Słucha, ale nie słyszy – w odpowiedzi na tekst Łukasza Żygadły pt. „Spokojnie, bez emocji”

Niezależna Gazeta Obywatelska11

Z wielkim niedowierzaniem przeczytałem tekst autorstwa Łukasza Żygadły poświęcony zagadnieniom mniejszości narodowych. Autor namawiał w tekście do spojrzenia chłodnym okiem na położenie Polaków na Litwie oraz, tak to odebrałem, dokonania rachunku sumienia w sprawie naszego podejścia do Niemców w Polsce. Niesprawiedliwym z mojej strony byłoby niewspomnienie, iż Autor zauważył różnice w sytuacji Polaków na Litwie oraz Niemców w Polsce.

No właśnie, Autor ową różnicę niby widzi, ale nie widzi. Słucha, ale nie słyszy. Warto spojrzeć szerzej na sytuację mniejszości narodowych, zarówno tych zamieszkujących Polskę, jak i Polaków żyjących za granicami.

Niemcy w Polsce stanowią grupę ok 150 tys. osób (ok. 0,4 % ogółu społeczeństwa). Mają prawo do swobodnego używania swojego języka, a w ponad 20 gminach język ten stanowi język pomocniczy, krzewienia kultury, stawiania tablic w języku niemieckim, posyłania swoich dzieci do niemieckich szkół. Radio Opole nadaje audycje w języku niemieckim. Ilu jest Polaków w Niemczech? Szacunki mówią o 2 mln. (ok. 2-2,5%). Mimo tak znaczącej liczby naszych rodaków u naszego zachodniego sąsiada, nie mają oni nawet prawa do odzyskania statusu mniejszości narodowej, który utracili 1940 r.

Wg spisu powszechnego z 2002 r. w Polsce żyło 5,8 tys. Litwinów, natomiast ambasada litewska podaje liczbę 15 tys. Przyjmując wersję przychylniejszą samym Litwinom to stanowiliby oni 0,04% ogółu społeczeństwa polskiego. TVP Białystok oraz Polskie Radio Białystok kilka razy w tygodniu emitują programy w języku litewskim. Litwini posiadają tablice w swoim języku, a ich szkoły, jako jedyne w Polsce, prowadzą prawie wszystkie przedmioty w języku mniejszości. W gminie Puńsk, której 74% mieszkańców deklaruje narodowość litewską, język litewski ma status języka pomocniczego.

Sytuacja Polaków na Litwie, którzy stanowią ok. 6,7% całości ludności Litwy, jest odmienna. Mimo umowy zawiązanej w latach 90. pomiędzy Polską a Litwą dotyczącej traktowania mniejszości narodowych, Litwa do tej pory nie wywiązała się z wielu jej podstawowych zapisów i tutaj trzeba wspomnieć o obowiązującym w kraju nad Wilią zakazie stosowania oryginalnej, czyli polskiej pisowni nazwisk. Spotkałem się z informacją, choć nie jestem w stanie podać źródła, że dochodzi tam do aktów przekuwania widniejących na nagrobkach polskich nazwisk na litewskie odpowiedniki. Wprowadzenie rok temu zmian w organizacji szkolnictwa uderza w Polaków żyjących na Litwie. Jako przykład można podać pierwszeństwo likwidacji szkoły polskiej przed szkołą litewską, jeśli sytuacja demograficzna tego wymaga, nauki geografii i historii w języku litewskim oraz przymusu zdawania matury w języku litewskim. Warto wspomnieć, że mimo powojennych, komunistycznych zabiegów z dziedziny inżynierii społecznej (np. ekspatriacja) i nieprzychylności władz niepodległej Litwy, Polacy nadal stanowią większość w rejonach Wileńskim (63%) i Solecznickim (ponad 80%), a w pozostałych rejonach zachodnich ich liczba waha się od 5-30% ogółu mieszkańców. Dla jasności dodam, że na Litwie nie ma polskich tablic.

Ukraińcy. Oficjalnie żyje ich w Polsce ok. 30 tys., aczkolwiek nieoficjalnie liczba ta może być o wiele wyższa. Zamieszkują głównie tereny północne, zachodnie i, co oczywiste, pas ziemi graniczącej z Ukrainą. Posiadają swoje szkoły, liczne organizacje, audycje w mediach publicznych (TVP Info, TVP Olsztyn, TVP Białystok, Polskie Radio Białystok), prasę, dotacje z budżetu państwa, Dom Ukraiński w Przemyślu, a nawet cmentarze członków UPA. Należy zauważyć, że środki przekazywane na działalność tej grupy narodowościowej bywają przeznaczane na działalność wręcz antypolską, bo jak inaczej nazwać nawoływanie do rewizji wschodniej granicy RP oraz zaprzeczanie istnieniu ludobójstwa Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (tygodnik „Nasze Słowo”)?

