Narkotyczne bajki Gazety Wyborczej?

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Wczorajsza Gazeta Wyborcza relacjonuje własną środową debatę „Narkotyki: koniec wojny?”, która odbyła się na Czerskiej. W panelu brał udział m.in. Aleksander Kwaśniewski. Gazeta Adama Michnika nie omieszkała skorzystać z okazji i zorganizowała swoją inicjatywę wsparcia dla liberalizacji prawa antynarkotykowego w związku z warszawskim posiedzeniem Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej. Wśród jej sygnatariuszy odnajdujemy m.in. Richarda Bransona czy Javiera Solanę. Informację o tym „wydarzeniu” czytamy już na pierwszej stronie Wyborczej.

NA PIERWSZEJ STRONIE WALCZYMY W DODATKU REGIONALNYM WSPÓŁCZUJEMY?

W tym samym wydaniu GW tyle, że w dodatku katowickim na stronie … siódmej odnajdujemy informację o antynarkotykowym marszu zorganizowanym w Bielsku – Białej w związku ze śmiertelnym potrąceniem 10 października dwóch czwartoklasistów przez 20-latkę, w której krwi znaleziono śladowe ilości amfetaminy. W ostatnią środę Sąd Okręgowy w Bielsku – Białej zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu. Czemu tak późno? To pytanie do bielskiego wymiaru sprawiedliwości.

– Chcemy zaapelować do rodziców, nauczycieli, policjantów, księży i polityków o podjęcie walki z plagą narkomanii. Chcemy uświadomić dzieciom i młodzieży, że zażywanie narkotyków często powoduje tragiczne skutki – powiedział GW współorganizator „Marszu dla Konrada i Patryka” Jan Zacharejko.

Gazeta Wyborcza od lat wspiera pozostałości byłej Unii Wolności i postkomunistów w ich propozycji legalizacji tzw. „narkotyków miękkich” lub uznania legalności posiadania tzw. „nieznacznej ilości”. Wyborcza w tekście Ewy Siedleckiej posługując się czterema byłymi prezydentami uczestniczącymi w środowym spotkaniu w siedzibie Wyborczej naciska na Bronisława Komorowskiego, aby ten wyszedł z inicjatywą dalszej liberalizacji ustawy antynarkotykowej. W swoim tekście red. Ewa Siedlecka – delikatnie mówiąc – mija się z prawdą, gdy przypisuje byłej minister w kancelarii A. Kwaśniewskiego Barbarze Labudzie wywalczenie 12 lat temu zaostrzenia prawa antynarkotykowego.

GDZIE BYŁA LABUDA?

O dostępie do narkotyków dyskusja trwa z przerwami od końcówki Sejmu RP II kadencji, gdy w dniu 24 kwietnia 1997 r. głównie głosami SLD i Unii Wolności wprowadzono do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii możliwość posiadania tzw. „nieznacznej ilości” na własnej użytek.

Pamiętam to doskonale, bowiem już w maju 1997 r. jako początkujący działacz młodzieżówki KPN-OP zaproponowałem, by znowelizować ustawę i wprowadzić całkowity zakaz legalnego posiadania narkotyków. O inicjatywie Stowarzyszenia „Młodzi Konfederaci” informowały wtedy m.in. Tygodnik Solidarność, Nasz Dziennik, Trybuna Śląska, Dziennik Zachodni, Super Express, Życie czy nieistniejący już katowicki „Wieczór”. Przez blisko trzy lata przekonywałem inne środowiska do tej inicjatywy. W tym czasie inicjatywę poparł, np. poseł AWS-ZChN Kazimierz Marcinkiewicz czy wiceprzewodniczący Krajowej Komisji Koordynacyjnej Niezależnego Zrzeszenia Studentów Krzysztof Kwiatkowski.

Wtedy też inicjatywę młodych wsparł Pełnomocnik Rządu ds. Rodziny wyrażając pisemnie „zadowolenie dla inicjatywy młodych ludzi, którzy są zainteresowani ograniczeniem plagi narkomanii”.

Sprzeciw wobec legalizacji narkotyków był spoiwem, np. Ruchu Młodego Pokolenia tworzonego w 1998 r. przez Stowarzyszenie „Młodzi Konfederaci”, Młodzież Wszechpolską, śląski NZS czy Federację Młodych Ruchu Odbudowy Polski na czele z późniejszym posłem KP PiS IV i V kadencji Tomaszem Markowskim.

Trzy lata zajęło przekonanie posłów KP AWS, KPN-OP, ROP, PSL i Naszego Koła do odpowiedniej i proponowanej przez nas nowelizacji wspomnianej ustawy. Mimo sprzeciwu Unii Wolności i SLD zakaz wprowadzono w roku 2000.

