Upomnieć się o zwrot całego Śląska było jednym z pierwszych kroków Polski, zbudzonej do nowego życia państwowego. Na konferencji pokojowej w Paryżu w roku 1919 delegacja nasza w nocie Romana Dmowskiego z 28 lutego 1919 r. zażądała zwrotu całej rejencji opolskiej rezygnując jedynie z czterech, zniemczonych już powiatów zachodnich (Nysa, Grodków, Niemodlin, połowa Prądnika), oraz rewindykując powiaty namysłowski, sycowski i wschodnią połowę Milina z regencji wrocławskiej. W sumie: 12.000 km kwadratowych z 2 100 000 mieszkańców, w czym 67% Polaków według oficjalnej statystyki pruskiej z 1910 r.
Teza polska jednak nie tylko znalazła poparcia w Radzie Najwyższej, ale doprowadziła do silnych zaognień między Francją i Anglią, w której imieniu Lloyd George, związany umową i wspólnotą interesu z Niemcami, występował zaciekle przeciw Polsce, przechylając opinię większości Konferencji ku sugestiom niemieckim. Niemcy zaś, wyzyskując zręcznie ignorancję większości delegatów, którzy, bywało, nie umieli odróżnić Śląska od Cylicji – dowodzili najspokojniej w swym kontr-memoriale, że: 1) na Śląsku „nie ma w ogóle żadnych wspomnień ani tradycji polskich”, 2) „od roku 1163 ziemia ta utraciła wszelki kontakt z Polską”, 3) język Górnoślązaków nie jest językiem polskim.
Rada Najwyższa – nie mając czasu ani ochoty na szczegółową debatę w tak zajątrzonej sprawie – zgodziła się chętnie na projekt plebiscytu, wysunięty przez Lloyd George’a, mimo słusznych wątpliwości szlachetnego ideologa prezydenta Stanów Zjednoczonych A. P. Wilsona, który kwestionował obiektywny i sprawiedliwy wynik plebiscytu w kraju, gdzie tylko uboga ludność jest w większości polską, a warstwy posiadające, a więc decydujące: fabrykant i dziedzic, inżynier kopalniany i urzędnik są narodowości niemieckiej. Ale nie tylko tę niewątpliwą fortę wyzyskali Niemcy w czasie długich przygotowań do plebiscytu. Sprowadzili ponadto około 200 000 „emigrantów”, ludzi, których ze Śląskiem łączył albo sam fakt urodzenia, albo, co częściej, fałszywa legitymacja. Dlatego chcąc zyskać obraz woli rdzennej ludności należy owych „emigrantów” wyłączyć z obrazu statystycznego. (…)
Wynik plebiscytu, mimo całego nacisku i terroru, nie dał więc wyników oczekiwanych przez rząd niemiecki. Trzy powiaty rejencji opolskiej, dziś do Trzeciej Rzeszy należące, (Bytom, Gliwice, Strzelce), tak mocno opowiedziały się za Polską, że nawet głosy „emigrantów” nie zdołały odebrać im większości, w czterech zaś większość polska znalazła swój wyraz w głosach tubylczej, rdzennej ludności.
Wynik plebiscytu, odbytego w dniu 20 marca 1921 r., nastrój przezeń wywołany zarówno na gruncie Opolszczyzny, gdzie w mieście Opolu rezydowała komisja międzysojusznicza, jak i na paryskim bruku – nie wróżyły niczego dobrego dla Polski. Rada Ambasadorów zajęła stanowisko wyczekujące, komisja aliancka w Opolu nie zdołała się uzgodnić w swojej opinii, słowem groził krzywdzący i niesprawiedliwy podział terenów plebiscytowych. Sprostować i utwierdzić wyniki głosowania, uratować cały polski Śląsk dla Rzeczypospolitej, oprzeć jej południowo zachodnie granice o brzegi Odry – mogło tylko bracchium militarne. Plebiscyt z karabinem w ręku. Tak zrodziła się idea trzeciego powstania, które mogło zrealizować zamiary i wysiłki dwóch nieudanych, poprzednich z sierpnia 1919 i sierpnia 1920 r. (…)
Trzecie powstanie śląskie, rozpoczęte i dowodzone przez Polską Organizację Wojskową, zdane było na własne siły, w całym tego słowa znaczeniu. Bo nie tylko z wrogiem frontowym i okupantem czekała je rozprawa. Trzeba się było jeszcze porać na każdym kroku z niechętnym Komisariatem Plebiscytowym, który w osobie Wojciecha Korfantego był zwolennikiem jedynie zbrojnej demonstracji, a nie planowej walki zbrojnej. Trzeba się było liczyć z postawą Komisji Międzysojuszniczej, której oddziały wojskowe, po cały Śląsku rozrzucone, paraliżowały często z bronią w ręku poczynania powstańców.
Wreszcie w nocy z 2-go na 3-iego maja wyleciały w powietrze mosty kolejowe na liniach kolejowych, łączących Rzeszę Niemiecką ze Śląskiem. Pożar ruchu zbrojnego buchnął równocześnie w całym kraju, zdobywając w ciągu kilku następujących dni cały jego teren aż po Odrę.
Zadaniem dowództwa, które objął Borelowski-Grażyński, było a) zniszczyć, gdzie się da, organizacje wojskowe niemieckie, b) opanować możliwie najwięcej terenu i węzłów komunikacyjnych. Do celów najbliższych należało: opanowanie Gliwic (z węzłem kolejowym Łabędy), Raciborza, Koźla (z węzłem kolejowym Kędzierzyn), Strzelec po czym zajęcie stolicy regencji Opola.
Autor: Stanisław Wasylewski, „Na Śląsku Opolskim”, Katowice 1938, reprint Opole 1987
Przepisał Tomasz Kwiatek
http://www.youtube.com/watch?v=vwxRGP1-0Bw&feature=related
Zwrot Śląska. A co , był pod zaborem?
I te 67% Polaków w Rejencji Opolskiej to skąd wiadomo? Żaden spis w Prusach nie pytał się o narodowość a tylko język.
Może lepiej nie korzystać z opisów historii które powstały w latach 1945-89.
Bo następnym razem napiszecie że Katyń to dzieło Niemców.
Wasylewski pisał ten tekst i inne w tej książce w 1938, a reprint był w 1987 r. Informację już poprawiłem w bibliografii. Przytyk o Katyniu jest nie na miejscu. Pozdrawiam TK
Nie zmienia to faktu że o zwrocie Śląska nie może być mowy bo Niemcy (Prusy) odebrały go Austrii a nie Polsce.
Spis pruski z 1910 uwzględniał język a nie narodowość. Naciąganie danych dyskredytuje autora.
Mierni Polacy, czy folksdojcze? Bo jakoś niezbyt rozumie intencje powyższych postów.