Z kolei Polacy na Ukrainie (i nie tylko w tym kraju) aktualnie tracą to, na co ciężko pracowali od 20 lat. Niedawno zamykane bądź zawieszane były media oraz prace polskich organizacji i klubów. Nie sposób pominąć problemy, z którymi borykały się m.in. LKS Pogoń Lwów, Radio Lwów czy wyrzucony na bruk Związek Polaków w Kijowie. Powód? Pieniądze, a raczej ich brak zarówno ze strony państwa polskiego, jak i ukraińskiego. Na razie sytuacja jest opanowana, ale chyba tylko sam Bóg wie z jakimi problemami nasi rodacy na Ukrainie zetkną się w przyszłym roku. Ponadto, wciąż nie ma zgody na stworzenie Domu Polskiego we Lwowie, z niemałymi problemami i aktami wandalizmu spotykają się próby upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (odsyłam do tekstów ks. Isakowicza-Zaleskiego), a wierni rzymskokatoliccy lwowskiej parafii pw. św. Marii Magdaleny nadal toczą boje o odzyskanie swojej świątyni. Liczba Polaków na Ukrainie jest trudna do oszacowania, podaje się od kilkuset tysięcy do nawet 3 mln.

Z moich amatorskich obserwacji wynika, że, delikatnie rzecz ujmując, mniejszości w Polsce mają się dobrze, natomiast Polacy poza granicami mają gorzej. Czy to my jesteśmy za dobrzy? A może to inni wykorzystują naszą dobroć? Może inni widzą, że sami nie dbamy o Polonię i Polaków za granicą i dochodzą do wniosku, że oni tym bardziej nie muszą tego czynić (Przykład: przy TVP funkcjonuje białoruskojęzyczna telewizja Biełsat, natomiast nie ma telewizji polskojęzycznej dla naszych rodaków na wschodzie). Mniejszości narodowe domagają się prawa do krzewienia własnej kultury, używania języka, posyłania dzieci do szkół, w których prowadzi się zajęcia w języku ojczystym. W zamian za to państwo oraz jego pozostali obywatele mają prawo oczekiwać lojalności mniejszości wobec siebie. Być może tutaj należy szukać źródła sporów? Inną kwestią jest wzajemne poszanowanie mniejszości przez państwa, w których one żyją. Pan Żygadło podał przykład Niemców na Śląsku. Proponowałbym wcielić się w postać osoby, która na co dzień zamieszkuje jedną z opolskich miejscowości, a która wybrała się do pracy w Niemczech. Myślę, że po powrocie dostrzegłaby nie jedną, a nawet nie trzy rzeczy różniące znacząco położenie Polaków w Niemczech od sytuacji Niemców w Polsce. Kolejne potencjalne źródło niezgody? Dalej, nie przypominam sobie (przynajmniej w ostatnim czasie) głośnych spraw niszczenia pomników czy grobów żołnierzy niemieckich, których na naszej ziemi opolskiej jest bardzo wiele. Z tego co wiem to diametralnie inaczej wygląda sytuacja polskich miejsc pamięci na Litwie, a sztandarowym tego przykładem niech będzie, dwukrotne w ostatnim czasie, profanowanie Mauzoleum Matki i Serca Syna, czyli miejsca pochówku serca Józefa Piłsudskiego.

Polacy na Litwie, Ukrainie czy w Niemczech starają się zapewnić sobie prawo do podstawowych spraw, takich jak: prawo do używania polskiej pisowni nazwisk, prawo do miana mniejszości narodowej lub możliwość swobodnego funkcjonowania mediów. Rzeczy te są zagwarantowane od dawna mniejszościom zamieszkującym Rzeczpospolitą Polską. W związku z powyższym, śmiem twierdzić, że niewłaściwym jest dokonywanie porównań na wzór uczynionego przez Pana Żygadłę.

