Czy w naszym mieście mamy prawdziwych polityków samorządowych? Czy może są to tylko urzędnicy wybrani przez wyborców? Obserwując ostatnie dwa lata, raczej to drugie.
Szczerze można powiedzieć, że polityka w Opolu nie istnieje. Koalicja PO-RdO robi swoje, opozycja z konieczności organizuje bzdurne konferencje prasowe, podczas których krytykuje, jednak bez większego sensu obecną władzę, która ogólnie ma to wszystko w nosie.
Czy mamy w Opolu liderów politycznych? Kto takim liderem może być? Kończący karierę Ryszard Zembaczyński? Szef klubu PO Zbigniew Kubalańca, który raczej jest sprawniejszym urzędnikiem niż politykiem samorządowym. Czy może Marcin Ociepa? Pomysłowy, jednak nazbyt salonowy i plastikowy?
Pamiętam ostatnie dwie kadencje rady miasta. Radnymi byli Wiśniewski, Szymański, Jaki, Kwiatek, Kowalski, aktywna była Halina Żyła, aktywny był Andrzej Namysło, ciekawych powodów do dyskusji przysparzał były wiceprezydent Kwiatkowski. Coś się działo, gazety miało o czym pisać, politycy mieli o czym dyskutować, bo przecież problemów nie brakuje.
Obecnie od dwóch lat jestem przerażonym taką sytuacją polityczną. Polityka w Opolu wygląda jak w urzędzie, gdzie może coś drgnęło do przodu, bo nie można odmówić Arkadiuszowi Wiśniewskiemu efektów działań, jednak opozycji nie ma. Najśmieszniejsze jest to, że jeżeli już dochodzi do głębszej dyskusji, to w wyniku pytań lub interwencji koalicjanta…
Za dwa lata odbędą się wybory prezydenckie w których nie wiadomo kto wystartuje, bo albo ktoś odchodzi albo ktoś startował bez powodzenia, albo inny ktoś nie ma szans. Warto się nad tym zastanowić, bowiem są to ludzie, którzy otrzymują pewien kredyt zaufania, pobierają spore wynagrodzenia, a nie spełniają naszych oczekiwań. Może więc w Opolu zaprzestaniemy głosowań? Nie to będzie miasto urzędowe. Gdzie komisja rekrutacyjna będzie przyjmować do pracy chętnych raz na cztery lata. Być może wtedy ktoś zechce oddać dla miasta odrobinę wysiłku.
autor: Łukasz Żygadło