20 lat. Ziemkiewicz konkluduje: I w taki sposób „odziedziczyliśmy kilkumilionową warstwę, dla której jesteśmy inwentarzem do dojenia, strzyżenia i trzymania pod kontrolą w zagrodzie”. Książka zbiegła się w czasie z marszami w obronie telewizji „Trwam” i polskich rocznic historycznych. Beton popękał, ruch narodowy poczuł wiatr w żagle. Ale „na mieście” mówi się o instrumentalizacji tego ruchu. Używając porównania Ziemkiewicza, wszystko więc zależeć będzie od tego, jak „barany zachowają się w zagrodzie”. Mamy więc kolejne swoje „pięć minut”, jakie wyda owoce za rok?

  1. Moment przejęcia inicjatywy przez PO

Zwerbalizowanie podziału społecznego na „Polskę solidarną” i „Polskę liberalną” przez Jarosława Kaczyńskiego miało przyporządkować wyborców PiS i PO. Wydarzenie to zbiegło się z wejściem Polski w struktury Unii Europejskiej i łatwymi kredytami, które zmieniły ludziom opcje. Zaczęli dominować ci, którzy transformację ustrojową skojarzyli z obietnicą lepszego życia. Skutek był taki, że liberałowie po dojściu do władzy nabrali dalszych kredytów i rzucili je na przejedzenie i obronę stołków. Gdy do władzy doszli patrioci, zajęli się tropieniem układu i stracili kontrolę.

  1. Przezwycięża stereotyp endecki

Dotyczy głównie kwestii żydowskiej, która jak kamień ciążyła na Romanie Dmowskim. Każdorazowe odwołanie się do jego nazwiska natrafiało na barierę antysemityzmu. Ziemkiewicz odważnie staje przed problemem i pokazuje, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

  1. Patriotyzm

To chyba jeden z cenniejszych gejzerów, który zdołał się przebić na powierzchnię. Ziemkiewicz napisał wprost: „patriotyzm jest cnotą praktyczną […] elementem zdrowego rozsądku”. „…brutalnie rzecz ujmując mamy przed sobą wybór – albo być patriotą, albo idiotą”. Doprawdy, bolesny to fakt, że w Polsce, której historia liczy ponad 1000 lat trzeba tłumaczyć co to jest patriotyzm, racja stanu, państwo, naród itd. Ten fragment jest mi szczególnie bliski ponieważ już w 2004 r. sformułowałem hasło: „Patriotyzm jest formą zdrowego rozsądku” (Ostatnia na drogę, Lublin 2004).

Zakończenie

Książkę czyta się szybko i łatwo. Zachęcam do jej przeczytania. I na koniec jeszcze dwie uwagi: 1. jeżeli chcemy się porównywać z kimkolwiek, to punktem odniesienia dla Polaków jest II RP, bo tylko my mamy taką szansę. Niemcy maja za sobą Hitlera, Rosjanie – Stalina, 2. po II wojnie mieliśmy najpierw okres sowiecki (PRL), a teraz mamy niemiecki (III RP). W pierwszym nie wolno było pisać źle o Rosjanach, wolno było o Niemcach, w drugim na odwrót. Dziś (ostatnia faza III RP) sytuacja jest taka, że przeciętny Polak ma już wszystkiego dość. Nie pozostał nam nawet grunt prawny, o świadomości lepiej nie mówić, a więc nie może być mowy o kontynuacji wielkopolskiego doświadczenia. Do tego wszystkiego brakuje nam jeszcze podziału na piłsudczyków i narodowców, który jest zupełnie sztuczny i przeciwko nam wszystkim.

Autor: Ryszard Surmacz

  1. | ID: e2fc9266 | #1

    Każdy Pański artykuł to cenna wiedza.Czytam po kilka razy,analizuje. Treść pomocna,mogę nawiązać z” młodymi” rozmowe , Ma Pan rację. Wszyscy Polacy powinni się jednoczyć . W jedności jest siła!!Dziękuję.Pozdrawiam.

  2. Eleonora
    | ID: 5f1c9cd6 | #2

    Zgadzam się z Panem, że wpierw musimy ” odzyskać państwo”
    Czyli musimy poczuć się gospodarzami we własnej ojczyźnie.
    Jednakże nie bardzo rozumiem zarzutu, że oto jesteśmy świadkami tworzenia się sztucznych podziałów na ruch piłsudczykowski narodowy?!
    Być może nie bardzo zrozumiałam Pana intencję?
    Przecież to są dwie prawie przeciwstawne sobie idee.
    Jedna mówi o ” otwarciu się” na wschód, druga natomiast smętnym okiem spogląda w kierunku zachodu ( Amerykanów i Niemców w szczególności)….
    Proszę spojrzeć jak nerwowo zachowują się partie o zabarwieniu prozachodnim ( proamerykańskim)
    Nawet te, uważające siebie za patryjotyczne.
    Jaki podniesli jazgot wobec tworzącej się przeciwwagi jesli chodzi o naszą politykę wschodnią?
    Ileż kompromitujących wypowiedzi wyszło z ust polityków czy dziennikarzy?
    Cóż jak nie zdrowy rozsądek każe nam także spoglądać na wschód.
    Może chociaż raz nie grajmy do obcej nam bramki…
    Chociaż raz nie bądźmy kukłami w rękach banksterów!
    Proszę spojrzeć na Czechów czy Węgrów jesli chodzi o ich politykę gazową.
    A u nas?
    Straszno i śmieszno …

    Nie wiem czy można łączyć ruch narodowy z marszami za TV Trwam?
    Ruch narodowy to ( bynajmniej powinien) być czymś większym od ulicznych emocji.
    To nie może być ” nasze 5 minut” by za rok wydać owoce i znowu rozczarować!
    To musi być długi marsz….
    Zmiany mentalności nie uzyskuje się podczas marszów czy happeningów!
    To jest długotrwały proces.
    I wydaje się, że to proponuje młodziez z MW czy ONRu?
    I z tym chyba zgadza się pan Ziemkiewicz.
    Co prawda, nie jest on moim ulubieńcem, zbyt często zmienia skórę.
    Ale jego wykład był całkiem, całkiem…

    Książki nie kupiłam, wolę oryginał czyli Pana Romana :)
    Każdemu poczatkującemu ( i nie tylko) politykowi, polecam książkę ” Polityka polska…” Dmowskiego
    W niej odnajdą panowie przykład prawdziwego męża stanu.

Komentarze są zamknięte