Byłbym zapomniał. W tekście został wspomniany RAŚ. Skąd u Polaków niechęć do tej organizacji? Może z braku wiarygodności? Bo jak tu ufać, że organizacja posługująca się przedwojennym, czyli niemieckim herbem prowincji Górny Śląsk (z lat 1926-1942) faktycznie uważa się za grupę niezależną zarówno od wpływów polskich, jak i niemieckich? Swoją drogą, czujność wobec „narodowości śląskiej” i „niepodległości Górnego Śląska” wykazywana była już 90 lat temu.

Autor: Marcin Żukowski

  1. Pejter
    | ID: a3cc2ca3 | #1

    Kolejny znawca :) Czy Pan Żukowski mógłby wskazać który symbol RAŚ to ów niemiecki herb prowincji Górny Śląsk?

  2. Marcin
    | ID: 06af5374 | #2

    Jak najbardziej, Panie Pejter, mogę wskazać który to symbol nawiązuje do herbu prowincji Górny Śląsk. Chodzi o orła pod którym widnieje kosa i skrzyżowane młoty. Przykład wykorzystania symbolu: http://bi.gazeta.pl/im/ec/67/ba/z12216300Q,Jerzy-Gorzelik-podczas-Marszu-Autonomii-w-2011-roku.jpg
    Jeśli się mylę, proszę wskazać błąd.

  3. Endek
    | ID: 338a2d26 | #3

    „Polskie media na Litwie są zbyt „polskojęzyczne”, zanadto lansują polską literaturę klasyczną i wzmacniają narodową tożsamość wśród młodych Polaków. Takie zarzuty pod adresem polskich wydawców formułują parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej.”
    To cytat, więcej znajdziecie http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/16138,krepujaca-polskosc-wilniukow.html

    Oczywiście nie podejrzewam red. Łukasza o poglądy rodem z ust Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, naszej „ukochanej” posłanki, jednak pisząc swój tekst trochę „przegiął „. Doskonale rozumiem jego intencję, i domyślam się , iż przykład litewski miał być swoistą ANTYTEZĄ.
    Tak zupełnie nie zgadzam się z tekstem pana Łukasza Żygadły, ale bardzo mu dziękuje zań, za ten tekst. Spytacie dlaczego mu dziękuję? Odpowiedź jest b. prosta. Chodzi mi o odzew jaki ten tekst wzbudził, o emocje jakie mu (temu tekstowi) towarzyszą do tej pory.
    ZASTANAWIAM SIĘ NAWET CZY NIE O TO CHODZIŁO?

  4. kajtek
    | ID: 57d43b1c | #4

    Autor wymienił mniejszości ale zgubił Żydów.
    To jest mniejszość urzędowa a wiec ma prawa dane przez RP. I co? Czy są lojalni?
    A jakie prawa ma mniejszość polska w Izraelu? Np Katolicy polscy….Czy jest Ok?

  5. Pejter
    | ID: 9e38fdef | #5

    Co do herbu na fladze się Pan nie myli. Tylko gdzie Pan go widzi w symbolice RAŚ???? Lub gdzie RAŚ się nim posługuje? To że znikomy promil uczestników na marszu niesie takie flagi znaczy o:
    a) przywiązaniu do takiej symboliki tych osób
    b) kupieniu takiej flagi, ZANIM RAŚ ZACZĄŁ PROMOWAĆ FLAGĘ Z ORŁEM BEZ KOSY (celowo kapitaliki, bo to RAŚ wprowadził do powszechnego użytku przez śląskich regionalistów flagi z całym orłem górnośląskim sprzed podziału w 1922 roku… za co najbardziej się na dostaje właśnie z środowisk MN, przywiązanej – co poniekąd zrozumiałe – do tej symboliki).

    PS. Dla porządku: jakieś 10 lat temu używaliśmy tego herbu, póki nie został podważony, jako cementujący podział Górnego Śląska z 1922.

  6. Nocturno19
    | ID: 191ad949 | #6

    Panie Pejter. Miałem raz zatarg z ludźmi popierającymi RAŚ. Ich argumenty były takie:
    1. Gwara;
    2. Powoływanie się na Niemieckie korzenie kulturowe i językowe;
    3. Udowadnianie, że Ślązacy to naród;

    Moje kontrargumenty wywołały agresję i protest:
    1. Gwarę ma każdy region Polski, włącznie z Kaszubami. To żaden dowód;
    2. Więc po co powoływać się na jakiekolwiek korzenie niemieckie, jeśli się postuluje to, że nie chcecie dołączyć do Niemiaszków?
    3. Ślązacy to nie naród, a ludność regionalna.