Środowiska liberałów wywodzących się z byłej Unii Wolności i SLD wielokrotnie podejmowały próby przywrócenia możliwości posiadania narkotyków na własny użytek argumentując, iż osoby uzależnione powinny mieć dostęp do narkotyków. My z całą stanowczością twierdziliśmy (co przejęło w argumentacji MSWiA), że przywrócenie tego kontrowersyjnego zapisu utrudni pracę organom ścigania, gdyż ponownie diler złapany przez funkcjonariuszy np. policji będzie twierdził, że posiadany narkotyk ma na własny użytek.

Przez dekadę nie podjęto skutecznej próby ponownej legalizacji możliwości posiadania nieznacznej ilości na własny użytek. Jedyną widoczną publicznie propozycję wysnuł były polityk UW i ówczesny minister zdrowia Marek Balicki. Wtedy ponownie środowisku KPN-OP wspólnie z posłem Tomaszem Markowskim udało się zablokować projekt psucia prawa.

IGRZYSKA TRWAJĄ NADAL?

Były lider FM ROP i poseł KP PiS złożył interpelację poselską nr 9577 (IV kadencja Sejmu RP). Wiceminister SWiA (o dziwo z SLD) Andrzej Brachmański w odpowiedzi na nią pisał: „Wprowadzenie w życie projektu resortu zdrowia może pogorszyć możliwości ścigania przestępstw związanych z narkotykami. Jak dowodzi praktyka i analiza prowadzonych spraw operacyjno-rozpoznawczych i dochodzeniowo-śledczych, zorganizowane grupy przestępcze zajmujące się handlem narkotykami tak organizują działalność przestępczą, by diler w chwili sprzedaży posiadał przy sobie jedną, dwie ˝działki˝ narkotyków. Mając przy sobie nieznaczną ilość środków odurzających lub psychotropowych, może wyjaśniać, że nie jest dilerem, ale narkomanem, a ujawnione narkotyki posiada na własny użytek. Zabiegi te są obecnie nieskuteczne, ponieważ w obowiązującym systemie prawnym posiadanie narkotyków, bez względu na ich ilość jest karalne. Należy wyraźnie podkreślić, iż przez karalność posiadania narkotyków udało się osłabić aktywność setek dilerów i rozbić wiele grup przestępczych. Można stwierdzić, że wprowadzenie w życie przepisów w proponowanym kształcie uniemożliwi w praktyce skuteczne zwalczanie nielegalnego handlu narkotykami, gdyż zatrzymany diler w sytuacji opisanej wyżej nie będzie podlegał odpowiedzialności karnej”.

Projekt Balickiego w 2005 r. upadł i pozostał w biurku ministra. W latach rządów PiS udało się utrzymać status quo. Jednak w lipcu 2009 r. premier Donald Tusk i minister Kwiatkowski ogłosili, że rząd wniesie do Sejmu projekt, według którego prokurator będzie mógł odstąpić od ścigania osoby posiadającej niewielką ilość narkotyku na własny użytek. Że takie osoby „będą kierowane na leczenie lub reedukację”.

Niestety … z inicjatywy m.in. byłego lidera NZS (który wydatnie przyczynił się onegdaj do wprowadzenia zakazu posiadania), ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego, uczyniono pierwszy wyłom i wprowadzono w 2011 r. możliwość odstąpienia od karania za posiadanie narkotyków głosami posłów PO, PSL, SLD i 2/3 PJN.

Niedawno stary projekt dopuszczenia możliwości posiadania marihuany i zalegalizowania domowych upraw konopi podnosi Ruch Palikota. Stachanowiec SLD poseł Leszek Miller uważa, że jeżeli projekt kładłby główny nacisk na zastosowanie marihuany do celów leczniczych, to Sojusz jest w stanie takie rozwiązanie poprzeć (tzn. stary projekt min. Balickiego).

Stoimy na krawędzi. Czeska liberalizacja posiadania narkotyków i Ruch Palikota z Inicjatywą Wolnych Konopi w Sejmie RP VII kadencji gwarantuje, że trzeba ponadpartyjnego porozumienia prawicy aby odeprzeć szkodliwe pomysły środowiska byłej Unii Wolności i postkomunistów.

PO WŁAŚCIWEJ STRONIE

Gazeta Wyborcza potrafi w jednym wydaniu stać zarówno po jednej i drugiej stronie barykady. Promowanie przez prywatną telewizję Kory, która słynie z przesyłek adresowanych do jej psa przynosi negatywne efekty. Bowiem nie tylko należy współczuć rodzinie śp. czwartoklasistów Konrada oraz Patryka ale i nieco 20-letniej sprawczyni tragedii.

Narkotyczne bajki i tworzenie sztucznej antywagi z Barbary Labudy są szkodliwe. Tragedia ze Śląska Cieszyńskiego pokazuje to jasno. A sprzedaż Gazety Wyborczej spada również dlatego, bo jej przekaz jest adresowany do stachanowców PRL. I „wieko trumny” nad tym dziennikiem zamknie się równie szybko jak nad „Trybuną”.

Autor: Paweł Czyż

Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej

Komentarze są zamknięte