    Mało tego! Jadąc na Marsz Niepodległości jechalem przez Śląsk (od Raciborza, aż do Bytomia) i widziałem jedno: na śląsku na co 2/3 domu była flaga POLSKA (gdzieniegdzie dodatkowo śląska), a w Warszawie tylko co parę… BLOKÓW była gdzieniegdzie flaga.
    Mało tego. Bylem razem z wyjazdem organizowanym ze..Śląska. Maszerowałem koło flag śląskich na Marszu Niepodległości.

    A do autora tekstu: Świetny tekst!

  7. Księżniczka Kasia Opolska
    | ID: edf08dbb | #7

    no to kuzyn kuzyna pochwalił – he he :) Ale tekst naprawde bardzo dobry. Pozdrawiam Panowie (M i M)

  8. Nocturno19
    | ID: 191ad949 | #8

    A pochwalił, pochwalił :) Zresztą to ten kuzyn mi dał znać, że istnieje taka gazeta, jak NGO. I dobrze. A co tam u Pani, droga Pani K.?

  9. Pejter
    | ID: c251f5d0 | #9

    Argumenty za czym? :)
    A zdania o fladze to dowód niby na co? Na Marszu Autonomii maszerują ludzie z flagami polskimi obok flag śląskich, ale to jakoś nie pozwala Wam dojść do wniosku, że RAŚ nie jest antypolski…

    ad1) wg socjolingwistyki śląski to dla ok. pół miliona mieszkańców Śląska język
    ad2) wpływy niemieckie, tak jak polskie i czeskie czy habsburskie kształtowały Śląsk. Powoływanie się także na nie to zwykła uczciwość historyczna, a nie próba rewizji granic. A że inaczej patrzymy na te kwestie to fakt, że my naszych sąsiadów nazywamy Niemcy, Pan Niemiaszki.
    ad3) ponad 400 tys. osób uważa inaczej.

  10. Nocturno19
    | ID: 191ad949 | #10

    „Argumenty za czym?” ich argumenty na to, że RAŚ ma rację.

    „A zdania o fladze to dowód niby na co?” Na to, że jest to ludność uznająca swoją polskość, a nie „odrębność”. To, że ludność regionalna śląska uważa siebie za odrębną od reszty Polski, to mają prawo. Kaszubi też. Każdy region się różni od reszty i wyjątkowo smutnym jest fakt, że się próbuje niszczyć gwarę. Ale nie oznacza to, że jest to drugi naród.

    1. Dziwne. Jaka to socjolingwistyka?? Która książka? Mało tego, te same pół miliona – jak podejrzewam – uznaje narodowość polską.
    2. Bo nie jesteście uczciwi historycznie. Niemcy i was zabijali i was deptali i was podbijali i pacyfikowali. Powoływanie się na „wpływ” i to do tego „pozytywny” to jest nieuczciwość historyczna.
    3. Co nie znaczy, że tak jest. W Polsce kilka milionów osób do dziś wierzy w kłamstwa „Pokłosia” i Gazetki Wyborczej. Same uważanie, to nie fakt.

  11. Pejter
    | ID: 6911ccdf | #11

    To chyba dla każde oczywiste, że osoby narodowości niepolskiej są na Śląsku mniejszością, to też flag polskich powinno być więcej niż innych. Poza tym to flaga PAŃSTWOWA a nie tylko narodowa.

    ad1) Pewnie, że te pół miliona uznaje narodowość polską, bo to że określam siebie jako osobę narodowości śląskiej nie powoduje negowania innych narodowości. Czego o Panu powiedzieć nie można. A socjolingwistyka mówi, że nie ma ostrej granicy między dialektem a językiem, a o tym jaki status jest danej mowy decydują jego użytkownicy – pół miliona osób zadecydowało że to ich język.
    ad2) A gdzie RAŚ wybiela watki niemieckie na Śląsku??? Jasne, że były różne okresy, ale nieuczciwością jest jest patrzenie na historię wyłącznie przez pryzmat II wojny światowej. Polecam dla poszerzenia horyzontów zapoznać się z historią Artura Trunkhardta.
    A tak dla refleksji: jak to jest, że wśród 12 noblistów urodzonych na Śląsku, żaden nie jest/nie był obywatelem Polski?
    ad3) rozumiem, że Pana uważanie iż jest inaczej to fakt – gratuluje dobrego samopoczucia :)

Komentarze są zamknięte